[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Menu g³ówne
strona g³ówna
strona artyku³ów
strona newsów
forum
ksiêga go¶ci
katalog stron
family tree
schwiebus.2002
schwiebus.2004
Ostatnio dodane
Zamkniêty o³tarz
Sukiennik ¶wieb...
Portret miasta ...
Podró¿e Pekaesem ...
Spod przymkniêtych ...
Los Sióstr ze Schwiebus
Tajemnice ...
Boromeuszki cd.
Historia zmian..
Sala Gotycka
Wernhera ¶cie¿kami
Kreatywni inaczej ..
Od legendy do ..
¦wiebodziñska legenda
Inskrypcja z 1735
Jakub Schickfus
Obrazki z przesz³o¶ci
Publikacje..
¦wiebodziñskie lecznictwo
Szpital
Wokó³ Ratusza
Odkrycie krypty
Bibliografia
Plac w przebudowie
Najazd na Ratusz
Dekret mianowania
Nowa twarz rynku
Na bruk nie wjedziesz
Odnówmy kamienice
Konsultacje
Hubertus Gabriel
Robert Balcke
Ruch wokó³ ratusza
Czasowy zarz±d
Przesiedleñcy 1945
Izba pami±tek
Wiekowe znaleziska
Spór wokó³ ratusza
Co dalej ze starówk±?
Granit pod ratuszem
Kronika Schickfusa
Pocz±tki - podsumowanie
Pocz±tki o¶wiaty
Najazd Zb±skiego
Maciej Kolbe
¦wiebodziñska "Solidarno¶æ"
Szcz±tki ¶w. Jerzego
Pieni±dze na ratusz
Pocz±tki o¶wiaty
Granit w ¶ródm..
Sulechów retro
Nowy Rok
¯ycie religijne
Odpolitycznianie ...
Ulice do poprawki
Wie¿a Bismarcka
Ko¶ció³ pw. ¶w. M.A.
Ko¶ció³ pw. N.M.P. K.P.
Zamek ...
Eberhard Hilscher
Baron J.H. v. Knigge
Z ¿ycia mieszczan
¦wiadectwo urodzenia
Sukiennictwo w dziejach
¯ary inwestuj± w starówkê
Strajk w Lubogórze w 1981 r.
Pocz±tki edukacji szkolnej
Pierwsze, szkolne lata
Kresy
Koniec niemieckiego panowania
Dramatyczne wydarzenia
Historyczne pocz±tki
Ratusz siê sypie
Schwiebüssen Schwibus
Dialog a badania arche
Unikalne Cmentarzyska
100 lat temu - 1904 r.
100 lat temu - 1902 r.
Aktualizacje
Ogólniak
Cmentarz miejski
Dekomunizacja ulic
PKP chce likwidowaæ..
Przesiedleñcy 1945
100 lat temu - 1906 r.
Spu¶cizna po Hilscherze
Dworzec z horroru
Piszczyñski Zenon
M. v. Knobelsdorff
Archeologia okolic
J.K. Sobociñski
Katalog C&Co.™
A.D. 2012
zbiór w³asny
katalog ulic
ostatnio dodane

2012-04-15
C&Co.™ 1208
C&Co.™ 1207
C&Co.™ 1206
C&Co.™ 1205
C&Co.™ 1204
C&Co.™ 1203
C&Co.™ 1202
C&Co.™ 1201
2012-04-05
C&Co.™ 1200
C&Co.™ 1199
C&Co.™ 1198
C&Co.™ 1197
C&Co.™ 1196
C&Co.™ 1195
C&Co.™ 1194
C&Co.™ 1193
C&Co.™ 1192
C&Co.™ 1191
C&Co.™ 1190
2012-03-30
C&Co.™ 1189
C&Co.™ 1188
C&Co.™ 1187
C&Co.™ 1186
C&Co.™ 1185
C&Co.™ 1184
C&Co.™ 1183
C&Co.™ 1182
C&Co.™ 1181
C&Co.™ 1180
C&Co.™ 1179
C&Co.™ 1178
C&Co.™ 1177
C&Co.™ 1176
C&Co.™ 1175
C&Co.™ 1174
C&Co.™ 1173
C&Co.™ 1172
C&Co.™ 1171
C&Co.™ 1170
C&Co.™ 1169
C&Co.™ 1168
C&Co.™ 1167
2012-03-22
C&Co.™ 1166
C&Co.™ 1165
C&Co.™ 1164
C&Co.™ 1163
C&Co.™ 1162
C&Co.™ 1161
C&Co.™ 1160
C&Co.™ 1159
C&Co.™ 1158
C&Co.™ 1157
C&Co.™ 1156
C&Co.™ 1155
C&Co.™ 1154
C&Co.™ 1153
C&Co.™ 1152
C&Co.™ 1151
C&Co.™ 1150
2012-03-12
C&Co.™ 1149
C&Co.™ 1148
C&Co.™ 1147
C&Co.™ 1146
C&Co.™ 1145
C&Co.™ 1144
C&Co.™ 1143
C&Co.™ 1142
C&Co.™ 1141
C&Co.™ 1140
C&Co.™ 1139
C&Co.™ 1138
C&Co.™ 1137
C&Co.™ 1136
C&Co.™ 1135
C&Co.™ 1134
C&Co.™ 1133
C&Co.™ 1132
C&Co.™ 1131
C&Co.™ 1130
C&Co.™ 1129
C&Co.™ 1128
C&Co.™ 1127
C&Co.™ 1126
C&Co.™ 1125
2012-03-03
C&Co.™ 1124
C&Co.™ 1123
C&Co.™ 1122
C&Co.™ 1121
C&Co.™ 1120
C&Co.™ 1119
2012-02-27
C&Co.™ 1118
C&Co.™ 1117
C&Co.™ 1116
2012-02-26
C&Co.™ 1115
C&Co.™ 1114
C&Co.™ 1113
C&Co.™ 1112
C&Co.™ 1111
C&Co.™ 1110
2012-02-25
C&Co.™ 1109
C&Co.™ 1108
C&Co.™ 1107
C&Co.™ 1106
C&Co.™ 1105
C&Co.™ 1104
C&Co.™ 1103
C&Co.™ 1102
C&Co.™ 1101
C&Co.™ 1100
2012-02-19
C&Co.™ 1099
C&Co.™ 1098
C&Co.™ 1097
C&Co.™ 1096
C&Co.™ 1095
2012-02-17
C&Co.™ 1094
C&Co.™ 1093
C&Co.™ 1092
C&Co.™ 1091
C&Co.™ 1090
C&Co.™ 1089
C&Co.™ 1088
C&Co.™ 1087
C&Co.™ 1086
C&Co.™ 1085
2012-02-13
C&Co.™ 1084
C&Co.™ 1083
C&Co.™ 1082
2012-02-12
C&Co.™ 1081
C&Co.™ 1080
C&Co.™ 1079
C&Co.™ 1078
C&Co.™ 1077
C&Co.™ 1076
C&Co.™ 1075
C&Co.™ 1074
C&Co.™ 1073
C&Co.™ 1072
2012-02-11
C&Co.™ 1071
C&Co.™ 1070
C&Co.™ 1069
C&Co.™ 1068
C&Co.™ 1067
C&Co.™ 1066
C&Co.™ 1065
C&Co.™ 1064
C&Co.™ 1063
C&Co.™ 1062
C&Co.™ 1061
Katalog C&Co.™
A.D. 2007
2007-03-12
C&Co.™ 1057
C&Co.™ 1056
C&Co.™ 1055
C&Co.™ 1054
C&Co.™ 1053
C&Co.™ 1052
C&Co.™ 1051
2007-03-11
C&Co.™ 1050
C&Co.™ 1049
C&Co.™ 1048
C&Co.™ 1047
C&Co.™ 1046
C&Co.™ 1045
C&Co.™ 1044
C&Co.™ 1043
C&Co.™ 1042
C&Co.™ 1041
C&Co.™ 1040
C&Co.™ 1039
C&Co.™ 1038
C&Co.™ 1037
C&Co.™ 1036
C&Co.™ 1035
C&Co.™ 1034
C&Co.™ 1033
C&Co.™ 1032
C&Co.™ 1031
C&Co.™ 1030
C&Co.™ 1029
C&Co.™ 1028
C&Co.™ 1027
C&Co.™ 1026
C&Co.™ 1025
C&Co.™ 1024
C&Co.™ 1023
C&Co.™ 1022
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1018
2007-03-08
C&Co.™ 1017
C&Co.™ 1016
C&Co.™ 1015
C&Co.™ 1014
C&Co.™ 1013
C&Co.™ 1012
C&Co.™ 1011
C&Co.™ 1010
C&Co.™ 1009
C&Co.™ 1008
C&Co.™ 1007
C&Co.™ 1006
C&Co.™ 1005
C&Co.™ 1004
C&Co.™ 1003
2007-03-06
C&Co.™ 1002
C&Co.™ 1001
C&Co.™ 1000
C&Co.™ 0999
C&Co.™ 0998
C&Co.™ 0997
C&Co.™ 0996
C&Co.™ 0995
C&Co.™ 0994
C&Co.™ 0993
C&Co.™ 0992
C&Co.™ 0991
C&Co.™ 0990
C&Co.™ 0989
C&Co.™ 0988
C&Co.™ 0987
C&Co.™ 0986
C&Co.™ 0985
C&Co.™ 0984
C&Co.™ 0983
C&Co.™ 0982
C&Co.™ 0981
C&Co.™ 0980
C&Co.™ 0979
C&Co.™ 0978
C&Co.™ 0977
C&Co.™ 0976
2007-03-02
C&Co.™ 0975
C&Co.™ 0974
C&Co.™ 0973
C&Co.™ 0972
C&Co.™ 0971
C&Co.™ 0970
C&Co.™ 0969
C&Co.™ 0968
C&Co.™ 0967
C&Co.™ 0966
C&Co.™ 0965
C&Co.™ 0964
C&Co.™ 0963
C&Co.™ 0962
C&Co.™ 0961
C&Co.™ 0960
C&Co.™ 0959
C&Co.™ 0958
C&Co.™ 0957
Inne
forum
kontakt
bannery
download
logowanie
rekomenduj nas
Menu u¿ytkownika
Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!
subskrypcja
informacje o zmianach na twój mail!
Artyku³y > ¦wiebodzin od 1945 roku > Ostatnie lata Sióstr Boromeuszek w ¦wiebodzinie

Ostatnie lata Sióstr Boromeuszek od roku 1945 do koñca ich pos³ugiwania w ¦wiebodzinie

Relacja S. M. Amandy Glombik

W dniu 23.I.1945 nadszed³ rozkaz Oberfeldrata[1]: „Rozwi±zaæ wszystkie lazarety“. Wszystkich rannych transportowano na noszach lub samochodami na dworzec. Trwa³o to ca³± dobê, do 24. stycznia. My, siostry, mia³y¶my równie¿ wyjechaæ, ale poprzednia siostra prze³o¿ona, droga s. Aurelia powiedzia³a: „Zostajemy.” W dniach 25. i 26. stycznia przywieziono nam kolejnych rannych, to by³ jeden jêk i p³acz - nie by³o ¿adnego lekarza, który móg³by pomóc. Przywieziono oko³o 360 ciê¿ko rannych. Poprosi³y¶my ksiêdza proboszcza Müllera, ¿eby przynajmniej duchow± opiek± otoczy³ chorych. Ksi±dz proboszcz przyby³ ze swoim wikariuszem i przez ca³y dzieñ udzielali sakramentu chorych. Ju¿ pierwszego dnia zmar³o 12 ¿o³nierzy, zostali pochowani w zbiorowej mogile. 27. stycznia przybyli rosyjscy ¿o³nierze i pytali, ile sióstr tu jest. By³o nas 40 sióstr, musia³y¶my stawiæ siê w gabinecie przyjêæ, gdzie nam siê starannie przygl±dali. Zapytali jeszcze, ilu tu jest ¿o³nierzy i poszli. Po po³udniu wtargnê³a horda rosyjskich ¿o³daków, zabierali chorym obr±czki, zegarki, itp., rozbiegli siê po ca³ym szpitalu, zabrali zegarki tak¿e kapelanowi i niektórym siostrom. O godzinie 18.00, gdy w³a¶nie udawa³y¶my siê na kolacjê, znów przyszli rosyjscy ¿o³nierze wrzeszcz±c: „Mniszki, macie natychmiast opu¶ciæ budynek”. Niczego nie wolno nam by³o zabraæ, musia³y¶my wszystko pozostawiæ. Droga Matka powiedzia³a: „Starsze siostry pójd± do probostwa, m³odsze do przedszkola“. Gdy sz³y¶my przez ogród, strzelano za nami. Usiad³y¶my na ³awkach i odmawia³y¶my ró¿aniec. O godzinie 22.20 przyszed³ rosyjski lekarz i rozkaza³, by kilka sióstr posz³o do chorych. Posz³y siostry Amanda, Petrussa i Speciosa. Biedni ranni jêczeli z bólu. Dobrze, ¿e mia³y¶my ¶wieczki, gdy¿ nie by³o ¶wiat³a. Rano posz³y¶my na Mszê ¶w., resztê dnia spêdzi³y¶my przy rannych. O godzinie 17.00 nadszed³ rozkaz komendanta: „Wszyscy chorzy maj± byæ przeniesieni do szko³y“. Siostra Speciosa i ja posz³y¶my do szko³y, by zobaczyæ, czy tam s± jeszcze ³ó¿ka. Znalaz³y¶my tylko kilka sienników; ¿o³nierze Wehrmachtu wszystko zabrali. Wraca³y¶my p³acz±c. Po drodze natknê³y¶my siê na dwóch rosyjskich ¿o³nierzy, którzy zapytali, dlaczego p³aczemy? Powiedzia³y¶my: „Mamy przenie¶æ 300 rannych do szko³y, nie damy rady”. ¯o³nierze pocieszali nas i obiecali pomoc. O godzinie 23.00 podjechali samochodem i w ten sposób o 6.00 rano wszyscy ¿o³nierze byli ju¿ przetransportowani do szko³y. W ci±gu dnia pomaga³y nam siostry Orlanda, Leutbergis, Melisa i Petrussa. Rosyjski lekarz wywiesi³ na drzwiach wej¶ciowych kartkê, wiêc nie rosyjscy ¿o³nierze ju¿ nas nie nachodzili. By³y¶my same z rannymi i mia³y¶my spokój. Za to przez ca³e tygodnie nie k³ad³y¶my siê spaæ. Zaraz po opuszczeniu naszego szpitala odesz³o kilka sióstr. Kapelan, s. Aurelia, s. Sarkandra, s. Oresta i s. Almachia uda³y sie do Bomst (Babimost). Stamt±d jecha³ poci±g do Niemiec, wiêc kapelan, s. Sarkandra i s. Aurelia wyjechali. S. Oresta i s. Almachia pozosta³y w Bomst (Babimost), tamtejsze siostry zakonne uciek³y, wiêc to one zajê³y siê opiek± nad chorymi.

Jako¶ na pocz±tku lutego siostry Priska, Edmara wraz z kilkoma innymi uda³y siê na Mszê ¶w. o godzinie 7.00. By³y siê ju¿ blisko plebanii, gdy pojawi³o siê nagle trzech rosyjskich ¿o³nierzy, którzy za¿±dali od siostry Edmary zegarka. Poniewa¿ siostra nie mia³a zegarka, wszyscy trzej strzelili do niej. Z ran± g³owy osunê³a siê nieprzytomna na ziemiê, pozosta³e siostry pobieg³y po ksiêdza proboszcza, który udzieli³ jej ostatniego namaszczenia. Po Mszy ¶w. pochowano j± w prze¶cieradle na podwórzu plebanii. By³y¶my wstrz±¶niête. Dwa dni pó¼niej dowiedzia³y¶my siê od ludzi, ¿e u okulisty zastrzelono siostrê Lybiê. Chcieli zastrzeliæ dziecko lekarza, siostra Lybia broni³a dziecka, wiêc j± zastrzelili. Zosta³a pochowana tam w ogrodzie, 18. lutego 1945 r.

My, jako siostry mówi±ce po polsku, mog³y¶my dalej zajmowaæ siê chorymi, ale poniewa¿ nie mia³y¶my co je¶æ, chodzi³y¶my do sklepów po ¿ywno¶æ. 20. lutego jedna z sióstr mieszkaj±cych na plebanii obchodzi³a imieniny. Siostry poprosi³y, czy mog± pój¶æ na pó³ godzinki na plebaniê, ¿eby z³o¿yæ ¿yczenia. Ciê¿ko mi by³o zostaæ samej przy rannych, ale poniewa¿ nie chcia³am siostrom odbieraæ przyjemno¶ci, pozwoli³am im pój¶æ. Posz³y s. Speciosa, s. Orlanda, s. Petrussa, s. Leutbergis i s. Melisa. Po drodze natknê³y siê na dwie Ukrainki, które pó³ roku wcze¶niej pracowa³y u s. Orlandy. Te zapyta³y, dok±d siostry id±. Siostry odpowiedzia³y: „Do naszych drogich sióstr, na plebaniê, bêdziemy tam od pó³ godziny do godziny”. Gdy siostry zbiera³y siê ju¿ do domu, nadjecha³ samochód, wysiad³o z niego 4 ¿o³nierzy i te dwie Ukrainki, ¿o³nierze powiedzieli: „Potrzebujemy 4 sióstr do opieki nad rannymi”. Jedna z Ukrainek wskazywa³a palcem, które siostry maj± i¶æ. Gdy zobaczy³a to siostra Petrussa, ogarnê³a j± zgroza, pobieg³a wiêc do kuchni, wyskoczy³a z okna na klepisko i ukry³a siê. Ksi±dz proboszcz nie chcia³ pu¶ciæ sióstr, ale siostra prze³o¿ona by³a zdania, ¿e je¶li siostry maj± siê opiekowaæ rannymi, mog± pojechaæ. Niestety, nasze drogie siostry ju¿ nigdy nie wróci³y i sam Pan Bóg wie, co siê z nimi sta³o. Tymczasem biedna siostra Amanda daremnie czeka³a przy rannych na powrót sióstr. Oprócz troski o ciê¿ko chorych zamartwia³a siê o drogie siostry. Modli³a siê, p³aka³a, w ka¿dej wolnej chwili bieg³a do drzwi i nas³uchiwa³a, czy siostry nie wracaj± – wszystko nadaremnie. Dopiero rano przysz³a siostra Lea i przynios³a mi Komuniê ¶w. Wówczas tez powiedzia³a mi, ¿e przed Msz± ¶w. zabrano obydwóch kap³anów. Ksi±dz Proboszcz przekaza³ siostrze Lei cyborium, wiêc siostry mog³y jeszcze przez dwa dni przyjmowaæ Komuniê ¶w. Od 26. lutego do 10. maja nie mia³y¶my ani Mszy ¶w., ani Komunii ¶w. Dopiero 11. maja mia³y¶my znów to szczê¶cie, ¿e uczestniczy³y¶my we Mszy ¶w. Wszystkich kap³anów z okolicy zabrano. O tym dowiedzia³am siê pó¼niej od siostry Petrussy.

Oko³o 27. lutego nadszed³ rozkaz komendanta, ¿eby wszystkich rannych, a nie byli to tylko Niemcy, lecz tak¿e W³osi i Francuzi, oraz nas, siostry, wywie¼æ do Rosji. Zg³osi³y¶my to siostrze prze³o¿onej, która mieszka³a na plebanii. Wówczas nadszed³ wspomniany ju¿ rosyjski lekarz i powiedzia³, ¿e musimy opu¶ciæ Schwiebus (¦wiebodzin) o godzinie 14.00. Wszyscy mieszkañcy ju¿ opu¶cili miasto. By³o jeszcze oko³o 180 rannych; da³y¶my im ca³± ¿ywno¶æ, jak± jeszcze mia³y¶my. Znalaz³y¶my dwuko³owy wózek, posadzi³y¶my w nim siostrê Helenê i opu¶ci³y¶my Schwiebus. Siostra prze³o¿ona zdecydowa³a, ¿e 10 najstarszych sióstr pozostanie w Märzdorf (Lubinicko), gdy¿ tam by³y wolne domy. Siostra Amanda uda³a siê wraz z 19 siostrami dalej, a¿ do Keltschen (Kie³cze)[2]. Tutaj zebra³y¶my siê w najbiedniejszej cha³upie, w jednej izbie i odmówi³y¶my ró¿aniec prosz±c o si³ê i poddanie siê ¶wiêtej woli Boga, gdy¿ by³y¶my bardzo przygnêbione i zniechêcone. Zastanawia³y¶my siê, co z nami bêdzie? Jaki¶ Rosjanin powiedzia³ nam, ¿e mamy siê rano zg³osiæ do komendanta. Tak wiêc rankiem siostra Amanda i siostra Petrussa uda³y siê do komendantury. Komendant nakaza³ nam zaj±æ siê du¿ym gospodarstwem, w którym by³o 10 krów. Tego samego dnia przywieziono do nas otwart± ciê¿arówk± 60 chorych na tyfus. Siostry Amanda i Theodora zajê³y siê pielêgnowaniem chorych. Ju¿ pierwszej nocy zmar³o 10 chorych, pochowa³y¶my ich w zbiorowej mogile.

We wsi nie by³o ludno¶ci cywilnej. Dlatego te¿ siostra Philomena i siostra Libora prosi³y ci±gn±cych przez wie¶ uciekinierów, by tu pozostali, ¿eby¶my mia³y chocia¿ tak± ochronê przed Rosjanami. Jako ¿e pewnego razu przysz³o do nas 10 oficerów, rozkazali nam ustawiæ siê w szeregu, po czym jeden z nich powiedzia³ „Bêdziecie rozstrzelane” . Uklêk³am i b³aga³am, by nas oszczêdzili, gdy¿ jeste¶my potrzebne chorym. Jeden z nich zerwa³ siostrze Joeli kornet z g³owy i cisn±³ go na ziemiê. Na szczê¶cie odeszli.

Spo¶ród uciekinierów zatrzyma³y siê u nas 2 matki z dzieæmi i to one zajê³y siê dojeniem krów. Siostra Petrussa gotowa³a, pomaga³a jej siostra Evangelista. Nie mia³y¶my m±ki, ale by³o ziarno. Siostra Joela wraz z innymi siostrami rozdrabnia³y ziarno na ¶rutê. Pomaga³y¶my sobie nawzajem, jak tylko potrafi³y¶my. Chorym podawa³y¶my kleik i herbatê. Po up³ywie 3 tygodni pozosta³o jeszcze 8 chorych na tyfus. Gdy ich stan zdrowia siê poprawi³, wyruszy³y¶my, by do³±czyæ do naszych sióstr. Na ulicy sta³ zakryty samochód, w nim by³o 2 rosyjskich ¿o³nierzy. Gdy ich mija³y¶my, oni wepchnêli do samochodu siostrê Theodorê i siostrê Amandê. Gdy wo³a³y¶my o pomoc, nadbieg³o jakie¶ dziecko. Poprosi³y¶my je, by pobieg³o do pozosta³ych sióstr i sprowadzi³o je na pomoc. Przybieg³y siostra Nerwina i siostra Eusebia, ale tak¿e i one zosta³y wepchniête do samochodu. Samochód ruszy³, a my nie wiedzia³y¶my, dok±d nas wioz±; p³aka³y¶my i modli³y¶my siê. Zawie¼li nas do Züllichau (Sulechów) do rosyjskiego szpitala. ¯o³nierze ci byli lekarzami i chcieli nas do pomocy. Mówili, ¿e nie musimy siê baæ. Dosta³y¶my dla siebie jeden pokój, przed drzwiami sta³ na stra¿y rosyjski ¿o³nierz. Mia³y¶my przychodziæ do pracy o godzinie 7.00. Przydzielono nam obowi±zki. Amanda mia³a siê zaj±æ sal± operacyjn± i gabinetem zabiegowym. Siostra Theodora posz³a na oddzia³ chirurgiczny, siostry Eusebia i Nerwina pielêgnowa³y chorych na oddziale wewnêtrznym w barakach. Nastêpnego dnia przyby³ ten sam ¿o³nierz, który zerwa³ kornet siostrze Joeli, mia³ rêkê z³aman± w trzech miejscach. Za³o¿y³y¶my mu opatrunek tymczasowy, pó¼niej za³o¿ono mu gips. Gdy 11. maja obchodzi³am srebrny jubileusz z³o¿enia ¶lubów zakonnych, on przyniós³ wielk± sarnê z podziêkowaniem, bo rêka dobrze siê zros³a. 10. maja dowiedzia³am siê od jednego z polskich oficerów, ¿e przyby³ jaki¶ kap³an. Siostra Amanda, która nastêpnego dnia obchodzi³a srebrny jubileusz ¶lubów zakonnych, posz³a spiesznie do niego i poprosi³a o spowied¼ i o Mszê ¶w. Od tego dnia znów mia³y¶my codziennie Mszê ¶w. Tak troszczy³ siê dobry Bóg w tych ciê¿kich czasach o potrzeby duchowe swoich oblubienic. Na jubileusz przyby³y nawet siostry Ernesta, Juela i siostra Petrussa. By³o bardzo uroczy¶cie, ¶piewa³y¶my po niemiecku, jeden z polskich oficerów by³ ministrantem, jubilatka odnowi³a ¶wiête ¶luby. Po uroczysto¶ci ko¶cielnej wszyscy zebrali siê na wspólnym ¶niadaniu. Ale zaraz pó¼niej musia³y¶my znów udaæ siê do pracy, gdy¿ przyjecha³y nowe transporty. Rosyjscy ranni byli odwo¿eni do Schwiebus (¦wiebodzin), my pielêgnowa³y¶my polskich i niemieckich chorych. W jednym, z transportów przyjecha³ tak¿e nasz ksi±dz Müller, na nogach mia³ drewniaki, wiêc da³y¶my mu buty. Jak on siê ucieszy³, gdy znów nas zobaczy³! Po 8 dniach pojecha³ do Schwiebus do probostwa. A poniewa¿ nie móg³ tam zostaæ, wyjecha³ do NRD i tam pracowa³ w seminarium duchownym.

W sierpniu szpital przejêli polscy lekarze; rosyjscy wyjechali. Siostra Amanda i Theodora chcia³y wróciæ do Schwiebus, by pó¼niej ¶ci±gn±æ tam tak¿e i inne siostry. Ale rosyjscy ¿o³nierze nie wpu¶cili nas do szpitala. Wtedy siostra Theodora powiedzia³a do mnie: „Mój brat mieszka niedaleko st±d, w Betsche (Pszczew). Pojed¼my tam i odpocznijmy trochê.“ Gdy przyby³y¶my na miejsce miejscowy burmistrz bardzo siê ucieszy³ i poprosi³ o zaopiekowanie siê chorymi, gdy¿ nie by³o tam ani lekarza, ani ¿adnej siostry. Nic wiêc nie wysz³o z naszego odpoczynku; mia³y¶my bardzo du¿o pracy, poniewa¿ dogl±da³y¶my tak¿e chorych w okolicznych wioskach. Po 5 miesi±cach naszego pobytu siostra Theodora zachorowa³a na tyfus. Siostra Amanda pielêgnowa³a j± przez 5 tygodni, a¿ ta wyzdrowia³a. Pó¼niej pojecha³y¶my do Trebnitz (Trzebnica).

Pod koniec maja sporo sióstr powróci³o do Schwiebus i zabra³y siê za prace porz±dkowe w domu. Ale 29. czerwca wszystkie siostry ze Schwiebus, Keltschen (Kie³cze) i Märzdorf (Lubinicko) dosta³y nakaz opuszczenia kraju i zosta³y przewiezione do Niemiec. Siostrê Liboriê i siostrê Philomenê wys³ano do Neu Bentschen (Zb±szynek), by tam pielêgnowa³y chorych na tyfus. Siostra Philomena zarazi³a siê od chorych, ale nie da³a tego po sobie poznaæ, dopiero na dzieñ przed jej ¶mierci± siostra Liboria dowiedzia³a siê o chorobie – ale ju¿ by³o za pó¼no. Chorzy zdrowieli, a siostra Liboria te¿ siê zarazi³a. Powróci³a do Schwiebus, tam zosta³a otoczona opiek± i wyzdrowia³a, a nastêpnie pojecha³a jednym z transportów do NRF. Gdy mia³y¶my wróciæ do Trebnitz (Trzebnica), burmistrz wystawi³ nam pismo, by nikt nie wa¿y³ siê odebraæ nam naszego baga¿u. W podziêkowaniu za opiekê nad chorymi burmistrz da³ nam bilet przez Posen (Poznañ), Breslau (Wroc³aw) do Trebnitz (Trzebnica). Wreszcie by³y¶my znów w naszym macierzystym domu, ale tu panowa³ smutek, jak wszêdzie.

W styczniu 1946 siostra Amanda otrzyma³a przeniesienie do ¶w. Jerzego w Breslau (Wroc³aw) na oddzia³ po³o¿niczy. W marcu musia³a odwie¼æ czcigodn± Matkê Elisabeth i Matkê Nepomucenê do Görlitz. Jecha³y¶my samochodem wype³nionym po brzegi workami z m±k±. Do Görlitz przyjecha³y¶my o godzinie 1.00 w nocy. Wysiad³y¶my i nie wiedzia³y¶my, co dalej pocz±æ. Usiad³y¶my w korytarzu jakiego¶ domu i czeka³y¶my, a¿ zrobi siê widno. Wówczas zapyta³y¶my, gdzie mieszkaj± Boromeuszki, wskazano nam dom; dotar³y¶my tam o godzinie 7.00, akurat na Mszê ¶w. Droga siostra prze³o¿ona Brigitta skontaktowa³a siê z ksiêdzem proboszczem Schulzem, on powióz³ dalej drewnianym wozem nasze drogie prze³o¿one. Ja mia³am zaczekaæ, a¿ ksi±dz proboszcz wróci. Wróci³ i przywióz³ pewn± Urszulankê, któr± ja zabra³am do Breslau (Wroc³aw). Na dworcu zatrzymano nas i przes³uchiwano, a poniewa¿ nie chcia³y¶my odpowiadaæ na pytania, zamkniêto nas w piwnicy, gdzie pozosta³y¶my do godziny 4.00. Wreszcie o 5.00 mog³y¶my pojechaæ do Breslau.


Na pocz±tku sierpnia 1946r. ja i siostra Otylda dosta³y¶my przeniesienie do Schwiebus. Do szpitala ¶w. Józefa nie wpuszczono nas; posz³y¶my na plebaniê. Stamt±d odes³ano nas do naszego by³ego przedszkola. Tu by³y ju¿ polskie siostry zakonne, od nich dosta³y¶my materace. £ó¿ek nie by³o, a koce mia³y¶my z sob±. Cieszy³y¶my siê, ¿e mamy przynajmniej dach nad g³ow±. Nastêpnego dnia uda³y¶my siê do burmistrza. Burmistrz poinformowa³ nas: „Na razie w szpitalu s± jeszcze ¿o³nierze rosyjscy, musicie poczekaæ.” Wys³a³y¶my telegram do Trebnitz. Za dwa dni przyjecha³a Matka Annuntiata i przeprosi³a, mówi±c, ¿e mia³a z³e informacje. Dopiero po 12 dniach mog³y¶my wej¶æ do szpitala ¶w. Józefa. Klucze da³ nam burmistrz. Teraz dojecha³y do nas jeszcze siostra Klarentia, siostra Spiria i siostra Porfiria. Spa³y¶my na materacach roz³o¿onych na pod³odze, nie by³o ³ó¿ek, ani ¿adnych innych mebli, dom by³ spl±drowany, nie by³o ani jednego garnka, ani nawet jednej ³y¿ki. Siostra Amanda chodzi³a pielêgnowaæ chorych, ¿eby¶my mia³y za co siê utrzymaæ. Pozosta³e siostry zabra³y siê za sprz±tanie, w poszukiwaniu naszych mebli chodzi³y¶my tak¿e do innych lazaretów – niestety, bez rezultatu.

W szkole znalaz³y¶my 3 ³ó¿ka, ca³a reszta zosta³a zabrana. Siostry pojecha³y do Bomst (Babimost) i stamt±d przywioz³y sienniki, talerze i fili¿anki. Gdy odwiedzi³a nas Matka Wikaria Annuntiata, da³a nam 500 z³, ¿eby¶my znów mog³y urz±dziæ kaplicê, która podczas naszej nieobecno¶ci s³u¿y³a jako sala taneczna. Pomalowa³y¶my pomieszczenie. Pewien tutejszy stolarz, starszy pan, który pozosta³ w Schwiebus, pomóg³ nam w odtworzeniu o³tarza. Pod scen± znalaz³y¶my stó³ i kilka innych elementów wyposa¿enia, wiêc stolarz zabra³ siê do pracy.

Siostra Amanda pojecha³a do czcigodnego ksiêdza proboszcza do Bomst (Babimost), ¿eby wyprosiæ cokolwiek do naszej kaplicy. Otrzyma³a obrusy, 3 ornaty, 2 alby, humera³y, 1 msza³, 1 kielich i 1 monstrancjê. Od Matki Jutty z Blesen (Bledzew) otrzyma³a bieliznê kielichow± i sprzêt liturgiczny. Za otrzymane 500 z³ zamówi³y¶my obraz ¶w. Józefa do o³tarza. W ci±gu 6 tygodni piêknie urz±dzi³y¶my na nowo kaplicê.

W pa¼dzierniku 1946r mia³y¶my wielkiego go¶cia. Ca³kiem nieoczekiwanie przyjecha³ z Krakowa Jego Eminencja kardyna³ Sapieha i odwiedzi³ nas wraz z Matk± Wikari± Annuntiat±. Zwiedzili ca³y dom i znów po raz pierwszy mia³y¶my Mszê ¶w. Po ¶niadaniu odjechali. Jego Eminencja ksi±dz kardyna³ powiedzia³ nam: „Za trzy miesi±ce Caritas zorganizuje tu dom dla inwalidów.” W lutym 1947r. przys³ano ze Szwajcarii ca³e wyposa¿enie: drewniane ³ó¿ka, krzes³a, sto³y, szafy, poduszki, koce i ko³dry oraz p³ótno. Siostra Klarentia zabra³a siê za szycie. W miêdzyczasie naprawiono te¿ ogrzewanie centralne. Z wizyt± przyby³ Jego Ekscelencja biskup Karl Pêka³a z dyrektorem Caritas Ks. Józefem Majk± i profesorem z Wroc³awia. W lutym 1947 r. dosz³y do nas siostry Aniela, Elreda, Samina. Odesz³y natomiast siostry Otylia i Porfyria, gdy¿ dosta³y przeniesienie. Caritas przys³a³ wielebnego Ks. Fr. Okoñskiego jako Dyrektora Zak³adu; odt±d mia³y¶my codziennie Mszê ¶w.

W roku 1947 mia³y¶my urodzaj owoców, siostra Nicefora ususzy³a na zimê 6 worków. Siostra Viatora zebra³a równie¿ bardzo du¿o pomidorów i kapusty. We wrze¶niu przyby³a do nas siostra Wencis³awa, jako siostra prze³o¿ona, by³a jednak osob± bardzo chorowit±. Tak¿e wielebny ksi±dz Dyrektor Okoñski bardzo chorowa³ na ¿o³±dek, wiêc inny kap³an zast±pi³ go na stanowisku dyrektora.

S. M. Amanda Glombik


[1] Podano za oryginalnym tekstem- nie by³o takiego stopnia wojskowego w Wehrmachcie, byæ mo¿e chodzi³o o „Oberfeldarzt”- lekarza wojskowego w stopniu pu³kownika (przyp. t³um).
[2] W oryginale s. Amanda podaje nazwê miejscowo¶ci „Kelchen”. Poniewa¿ nie by³o na tych terenach miejscowo¶ci o takiej nazwie, a w relacjach innych sióstr pojawia siê przy opisie tych samych okoliczno¶ci nazwa „Keltschen”, czyli obecne „Kie³cze”, przyjêto w t³umaczeniu relacji s. Amandy nazwê „Keltschen” (przyp. t³um).




Relacja s. M. Ernesty (Hedwig Neumann)
(spisana dnia 18. listopada 1987 r. przez s. Diethildê w Dyhernfurth)

Podczas II. wojny ¶wiatowej szpital w Schwiebus pe³ni³ rolê szpitala wojskowego. Pod koniec stycznia 1945 r. ewakuowano z niego wszystkich ¿o³nierzy. Tylko 4 lekarzy sztabowych mia³o pozostaæ w szpitalu do chwili wydania rozkazu opuszczenia miasta. Poniewa¿ w okolicy trwa³y walki, szpital znów szybko zape³ni³ siê rannymi ¿o³nierzami, wielu z nich mia³o odmro¿enia. Coraz bli¿ej s³ychaæ by³o huk wystrza³ów. Lekarze z niecierpliwo¶ci± czekali na rozkaz. Znajdowali siê w sytuacji bez wyj¶cia: je¶li bez rozkazu opuszcz± lazaret, grozi im kara za dezercjê; je¿eli natomiast dostan± siê w rêce Rosjan, wówczas, jako niemieccy oficerowie nie mogli mieæ ¿adnej nadziei. Postanowili wiêc odebraæ sobie ¿ycie w po³o¿onej na uboczu wiosce. Poprosili siostry o poinformowanie rodzin, na wypadek, gdyby te ich szuka³y. Tak siê jednak nie sta³o, siostry nied³ugo pó¼niej same zmuszone by³y opu¶ciæ ¦wiebodzin. Jaki by³ los lekarzy, nie wiem.

Po odej¶ciu lekarzy przywieziono do szpitala pewnego majora z ostr± niewydolno¶ci± serca. Siostra Ernesta wraz z inn± siostr±, której imienia nie pamiêtam, zaaplikowa³y mu zastrzyki w serce. Major szybko przyszed³ do siebie i zapyta³ o lekarzy. Nastêpnie poleci³ swojemu adiutantowi (SS), by ten pojecha³ na dworzec i zarezerwowa³ wagon dla wszystkich sióstr, chcia³ je w ten sposób uratowaæ przed Rosjanami. Mówi³, jak okrutnie obchodz± siê oni z kobietami, które nie zdo³aj± siê przed nimi ukryæ. Jednak¿e nigdzie nie mo¿na by³o znale¼æ siostry prze³o¿onej. Siostry podziêkowa³y wiêc majorowi za ¿yczliwo¶æ, nie skorzysta³y z mo¿liwo¶ci ucieczki z miasta, a swoje miejsca ust±pi³y matkom z ma³ymi dzieæmi. Poczucie obowi±zku nie pozwoli³o im wyjechaæ, w szpitalu byli przecie¿ pacjenci wymagaj±cy opieki, tak¿e w mie¶cie byli chorzy i starzy ludzie, o których nale¿a³o siê zatroszczyæ. Majorowi spodoba³a siê postawa sióstr, powiedzia³ wiêc do siostry Ernesty: "Siostro, mam rozkaz wysadzenia miasta, ale nie uczyniê tego ze wzglêdu na was, na wasz± szlachetno¶æ". Po czym opu¶ci³ szpital. Najm³odsza z sióstr – s. Famiana Ocik – by³a bardzo przera¿ona, zdo³a³a wyjechaæ ostatnim poci±giem, bez baga¿u, zabra³a ze sob± do torebki tylko kilka ciastek.

Do szpitala nieprzerwanie przybywali pacjenci: ranni ¿o³nierze, ludno¶æ cywilna, Francuzi, Ukraiñcy, Rosjanie. Gdy do miasta wkroczy³y wojska rosyjskie, przejê³y szpital dla swoich ¿o³nierzy. Siostry musia³y przenie¶æ swoich pacjentów do szko³y, zupe³nie do tego celu nieprzystosowanej. Same znosi³y wiêc ³ó¿ka i niezbêdne sprzêty z opuszczonych mieszkañ. Do prowizorycznie urz±dzonych sal przeniesiono chorych. Do pomocy siostry mia³y 3 sanitariuszy. Siostry musia³y tak¿e opu¶ciæ swoje mieszkanie, które znajdowa³o siê w szpitalu. Ksi±dz proboszcz zaoferowa³ im pokoje na plebanii, ale tam by³o miejsce jedynie dla 22 sióstr. Siostry szuka³y wiêc schronienia u mieszkañców miasta. Siostra Edmara Komischke zamieszka³a u starszego ma³¿eñstwa, które wymaga³o opieki (podobno byli to rodzice pewnej Boromeuszki). Siostra Aphrodisia uda³a siê jako pielêgniarka do s±siedniej wioski i w ten sposób oddzieli³a siê od pozosta³ych sióstr. Cztery czy nawet piêæ sióstr pielêgnowa³o chorych w szkole (siostry Amanda, Ernesta, Melisa i 2 inne).

W dniu 3. lutego rosyjski ¿o³nierz wdar³ siê do mieszkania ma³¿eñstwa, gdzie przebywa³a siostra Edmara. Co¶ do niej mówi³, lecz ona go nie rozumia³a. Gestem nakaza³ jej, by zdjê³a fartuch. To mu jednak nie wystarczy³o, przemoc± próbowa³ zedrzeæ z niej habit. Wówczas siostra powiedzia³a: „Wolê, ¿eby¶ mnie zastrzeli³!” Z furi± odbezpieczy³ broñ i strzeli³ siostrze prosto w skroñ; nieszczêsna osunê³a siê na pod³ogê. Powiadomione o tym zdarzeniu siostry wynios³y cia³o na desce i pochowa³y w ogrodzie plebanii.

Tak¿e siostry pielêgnuj±ce chorych w szkole nie mog³y czuæ siê bezpiecznie, Rosjanie nie dawali im spokoju. Francuzi starali siê broniæ zakonnic, jak tylko potrafili. Siostry ¿y³y w nieustannym strachu. W koñcu postanowi³y do³±czyæ do pozosta³ych sióstr i pozostawi³y w szkole samych sanitariuszy. Jednak¿e komendant kaza³ je znów sprowadziæ i wywiesi³ na drzwiach gabinetu kartkê zakazuj±c± Rosjanom wstêpu - od tej pory ¿aden ¿o³nierz nie przekroczy³ progu tego pomieszczenia. Za to w salach, gdzie siostry najczê¶ciej przebywa³y pielêgnuj±c chorych, by³y czêsto nara¿one na zaczepki ¿o³daków. ¯yj±c ca³y czas w napiêciu i obawiaj±c siê najgorszego siostry przenios³y siê w dniu 7. lutego na plebaniê. Tylko siostra Amanda pozosta³a wraz z sanitariuszami i pe³ni³a przy chorych nocny dy¿ur.

Bêd±c na plebanii siostry us³ysza³y pewnego dnia dochodz±cy z s±siedniego pomieszczenia g³os wielebnego ksiêdza proboszcza, który prawie p³acz±c powtarza³: „nie, ja nie mam ¿ony”. S³ychaæ te¿ by³o odg³osy zadawanych ksiêdzu uderzeñ. Nagle rozleg³ siê huk wystrza³u. Siostry Segulina i Ernesta, które w³ada³y jêzykiem polskim, pod±¿y³y proboszczowi na pomoc. Na ca³e szczê¶cie pocisk nikogo nie trafi³, broñ wystrzeli³a sama, gdy ¿o³nierz wymierza³ ksiêdzu ciosy. Na widok sióstr Rosjanin przesta³ biæ. Siostry przerazi³y siê bardzo, gdy powiedzia³: „Da, da, zakonnice te¿ kochamy“. Na szczê¶cie siostry mog³y siê z nim porozumieæ i uda³o im siê go ug³askaæ. Ale na tym nie koniec. Po godzinie przysz³o 2 oficerów z Ukraink± ubran± w mundur (siostry zna³y j±, ostatnio z nakazu pracowa³a u nich w szpitalu). Za¿±dali 4 sióstr, rzekomo do pielêgnowania chorych. Wszystkie siostry musia³y ustawiæ siê w ko³o. Podchmieleni oficerowie ¶wiecili ka¿dej w twarz latark±. Najpierw musia³a wyst±piæ siostra Melissa. Jako drug± wyznaczyli siostrê Ernestê. Gdy ¶wiec±c latark± wybierali trzeci±, siostra Ernesta przeczuwaj±c zagro¿enie wycofa³a siê ty³em za siostry, wydosta³a siê na korytarz i wyskoczy³a przez okno sypialni ksiêdza proboszcza. Upad³a na ¶nieg przykrywaj±cy grub± warstw± otwór okna piwnicznego i ukry³a siê na wêglu w najdalszym k±cie piwnicy. Trzês³a siê z zimna, a gdy po up³ywie dwóch godzin prawie straci³a czucie w koñczynach, odwa¿y³a siê wyj¶æ przez ten sam otwór. Najpierw d³ugo nas³uchiwa³a i dopiero gdy siê upewni³a, ¿e w budynku plebanii panuje cisza, odwa¿y³a siê wej¶æ. Tu dowiedzia³a siê, ¿e w podobny sposób umknê³y dwie inne siostry – s. Parmenia i s. Eusebia – jedna skoczy³a [przez okno] na ziemiê, druga ukry³a siê w pokoju pod ³ó¿kiem. Siostra Melissa pozosta³a, podobno sprawia³a wra¿enie, jak gdyby nie zdawa³a sobie sprawy z tego, co siê dzieje. Wcze¶niej mia³a kilka razy powiedzieæ, ¿e chce umrzeæ. Gdy oficerowie spostrzegli, ¿e trzy siostry im siê wymknê³y, rozw¶cieczeni chcieli rozstrzelaæ pozosta³e, ale w koñcu w miejsce uciekinierek zabrali oprócz s. Melissy jeszcze s. Leutbergê, s. Orlandê i s. Spetiosê. Po godzinie Rosjanie chcieli ponownie przyj¶æ po uciekinierki. Przera¿one siostry spodziewaj±c siê ¶mierci odby³y, pomimo pó¼nej godziny, spowied¼ z ¿ycia. To samo uczyni³y pozosta³e siostry. ¯adna nie po³o¿y³a siê spaæ tej nocy, czuwa³y modl±c siê. Oficerowie ju¿ nie wrócili, ale uprowadzone siostry te¿ nie.

Dwa dni pó¼niej ksi±dz proboszcz pilnie poprosi³ siostrê prze³o¿on± o pomoc jednej z sióstr znaj±cej jêzyk polski, gdy¿ jaki¶ Rosjanin chcia³ odebraæ ¿onie lekarza ich ma³± córkê. Siostra prze³o¿ona pos³a³a 60-letni± siostrê Lybiê. Siostra pod±¿y³a spiesznie do mieszkania lekarza i wyrwa³a ¿o³nierzowi dziewczynkê ze s³owami: „Miejsce dziecka jest przy matce”, po czym przekaza³a j± matce. Rozz³oszczony Rosjanin zastrzeli³ siostrê.

Gdy front przesun±³ siê dalej na zachód mieszkañcy miasta a tak¿e i siostry rozpoczê³y prace porz±dkowe. Grzebano cia³a zmar³ych i zabitych ludzi i zwierz±t. Ludno¶æ cywilna grzeba³a cia³a w mie¶cie, siostry na okolicznych polach. W miejscu, gdzie le¿a³y zw³oki, kopa³o siê grób g³êboki na 1 metr i sk³ada³o w nim cia³o. Siostra Ernesta nosi³a zawsze przy sobie buteleczkê z wod± ¶wiêcon±; wod± skrapia³a grób, odmawia³a modlitwê i koñczy³a pochówek znakiem krzy¿a. Zauwa¿y³ to ¿o³nierz nadzoruj±cy grzebanie cia³. Znalezione na polach cia³a odwraca³ twarzami do góry i zakrywa³ oblicza zmar³ych papierem lub kawa³kiem p³ótna. Nastêpnie wo³a³ zakonnicê, by pokropi³a ka¿dy grób wod± ¶wiêcon± i zmówi³a modlitwê, on sam w skupieniu salutowa³. W ten sposób siostra Ernesta mog³a poznaæ tak¿e i dobr± stronê duszy rosyjskiego ¿o³nierza.

Kilka dni pó¼niej do sióstr przysz³a po kryjomu pewna kobieta i zdradzi³a, ¿e wczoraj pogrzebano cia³a czterech katolickich sióstr (w odró¿nieniu od protestanckich diakonis), cia³a te by³y podobno poæwiartowane. Od tej chwili siostry nie mia³y ju¿ nadziei, ¿e uprowadzone siostry powróc±. Siostra prze³o¿ona nie mog³a sobie wybaczyæ, ¿e nie sprzeciwi³a siê wówczas Rosjanom.

Koñczy³a siê ¿ywno¶æ. Siostry musia³y szukaæ gdzie¶ pracy, gdy¿ nie mog³y wy¿yæ z prac dorywczych w Schwiebus. Siostra Senna zachorowa³a na tyfus i le¿a³a w szpitalu. Pozosta³e siostry ma³ymi grupkami wêdrowa³y w kierunku Züllichau. Siostra prze³o¿ona i kilka innych sióstr znalaz³y schronienie w jednej z okolicznych wiosek. Po³owa sióstr dotar³a do Keltschen (Kie³cze). Tu zatrzyma³y siê w opuszczonym dworze. W m³ynie znalaz³y m±kê i ziarno. Siostry pracowa³y na polu, w zamian za to mog³y piec tyle chleba, ile potrzebowa³y. Chleb i inne produkty zawozi³y do sióstr rozproszonych w okolicy. Ten stan jednak te¿ nie trwa³ d³ugo. Siostra Filomena Gwozdz, która wraz z siostr± prze³o¿on± i siostr± Abstrakt± pod±¿y³a dalej do Bentschen (Zb±szyñ), zachorowa³a na tyfus i tam zmar³a.

Funkcjonuj±cy ju¿ urz±d zdrowia zatrudni³ siostrê Amandê i siostrê Teodorê do przeprowadzenia w¶ród kobiet badañ na ki³ê. Wykryto ogromne ilo¶ci zachorowañ. Dla chorych kobiet otwarto w Züllichau szpital i skierowano tam do pracy obie siostry wraz z jeszcze jedn± – Eusebi±. Praca ta ³±czy³a siê z wieloma wyrzeczeniami – ca³ymi tygodniami siostry nie mog³y uczestniczyæ we Mszy ¶w., nie mia³y te¿ mo¿liwo¶ci przyjmowania innych sakramentów. Pozosta³e siostry b³±ka³y siê w rozproszeniu. Po d³ugim czasie niektóre dotar³y do Trebnitz (Trzebnica).

Z pomoc± Matki Annuntiaty siostry Boromeuszki mog³y ponownie podj±æ pracê w ¦wiebodzinie, w domu dziecka, który urz±dzono w naszej dawnej szkole gospodarstwa domowego. Siostrom z Trzebnicy pospieszy³y z pomoc± siostry Boromeuszki z Miko³owa. Jednak¿e po kilku latach z powodu braku sióstr rozwi±zano tê filiê.




List S. Amandy Othilda do S. Wikarii

aktualnie ¦wiebodzin, dnia 20.08.1946.
J.M.J.C.

Wielce Szanowna, Czcigodna Matko,

Nie mog³y¶my wyjechaæ z Breslau (Wroc³awia), jak by³o zaplanowane, o godzinie 6.00, lecz dopiero w poniedzia³ek po po³udniu o godzinie 3.00. Po ró¿nych, ma³o przyjemnych perypetiach dotar³y¶my tu we wtorek w po³udnie, o godzinie 12.30.

Natychmiast zameldowa³y¶my siê u tutejszego wielebnego ksiêdza proboszcza. Zaraz potem by³y¶my w szpitalu. W szpitalu mieszkaj± jeszcze rosyjski major, porucznik i naczelnik. Wprawdzie posterunki uprzejmie nas przepu¶ci³y, ale oficer powiedzia³, ¿e oddaj± szpital Polakom. Za zgod± wielebnego ksiêdza proboszcza posz³y¶my do starostwa. Niestety zasta³y¶my tylko wicestarostê. Powiedzia³ on nam, ¿e biskup gorzowski chce tu za³o¿yæ seminarium duchowne, i ¿e s±dzi, ¿e sprowadz± tu znów te same Boromeuszki. Gdy opowiedzia³y¶my o tym ksiêdzu proboszczowi, ten odpar³ gniewnie „Trebnitz (Trzebnica) odmówi³a”. Ja nie chcia³abym ingerowaæ w tê sprawê. Starosta podobno wie ju¿, ¿e taka odmowa mia³a miejsce, wiêc chce zabraæ budynek na potrzeby urzêdu. Ksi±dz powiedzia³ te¿, ¿e starosta chce p³aciæ czynsz zgromadzeniu, a po³owê ogrodu chce uprawiaæ dyrektor i te¿ bêdzie p³aci³ za dzier¿awê.

Przekszta³cenie naszego domu na szpital nie wchodzi w rachubê. Po pierwsze, tutaj jest ju¿ dobrze wyposa¿ony szpital, poza tym jest tu urz±d zdrowia z punktem pierwszej pomocy. Do chorych chodz± siostry zatrudnione przez powiatowego lekarza.

Nie wolno nam pod ¿adnym pozorem zrobiæ cokolwiek bez wiedzy „Powiatowego”. Wicestarosta powiedzia³, ¿e drugi szpital jest ca³kowicie zbêdny, gdy¿ w Schwiebus (¦wiebodzin) jest niewiele ludzi.

Droga, Czcigodna Matko, prosimy usilnie, by Matka Wikaria osobi¶cie tu przyby³a i podjê³a decyzjê. Je¶li do pi±tku nikt nie przyjedzie, wracamy. Tyle naszych wiadomo¶ci ze Schwiebus (¦wiebodzin).

Pozdrawiamy z pe³nym szacunkiem, wdziêczne i oddane

S. M. Amanda – Othilda.




List S. M. Aphrodisii Latzel do Matki Marynii

Görlitz, dnia 19.8.1945
J.M.J.C.

Wielce Szanowna Czcigodna Matko Marino!

Bardzo siê cieszê, ¿e mogê dzi¶ napisaæ kilka s³ów do Ciebie, Czcigodna Matko Marino. S³owa te, niestety, nie przynios± rado¶ci, gdy¿ prze¿ywamy i piszemy tylko o cierpieniu. Pomimo tego, tli siê we mnie p³omyk rado¶ci, droga, Czcigodna Matko Marino, gdy¿ po 6 miesi±cach naprawdê trudnych prze¿yæ znalaz³am znów swoje miejsce, swoj± now± ojczyznê. Cieszê siê i jestem za to bardzo wdziêczna. Poniewa¿ ze ¦wiebodzina nie otrzyma³a jeszcze Czcigodna Matka ¿adnych listów ani te¿ osobistych relacji, chcê krótko opisaæ, co siê wydarzy³o.

Pod koniec stycznia zd±¿yli¶my ewakuowaæ wszystkich ¿o³nierzy. 28. stycznia uda³am siê do Domu ¶w. Józefa. Tak¿e tam wszystkich ewakuowano. Nasz dom by³ pusty tylko przez jeden dzieñ, zaraz pó¼niej sta³ siê znów g³ównym punktem opatrunkowym i tu zaczêto przywoziæ kolejnych rannych - przewa¿nie ¿o³nierzy. Wiêkszo¶æ sióstr by³a w piwnicy bêd±cej schronem przeciwlotniczym. Siostry Syrgiosa, Petrussa i ja opiekowa³y¶my siê 60 niemieckimi ¿o³nierzami, których nie mo¿na by³o ewakuowaæ. W dniu 31. stycznia siostra Petrussa i ja uda³y¶my siê do niemieckiego sztabu i poprosi³y¶my, by oszczêdzono miasto, a tak¿e i nasz dom, w którym w piwnicy przebywa³o 40 sióstr, 60 ¿o³nierzy i wiele matek i dzieci. Niemiecki major powiedzia³, ¿e bêdzie broni³ miasta do ostatniego kamienia. S³ychaæ ju¿ by³o ostrza³ ciê¿kiej artylerii, widaæ by³o ³uny po¿arów. W nocy na 1. lutego 45 r. niemiecki sztab przebi³ siê, a my rano o godzinie 8:00 1. lutego 45 r. wywiesili¶my bia³± flagê i poddali¶my siê Rosjanom. Chcia³y¶my dalej dogl±daæ chorych i rannych. Rosjanie natychmiast za¿±dali naszego domu z ca³ym wyposa¿eniem. Nam pozwolili pocz±tkowo pozostaæ w zamku, gdzie mia³y¶my nasze cele zakonne. Postara³y¶my siê jeszcze szybko o jakie¶ zapasy ¿ywno¶ci, ale wkrótce nadszed³ rozkaz, by wszystkie siostry natychmiast opu¶ci³y budynek. Chwyci³y¶my to, co by³o pod rêk± i pod±¿y³y¶my do probostwa. Nie by³o ju¿ ¶wiat³a, ani wody. Niemcy wysadzili wszystko, zanim weszli Rosjanie. Warunki by³y nie do wytrzymania. Nasz kapelan, siostra Libia i ja zostali¶my przygarniêci przez pana doktora Wulko, okulistê.

W mie¶cie zaroi³o siê od okrutnych band z Syberii i ludów mongolskich. Napastowali kobiety, niektóre by³y gwa³cone 60 – 100 razy, po czym umiera³y. Niestety, wa¿yli siê oni tak¿e napastowaæ siostry. W dniu 3. lutego zastrzelili siostrê Edmarê, poniewa¿ nie pozwoli³a siê tkn±æ Rosjaninowi. Strza³ w g³owê – siostra ¿y³a jeszcze kilka minut i otrzyma³a ostatnie namaszczenie. Jest pochowana w ogrodzie probostwa. W dniu 4. lutego zajecha³ samochód, dwoje Rosjan wdar³o siê do probostwa i zastali siostry w pokoju. Rosjanka zadecydowa³a: ta, ta, ta i ta siostra musz± pój¶æ z nimi, wróc± za dwie godziny. Siostra Parmenia mia³a byæ t± czwart± , uda³o jej siê wyskoczyæ przez okno. Siostra Orlanda zaofiarowa³a siê pój¶æ za siostrê Parmeniê. Nasza droga Matka poleci³a drogim siostrom Speziosie, Luitburgis, Melisie i siostrze Orlandzie wsi±¶æ do samochodu. Siostra Speziosa powiedzia³a: „¯egnajcie. Ju¿ siê nie zobaczymy”. Ja le¿a³am chora na zapalenie p³uc u doktora Wulko. Proboszcz przyszed³ do mnie z Panem Jezusem i mog³am siê wyspowiadaæ. To on opowiedzia³ mi, co siê wydarzy³o, niestety siostry straci³y ¿ycie w bardzo, bardzo haniebny sposób. Odciêto g³owy, przybito do futryny drzwi, odciêto piersi, by³y i inne okropieñstwa. Jak tylko pomy¶lê o tych wszystkich potworno¶ciach bêd±cych w ¦wiebodzinie na porz±dku dziennym, p³aczê w g³os. Nie oszczêdzono i nas, bêd±cych u doktora Wulko. Droga siostra Libia zosta³a zastrzelona na oczach rodziny, gdy powstrzymywa³a pani± doktorow± i nie odda³a Rosjanom maleñkiej córeczki doktorostwa.

Poniewa¿ sytuacja stawa³a siê coraz bardziej nie do zniesienia, proboszcz powiedzia³ mi, ¿e mam siê przebraæ i ratowaæ swoje ¿ycie. Uciek³am do wsi, ale tam mog³am pozostaæ tylko dwa dni. Za mn± przyby³y tu siostra Senna i siostra Hirena. Uda³y¶my siê przez pola do innej wioski, odleg³ej o 8 km. Tam, pod obor±, w piwnicy na buraki znalaz³y¶my schronienie, by móc ocaliæ nasze ¿ycie i niewinno¶æ.

Przez osiem tygodni ¿y³am w tej piwnicy, lecz kto¶ zdradzi³ tê kryjówkê. Ukradziono mi tam te¿ jedyny komplet bielizny na zmianê. Nastêpne schronienie znalaz³am na stryszku nad chlewem. Czasami chodzi³am pielêgnowaæ chorych. Ludzie dawali mi jedzenie i co¶ do ubrania, otrzyma³am drewniaki, czerwon± spódnicê, ma³y kabat i chusteczkê na g³owê, to chroni³o mnie przed zimnem. Tak, straci³am wszystko, wszystko – a jednak nie straci³am niczego – droga, Czcigodna Matko. W ka¿dej sytuacji mog³am wierzyæ i mieæ nadziejê, zachowa³am wiarê, moc i powo³anie. I mogê tylko powtórzyæ za piêkn± Msz± Schuberta: „bardziej dziêkowaæ ju¿ nie potrafiê“. Wkrótce roznios³o siê, ¿e we wsi jest siostra. Wówczas mia³am sporo pracy. Pó¼niej organizowa³am w ró¿nych miejscach punkty pomocy ambulatoryjnej. Od polskiego starosty otrzyma³am przepustkê. Z t± przepustk± mog³am swobodnie poruszaæ siê od wsi do wsi. Odwiedzi³am drogie siostry w Jordanowie, którym, z wyj±tkiem jednej siostry, wiod³o siê ca³kiem dobrze. Tak¿e w Lubrzy sióstr nie spotka³o nic szczególnie z³ego. Siostry ¶wiebodziñskie znalaz³y schronienie w ró¿nych miejscach. Niestety, wiêkszo¶æ z nich przez ponad ¼ roku nie mia³a mo¿liwo¶ci uczestniczenia we Mszy ¶w., itp. M³odych kap³anów wywieziono, zabrano tak¿e i naszego proboszcza, wróci³ po 12 tygodniach z lochów G.P.U. (Pañstwowy Zarz±d Polityczny), wygl±da³ jak szkielet. Czterech kap³anów ju¿ nigdy nie wróci³o, tak jak wszyscy m³odzi mê¿czy¼ni i dziewczêta od 16 lat. Zamkniêto ich w obozie w ¦wiebodzinie i wywieziono do Rosji.

Mog³abym jeszcze du¿o pisaæ, ale muszê ju¿ koñczyæ, poniewa¿ droga Matka Notburga wkrótce odchodzi. – Bardzo chcia³abym jeszcze choæ raz zobaczyæ nasz kochany, drogi dom zakonny i nasze Czcigodne Prze³o¿one. – Niestety, ludzie którzy tam przybyli, przynie¶li nam tyle cierpienia, ¿e nie sposób jest wspólnie z nimi ¿yæ. Bóg da³ mi wiêc poprzez moich Prze³o¿onych now± ojczyznê i jestem za to bardzo wdziêczna. Z mi³o¶ci± pozdrawiam Ciê Czcigodna Matko Marino i pozostajê z wdziêczno¶ci±

Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich Czcigodnych Prze³o¿onych.

S. M. Aphrodisia.



Spis Sióstr Boromeuszek pos³uguj±cych w ¦wiebodzinie
z dnia 18 maja 1941 r.

Siostra Aurelia	    ILGNER	- s. prze³o¿ona do 16.02.1942 
Siostra Gilberta    JONSCHER	- biuro
Siostra Sarkandra   HADIRAN	- szycie
Siostra Helene	    STEHR	- pensjonat
Siostra Iphigenia   SCHLENSOG	- kuchnia
Siostra Josefa	    SEIFERT	- refektorium
Siostra Lea	    MICHALSKI	- kaplica i sieroty-ch³opcy.
Siostra Lybia	    ZAPOROWICZ	- szycie
Siostra Libora	    TIETZE	- oddzia³ kobiecy
Siostra Juventia    WROBEL	- sieroty-ch³opcy
Siostra Tatiana	    STENZEL	- pralnia
Siostra Malcha	    SCHAMPERA	- oddzia³ mêski
Siostra Almachia    NEMITZ	- ³a¼nia
Siostra Sigolina    LIHS	- sieroty-dziewczêta
Siostra Evangelista LONCZYK	- ko¶ció³ i szycie
Siostra Adalricha   GRÜTZNER	- masa¿e, krótkie fale, itp.
Siostra Theodora    KOSCHÜTZKA	- oddzia³ po³o¿niczy
Siostra Priska	    LENKFELD	- pensjonat i go¶cie
Siostra Amanda	    GLOMBIK	- oddzia³ noworodków
Siostra Sebalda	    ZAREMBA	- oddzia³ okulistyczny
Siostra Eliazara    BLAUROCK	- gospodarstwo
Siostra Hirena	    FÄHNRICH	- sprz±tanie
Siostra Holda 	    KEHR	- sieroty-ch³opcy
Siostra Barnaba	    STEHR	- biuro i  muzyka
Siostra Speciosa    URBANCZYK	- sala operacyjna i rentgen
Siostra Senna	    FOITZIK	- sieroty-dziewczêta
Siostra Aphrodisia  LATZEL	- oddzia³ kobiecy
Siostra Petrussa    RICHTER	- laboratorium
Siostra Carisia	    PODELIJSKA	- gabinet opatrunkowy
Siostra Amidea	    MROSEK	- oddzia³ po³o¿niczy
Siostra Parmenia    KEDZIORA	- oddzia³ mêski
Siostra Aderita	    SCHIMKE	- kuchnia
Siostra Leutbergis  STANIA	- oddzia³ mêski
Siostra Joela	    SIKORSKI	- biuro
Siostra Orlanda	    STRIEGAN	- oddzia³ mêski
Siostra Pulcheria   KAPOLZINSKI	- oddzia³ noworodków
Siostra Heriburg    FLORIAN	- piekarnia
Siostra Leonora	    UMLAUF	- przedszkole
Siostra Engelharda  JUNG	- prze³o¿ona od 17.02.1942

Materia³y z jêzyka niemieckiego przet³umaczy³a Pani Gra¿yna Hata³a.


Krótkie ¿yciorysy sióstr, które ponios³y tragiczn± ¶mieræ w dniach od 3 do 9 lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie

Siostra Maria Edmara Komischke

Urodzona 19. listopada 1915 r. w Szczecinie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Eleonora. Nowicjat rozpoczê³a 27. lipca 1935 r. w Trzebnicy i w tym te¿ dniu otrzyma³a sukniê zakonn±. Przez ¶luby zakonne po¶wiêci³a siê ca³kowicie Panu w dniu 01. sierpnia 1937 r. By³a dyplomowan± przedszkolank±. Pracowa³a w Z±bkowicach ¦l±skich. w S³awêcicach na ¦l±sku, a ostatnio w ¦wiebodzinie. By³a ofiarn±, pobo¿n±, cich±, prawdziw± siostr± mi³osierdzia. Napadniêta 3. lutego 1945 r. przez dwóch ¿o³nierzy rosyjskich, którzy kazali jej siê rozebraæ z szat zakonnych, wzbraniaj±c siê w obronie swojej czysto¶ci zawo³a³a: „Chcê raczej umrzeæ ani¿eli utraciæ swoj± niewinno¶æ!” i w tym momencie zosta³a przez nich zastrzelona.

4. lutego 1945 r. zamordowano w brutalny sposób w ¦wiebodzinie 4 siostry. Zabrano je z plebanii samochodem do pielêgnowania chorych – siostry te jednak ju¿ nie wróci³y. Po kilku dniach znaleziono okrutnie zmasakrowane cia³a tych sióstr w domu przy innej ulicy. Pochowano je w ogrodzie tego domu i na ³±ce. (Opis w za³±czonych relacjach pisemnych sióstr, które by³y ¶wiadkami tych wydarzeñ).

Siostra Maria Speciosa Urbañczyk

Urodzona 19. stycznia 1898 r. w Szymiszowie pow. Strzelce Opolskie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Jadwiga. Sukniê zakonn± otrzyma³a 11. lutego 1923 r. i rozpoczê³a nowicjat w Trzebnicy. Profesjê zakonn± z³o¿y³a 22. lutego 1926 r. Dyplom pielêgniarki zdoby³a w 1934 r. By³a wzorow± osob± zakonn± i bardzo dobr±, ofiarn± pielêgniark±. Pracowa³a w Szpitalu w Trzebnicy, a od 1926 r. w ¦wiebodzinie. Zamordowana 04. lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie.

Siostra Maria Leutbergis Stania

Urodzona 28. lutego 1912 r. w Chwa³owicach pow. Rybnik. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Elfryda. Nowicjat rozpoczê³a 04. lutego 1932 r., a przez Profesjê zakonn± 27. czerwca 1934 r. odda³a siê na ca³kowit± s³u¿bê Bogu. Zdoby³a dyplom pielêgniarki w 1934 r. i by³a wzorow± zakonnic± i sumienn±, ofiarn± pielêgniark±. W 13-t± rocznicê przyjêcia sukni zakonnej, 04. lutego 1945 r. ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± w ¦wiebodzinie.

Siostra Maria Orlanda Striegan

Urodzona 08. sierpnia 1904 r. w Klisienie pow. G³ubczyce woj. opolskie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Klara. Sukniê zakonn± otrzyma³a 19. lutego 1933 r. i rozpoczê³a nowicjat. Przez profesjê zakonn± w dniu 05. maja 1935 r. po¶wiêci³a siê ca³kowicie na s³u¿bê Bogu. By³a dyplomowan± pielêgniark± – dyplom zdoby³a w 1935 r. Pracowa³a w szpitalu w Trzebnicy, a od 1935 r. w ¦wiebodzinie. By³a bardzo cenion± przez lekarzy, chorych i wspó³siostry jako osoba pe³na dobroci, sumienna i zawsze gotowa do pomocy i ofiary. Po 10 latach wiernej pracy w ¦wiebodzinie ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± 4. lutego 1945 r.

Siostra Maria Melisa Pawlik

Urodzona 28. marca 1911 r. w Grzêdzinie pow. Ko¼le na Górnym ¦l±sku. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Mechtylda. Sukniê zakonn± przyjê³a i rozpoczê³a nowicjat 28. lutego 1929 r. ¦luby zakonne z³o¿y³a 29. pa¼dziernika 1931 r. By³a bardzo ofiarn± pielêgniark±, chêtnie pe³ni³a dy¿ury nocne. Pracowa³a w domach w Grodowicach, Namys³owie, So¶nicowicach, Bytomiu, Lwówku ¦l., a od 1943 r. w ¦wiebodzinie. By sprawiæ rado¶æ chorym i wspó³siostrom chêtnie robi³a im niespodzianki. Wed³ug opowiadañ sióstr jako m³oda dziewczyna zwierza³a siê swojej kole¿ance, ¿e chcia³yby umrzeæ jako mêczennica. Dobry Bóg wys³ucha³ jej ¿yczenie i ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± 04. lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie.

Siostra Maria Lybia Zaporowicz

Urodzona w W±brze¼nie 07. pa¼dziernika 1882 r. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê El¿bieta. Nowicjat rozpoczê³a 01. maja 1902 r., a profesjê zakonn± z³o¿y³a 15. maja 1906 r. Liczy³a 62 lata z których 42 lata prze¿y³a w Kongregacji. By³a wychowawczyni± w przedszkolach. Miejsca pracy to Pruszków, Trzebnica, Brzeg Dolny, Wroc³aw, Rybnik, Kamienic, P³awna i ¦wiebodzin. Wiernie wype³nia³a swoje obowi±zki zakonne i zawodowe. By³a lubiana przez wszystkich, szczególnie przez dzieci. Siostra Lybia stanê³a w obronie 10-letniej dziewczynki, któr± ¿o³nierz rosyjski chcia³ zabraæ matce. W trakcie t³umaczenia, ¿e dziewczynka nale¿y do matki, zosta³a przez ¿o³nierza zastrzelona 09. lutego 1945 r.

† Wieczny odpoczynek racz im daæ Panie,
a ¦wiat³o¶æ Wiekuista niechaj im ¶wieci.
Niech odpoczywaj± w pokoju wiecznym.
Amen

Czytaj wiêcej:
¦wiebodziñska legenda
Od legendy do faktów
Boromeuszki cd...
Odkrywane tajemnice
Los Sióstr cd...
inne:
Zabytkowy k³opot


komentarz[0] |

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.027 | powered by jPORTAL 2