[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Menu g³ówne
strona g³ówna
strona artyku³ów
strona newsów
forum
ksiêga go¶ci
katalog stron
family tree
schwiebus.2002
schwiebus.2004
Ostatnio dodane
Zamkniêty o³tarz
Sukiennik ¶wieb...
Portret miasta ...
Podró¿e Pekaesem ...
Spod przymkniêtych ...
Los Sióstr ze Schwiebus
Tajemnice ...
Boromeuszki cd.
Historia zmian..
Sala Gotycka
Wernhera ¶cie¿kami
Kreatywni inaczej ..
Od legendy do ..
¦wiebodziñska legenda
Inskrypcja z 1735
Jakub Schickfus
Obrazki z przesz³o¶ci
Publikacje..
¦wiebodziñskie lecznictwo
Szpital
Wokó³ Ratusza
Odkrycie krypty
Bibliografia
Plac w przebudowie
Najazd na Ratusz
Dekret mianowania
Nowa twarz rynku
Na bruk nie wjedziesz
Odnówmy kamienice
Konsultacje
Hubertus Gabriel
Robert Balcke
Ruch wokó³ ratusza
Czasowy zarz±d
Przesiedleñcy 1945
Izba pami±tek
Wiekowe znaleziska
Spór wokó³ ratusza
Co dalej ze starówk±?
Granit pod ratuszem
Kronika Schickfusa
Pocz±tki - podsumowanie
Pocz±tki o¶wiaty
Najazd Zb±skiego
Maciej Kolbe
¦wiebodziñska "Solidarno¶æ"
Szcz±tki ¶w. Jerzego
Pieni±dze na ratusz
Pocz±tki o¶wiaty
Granit w ¶ródm..
Sulechów retro
Nowy Rok
¯ycie religijne
Odpolitycznianie ...
Ulice do poprawki
Wie¿a Bismarcka
Ko¶ció³ pw. ¶w. M.A.
Ko¶ció³ pw. N.M.P. K.P.
Zamek ...
Eberhard Hilscher
Baron J.H. v. Knigge
Z ¿ycia mieszczan
¦wiadectwo urodzenia
Sukiennictwo w dziejach
¯ary inwestuj± w starówkê
Strajk w Lubogórze w 1981 r.
Pocz±tki edukacji szkolnej
Pierwsze, szkolne lata
Kresy
Koniec niemieckiego panowania
Dramatyczne wydarzenia
Historyczne pocz±tki
Ratusz siê sypie
Schwiebüssen Schwibus
Dialog a badania arche
Unikalne Cmentarzyska
100 lat temu - 1904 r.
100 lat temu - 1902 r.
Aktualizacje
Ogólniak
Cmentarz miejski
Dekomunizacja ulic
PKP chce likwidowaæ..
Przesiedleñcy 1945
100 lat temu - 1906 r.
Spu¶cizna po Hilscherze
Dworzec z horroru
Piszczyñski Zenon
M. v. Knobelsdorff
Archeologia okolic
J.K. Sobociñski
Katalog C&Co.™
A.D. 2012
zbiór w³asny
katalog ulic
ostatnio dodane

2012-04-15
C&Co.™ 1208
C&Co.™ 1207
C&Co.™ 1206
C&Co.™ 1205
C&Co.™ 1204
C&Co.™ 1203
C&Co.™ 1202
C&Co.™ 1201
2012-04-05
C&Co.™ 1200
C&Co.™ 1199
C&Co.™ 1198
C&Co.™ 1197
C&Co.™ 1196
C&Co.™ 1195
C&Co.™ 1194
C&Co.™ 1193
C&Co.™ 1192
C&Co.™ 1191
C&Co.™ 1190
2012-03-30
C&Co.™ 1189
C&Co.™ 1188
C&Co.™ 1187
C&Co.™ 1186
C&Co.™ 1185
C&Co.™ 1184
C&Co.™ 1183
C&Co.™ 1182
C&Co.™ 1181
C&Co.™ 1180
C&Co.™ 1179
C&Co.™ 1178
C&Co.™ 1177
C&Co.™ 1176
C&Co.™ 1175
C&Co.™ 1174
C&Co.™ 1173
C&Co.™ 1172
C&Co.™ 1171
C&Co.™ 1170
C&Co.™ 1169
C&Co.™ 1168
C&Co.™ 1167
2012-03-22
C&Co.™ 1166
C&Co.™ 1165
C&Co.™ 1164
C&Co.™ 1163
C&Co.™ 1162
C&Co.™ 1161
C&Co.™ 1160
C&Co.™ 1159
C&Co.™ 1158
C&Co.™ 1157
C&Co.™ 1156
C&Co.™ 1155
C&Co.™ 1154
C&Co.™ 1153
C&Co.™ 1152
C&Co.™ 1151
C&Co.™ 1150
2012-03-12
C&Co.™ 1149
C&Co.™ 1148
C&Co.™ 1147
C&Co.™ 1146
C&Co.™ 1145
C&Co.™ 1144
C&Co.™ 1143
C&Co.™ 1142
C&Co.™ 1141
C&Co.™ 1140
C&Co.™ 1139
C&Co.™ 1138
C&Co.™ 1137
C&Co.™ 1136
C&Co.™ 1135
C&Co.™ 1134
C&Co.™ 1133
C&Co.™ 1132
C&Co.™ 1131
C&Co.™ 1130
C&Co.™ 1129
C&Co.™ 1128
C&Co.™ 1127
C&Co.™ 1126
C&Co.™ 1125
2012-03-03
C&Co.™ 1124
C&Co.™ 1123
C&Co.™ 1122
C&Co.™ 1121
C&Co.™ 1120
C&Co.™ 1119
2012-02-27
C&Co.™ 1118
C&Co.™ 1117
C&Co.™ 1116
2012-02-26
C&Co.™ 1115
C&Co.™ 1114
C&Co.™ 1113
C&Co.™ 1112
C&Co.™ 1111
C&Co.™ 1110
2012-02-25
C&Co.™ 1109
C&Co.™ 1108
C&Co.™ 1107
C&Co.™ 1106
C&Co.™ 1105
C&Co.™ 1104
C&Co.™ 1103
C&Co.™ 1102
C&Co.™ 1101
C&Co.™ 1100
2012-02-19
C&Co.™ 1099
C&Co.™ 1098
C&Co.™ 1097
C&Co.™ 1096
C&Co.™ 1095
2012-02-17
C&Co.™ 1094
C&Co.™ 1093
C&Co.™ 1092
C&Co.™ 1091
C&Co.™ 1090
C&Co.™ 1089
C&Co.™ 1088
C&Co.™ 1087
C&Co.™ 1086
C&Co.™ 1085
2012-02-13
C&Co.™ 1084
C&Co.™ 1083
C&Co.™ 1082
2012-02-12
C&Co.™ 1081
C&Co.™ 1080
C&Co.™ 1079
C&Co.™ 1078
C&Co.™ 1077
C&Co.™ 1076
C&Co.™ 1075
C&Co.™ 1074
C&Co.™ 1073
C&Co.™ 1072
2012-02-11
C&Co.™ 1071
C&Co.™ 1070
C&Co.™ 1069
C&Co.™ 1068
C&Co.™ 1067
C&Co.™ 1066
C&Co.™ 1065
C&Co.™ 1064
C&Co.™ 1063
C&Co.™ 1062
C&Co.™ 1061
Katalog C&Co.™
A.D. 2007
2007-03-12
C&Co.™ 1057
C&Co.™ 1056
C&Co.™ 1055
C&Co.™ 1054
C&Co.™ 1053
C&Co.™ 1052
C&Co.™ 1051
2007-03-11
C&Co.™ 1050
C&Co.™ 1049
C&Co.™ 1048
C&Co.™ 1047
C&Co.™ 1046
C&Co.™ 1045
C&Co.™ 1044
C&Co.™ 1043
C&Co.™ 1042
C&Co.™ 1041
C&Co.™ 1040
C&Co.™ 1039
C&Co.™ 1038
C&Co.™ 1037
C&Co.™ 1036
C&Co.™ 1035
C&Co.™ 1034
C&Co.™ 1033
C&Co.™ 1032
C&Co.™ 1031
C&Co.™ 1030
C&Co.™ 1029
C&Co.™ 1028
C&Co.™ 1027
C&Co.™ 1026
C&Co.™ 1025
C&Co.™ 1024
C&Co.™ 1023
C&Co.™ 1022
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1018
2007-03-08
C&Co.™ 1017
C&Co.™ 1016
C&Co.™ 1015
C&Co.™ 1014
C&Co.™ 1013
C&Co.™ 1012
C&Co.™ 1011
C&Co.™ 1010
C&Co.™ 1009
C&Co.™ 1008
C&Co.™ 1007
C&Co.™ 1006
C&Co.™ 1005
C&Co.™ 1004
C&Co.™ 1003
2007-03-06
C&Co.™ 1002
C&Co.™ 1001
C&Co.™ 1000
C&Co.™ 0999
C&Co.™ 0998
C&Co.™ 0997
C&Co.™ 0996
C&Co.™ 0995
C&Co.™ 0994
C&Co.™ 0993
C&Co.™ 0992
C&Co.™ 0991
C&Co.™ 0990
C&Co.™ 0989
C&Co.™ 0988
C&Co.™ 0987
C&Co.™ 0986
C&Co.™ 0985
C&Co.™ 0984
C&Co.™ 0983
C&Co.™ 0982
C&Co.™ 0981
C&Co.™ 0980
C&Co.™ 0979
C&Co.™ 0978
C&Co.™ 0977
C&Co.™ 0976
2007-03-02
C&Co.™ 0975
C&Co.™ 0974
C&Co.™ 0973
C&Co.™ 0972
C&Co.™ 0971
C&Co.™ 0970
C&Co.™ 0969
C&Co.™ 0968
C&Co.™ 0967
C&Co.™ 0966
C&Co.™ 0965
C&Co.™ 0964
C&Co.™ 0963
C&Co.™ 0962
C&Co.™ 0961
C&Co.™ 0960
C&Co.™ 0959
C&Co.™ 0958
C&Co.™ 0957
Inne
forum
kontakt
bannery
download
logowanie
rekomenduj nas
Menu u¿ytkownika
Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!
subskrypcja
informacje o zmianach na twój mail!
Artyku³y > Z historii miasta i okolic > Dramatyczne wydarzenia w przesz³o¶ci ¦wiebodzina z XVI - XVIII wieku

Dramatyczne wydarzenia w przesz³o¶ci ¦wiebodzina z XVI - XVIII wieku

¦wiebodziñska Gazeta Powiatowa
Wydania nr 12(144) 2003

Kiedy dokuczaj± nam niedogodno¶ci wspó³czesnego ¿ycia, dobrze jest czasem u¶wiadomiæ sobie, pod gro¼b± jakich zagro¿eñ i niebezpieczeñstw musieli ¿yæ przed kilkoma wiekami mieszkañcy tego samego miasta, w którym my dzi¶ ¿yjemy. Podobny los, czêsto jeszcze gorszy, by³ udzia³em prawie wszystkich miast ¶rodkowoeuropejskich kilkaset lat temu. W opisach dziejów ¦wiebodzina spisanych przez Jakuba Schickfusa, Samuela Knispela czy Gustawa Zerndta a¿ roi siê od wydarzeñ drobnych i wielkich, b³ahych i dramatycznych. Z tego bogatego skarbca wybra³em tylko te, które niegdy¶ budzi³y grozê, a dzi¶, na szczê¶cie, s± nam ca³kowicie nieznane. Pominê te jednak wypadki, które, choæ równie tragiczne, dotyka³y jedynie pojedynczych osób lub mniejsze grupy ludzi, a zajmê siê wy³±cznie tymi, które k³ad³y siê piêtnem na ca³ej spo³eczno¶ci miejskiej.

Zmor± ówczesnych miast by³y przemarsze wojsk najprzeró¿niejszych armii, nierzadko najemników. Wojny w tamtych czasach by³y liczne, wiêc i nieproszeni go¶cie zjawiali siê nazbyt czêsto. Takie niewielkie miasteczko jak ¦wiebodzin, mog³o siê broniæ przed bandami rabusiów, przed w³ócz±cymi siê grupami maruderów, czy nawet przed rozbitymi w bitwach oddzia³ami, ale wobec regularnego wojska by³o bezradne i bezbronne. Oddzia³y takie ¿±da³y, gro¿±c puszczeniem miasta z dymem, kwaterunku, ¿ywno¶ci, czêsto byd³a, paszy dla koni, no a przede wszystkim kontrybucji w wysoko¶ci nawet kilku tysiêcy talarów. Kwaterunkom towarzyszy³y nieodmiennie rabunki i rozboje. Bywa³o tak, ¿e np. w czasie wojny siedmioletniej przez kilka dni pl±drowali i pustoszyli miasto carscy kozacy, a kiedy ku rado¶ci mieszkañców wreszcie je opu¶cili, pojawili siê nastêpnego dnia pruscy huzarzy, poczynaj±cy sobie wcale nie inaczej,


Domy podcieniowe na ¶wiebodziñskim rynku oko³o roku 1885

Jak grom z jasnego nieba spada³y na miasto po¿ary. Niemal wszystkie domy z wyj±tkiem ratusza, ko¶cio³a, szko³y (od 1604 r.) i zamku by³y drewniane lub posiada³y konstrukcjê szachulcow± (drewniana kratownica wype³niona glin± zmieszan± ze s³om±, rzadziej ceg³±). Piece by³y prymitywne. W domu, stodole, stajni i w oborze u¿ywano otwartego ognia latarñ, ¶wiec lub ³uczywa, o po¿ar wiêc nie by³o trudno. Kiedy wybucha³ po¿ar, stra¿nik z wie¿y alarmowa³ dzwonem, za¶ latarni± wskazywa³ kierunek do po¿aru tak, by mieszczanie szybko mogli pospieszyæ z pomoc±. Niestety, wody by³o ma³o, bo czerpaæ j± trzeba by³o z nielicznych studni. Wiele wiêc zale¿a³o od kierunku wiatru, a ratunkiem, choæ rzadko, bywa³ zbawienny deszcz. Pierwsze przepisy przeciwpo¿arowe i ¶rodki ppo¿. pojawi³y siê dopiero w drogiej po³owie XVIII wieku.

Miasto pali³o siê ju¿ wcze¶niej, ale my zajmiemy siê wy³±cznie XVI i XVII wiekiem i to tylko tymi po¿arami - które objê³y znaczn± czê¶æ miasta, i tak:

- w 1500 r. - sp³onê³o niemal pó³ miasta,
- w 1522 r. - wybuch³ po¿ar w browarze na Kreuzstraße (obecnie ul. 3 Maja), który rozprzestrzeni³ siê b³yskawicznie i ogieñ poch³on±³ ca³e miasto w obr±bie murów z wyj±tkiem ratusza, ko¶cio³a, szko³y i zamku,
- w 1541 r. - w ci±gu trzech godzin ogieñ strawi³ cale miasto wraz z przedmie¶ciami oraz Bram± Krzy¿ow±. Ocala³ tylko zamek i przedmie¶cie G³ogowskie. ¯ar by³ tak wielki, ¿e stopi³y siê dzwony ko¶cielne,
- w 1637 r. - wybuch³ po¿ar na rynku i spali³a siê znaczna czê¶æ miasta od ulicy 3 Maja a¿ po cale otoczenie ko¶cio³a ¶w. Micha³a. Znów stopi³y siê dzwony w ko¶ciele. Ogieñ poch³on±³ 60 domów mieszkalnych i wiele innych zabudowañ,
- w 1640 r. - po¿ar spowodowa³ szwedzki ¿o³nierz ze stacjonuj±cych w mie¶cie wojsk. Sp³onê³o prawie 50 domów mieszkalnych wraz z zabudowaniami gospodarczymi.

Nie licz±c drobnych i wcze¶niejszych po¿arów, to w okresie 140 lal miasto pali³o siê 5 razy, ¶rednio zatem co 28 lat! £aski ksi±¿êce, ulgi podatkowe, drewno z lasu miejskiego pomaga³y mieszczanom d¼wigaæ miasto ze zgliszcz, ale za ka¿dym razem wszystko trzeba by³o rozpoczynaæ od nowa. gdy¿ gin±³ ca³y dobytek. Najgorszy jednak by³ ci±g³y lêk, ¿e w ka¿dej chwili tragedia mo¿e siê powtórzyæ.

Nad mieszkañcami miasta wisia³o nieustanne widmo zarazy. Przybywa³a ona najczê¶ciej ze wschodu. ¦rodków zaradczych prawie nie by³o. Nieliczni tylko uchodzili z ¿yciem. W kronikach czytamy ¿e:

- w 1510 r. - zmar³o tyle ludzi, ¿e nikt ich nie potrafi³ policzyæ,
- w 1533 r. - zarazy nie prze¿y³o 1900 osób, a miasto by³o przecie¿ niewielkie,
- w 1552 r. - zginê³o w rezultacie kilku nawrotów zarazy ponad 2000 osób,
- w 1625 r. - zmar³o 775 osób,
- w 1630-33 r. - tylko w pierwszych dwu latach zmar³o 1700 osób. Pó¼niej stracono ju¿ rachubê, wiêc nie liczone i nie rejestrowane w ko¶ciele zw³oki le¿a³y jeszcze d³ugo po polach, bo nie mia³ kto ich grzebaæ.
- w 1654 r. - przywlekli zarazê z Rosji ku¶nierze i kupcy skór. We Frankfurcie zaraza szala³a 7 razy, w ¦wiebodzinie poch³onê³a ponad 400 ofiar.

W ci±gu tych 144 lat d¿uma szala³a 6 razy, ¶rednio zatem co 24 lata! Jak dobrze, ¿e dzi¶ nie znamy tego nieszczê¶cia. A tak tragediê mieszkañców w czasie zarazy opisuje ¶wiebodziñski historyk, Gustav Zerndt:

"Miasto wyda³o zarz±dzenia. Boczne drogi zabarykadowano i ustawiono obok nich szubienice z napisem, ¿e kto mimo to przejdzie bêdzie na miejscu powieszony. Domy, w których byli chorzy, znaczono podwójnym krzy¿em i zabijano na parterze drzwi i okiennice deskami i gwo¼d¼mi. Zdrowi mogli przedtem dom opu¶ciæ, ale nie wolno im by³o wracaæ wcze¶niej, ni¿ dopiero po 40 dniach po ust±pieniu zarazy. Duchowni nie¶li chorym pociechê przez otwory w okiennicach. Stra¿nicy miejscy dostarczali ¿ywno¶æ. Zamkniêci mogli spuszczaæ koszyki tylko z piêtra. Zrzucone pieni±dze i kartki z ¿yczeniami zakupu brano ³y¿k± lub obcêgami i najpierw moczono je w occie, a nastêpnie dopiero realizowano. Grzebano bez konduktu (zakaz gromadzenia siê) o l ³okieæ g³êbiej ni¿ zwykle i zalewano niegaszonym wapnem. Dopiero 40 dni po ostatnim zgonie lub po prze¿yciu ostatniego chorego dom otwierano i stra¿nicy czy¶cili wszystkie sprzêty octem, s³on± wod± i gor±cym ³ugiem, ¶ciany za¶ tynkowano".

G³ównym ¶rodkiem "medycznym" w owym czasie by³o g³êbokie wypalanie ropni roz¿arzonym do bia³o¶ci ¿elazem, a jedynym lekiem by³o spo¿ywanie czosnku.

Kary w owych czasach by³y niezwykle surowe, szczególnie za kradzie¿e. Oto wyci±g z ówczesnego "kodeksu karnego":

"...Je¶li kradzie¿ wynios³a pól srebrnego grosza (znaczna wówczas warto¶æ) i zosta³a potwierdzona przez trzech wiarygodnych ¶wiadków, nale¿y go straciæ. Je¿eli wynios³a mniej, to ma byæ publicznie wych³ostany, je¿eli jednak wcze¶niej by³ dokona³ niecnego czynu lub krzywoprzysiêstwa, to te¿ nale¿y go straciæ".

Zabójstwa, szczególnie te w bójkach, nie by³y niczym niezwyk³ym i karano je zaledwie grzywn±, oraz obowi±zkiem materialnego zado¶æuczynienia rodzinie. W kronikach czytamy:

"...¿e miasto mia³o w³asnego kata jest pewne. Mia³ on w tych dawnych czasach tyle roboty, ¿e musia³ utrzymywaæ pomocnika. Kiedy chwilowo „etat" kata nie by³ obsadzony, miasto anga¿owa³o katów z Miêdzyrzecza lub Krosna. Umowa z Ambrozisem, katem z Miêdzyrzecza, opiewa³a na 2 guldeny od egzekucji i utrzymywanie go przez wszystkie dni "pracy"...".

Kat wymierza³ wówczas równie¿ "drobniejsze" kary jak np. obcinanie r±k za kradzie¿ itp. Inne "us³ugi" jak ch³osta czy tortury w czasie przes³uchañ, tak¿e mie¶ci³y siê w ramach jego obowi±zków. A oto wyci±gi z ksi±g s±dowych pochodz±cych tylko z koñca XVI w.

- w roku 1597, 30 stycznia ¶ciêto Michaela Heinza za kradzie¿,
- w roku 1597, 15 sierpnia niejak± Baumgarten zakopano ¿ywcem i przebito ko³kiem za wiaro³omstwo i mord na w³asnym nienarodzonym dziecku,
- w roku 1597, 4 sierpnia ¶ciêto Heinza Schade z powodu ci±g³ych kradzie¿y. Tego samego dnia ¶ciêto Hansa Horna za to samo, obaj byli sukiennikami,
- w roku 1598, 28 listopada Geog Heinze stracony zosta³ za kradzie¿ przez stopniowe obcinanie cz³onków i pogrzebany przed bram± G³ogowsk±,
- w roku 1599, 11 czerwca Heinz Burgman powieszony zosta³ za kradzie¿ i nierz±d.

Te dramaty nie dotyczy³y, wbrew pozorom, wy³±cznie jednej, tej skazanej osoby. W owych czasach bowiem, egzekucja stanowi³a dla mieszkañców nie ³ada widowisko. Gromadzi³o siê wiêc niemal ca³e miasto. Niektórych sprowadza³a ciekawo¶æ, innych chêæ ogl±dania drastycznych scen. By³a to jednocze¶nie wielka i wa¿na lekcja wychowawcza, ostrze¿enie i przestroga przed niecnymi czynami. Dlatego celowo z egzekucji czyniono ceremonia³, a kaci prze¶cigali siê w podnoszeniu atrakcyjno¶ci swojego spektaklu. Na d³ugo egzekucja stawa³a siê tematem rozmów, komentarzy i plotek w mieszczañskim ¶rodowisku.

Oto przyk³ad takiej scenerii z nieco pó¼niejszego okresu:
- w roku 1630, 22 czerwca ¶ciêto Bartela Buttnera za kradzie¿ koni, g³owê nabito na dr±g, a cia³o ³amano ko³em. Tego samego dnia powieszono Hansa Bergera za kradzie¿ wo³ów i koni. Egzekucje by³y zatem dosyæ czêste i tak np. jeszcze pod koniec XVII wieku, w latach od 1667 do 1696 ¶ciêto piêæ osób za wystêpki ró¿nego rodzaju. Do kiedy rada miejska posiada³a kata „na etacie" nie wiadomo. Pewne ¶wiat³o rzuca na to wydarzenie jakie mia³o miejsce w 1738 roku. Otó¿ w nocy 6 lipca zasztyletowana zosta³a w swoim ³ó¿ku ¿ona kata Krasnego przez m³odzieñca, który uwiêziony w Stockhauzie (zachowana baszta przy ul. Kiliñskiego) za kradzie¿, wyzwoli³ siê z ³añcuchów i wydosta³ z wiêzienia. By³a to niew±tpliwie zemsta na kacie, który torturowa³ go w czasie ¶ledztwa. M³odzieñca ujêto w szuwarach za zamkiem i 28 wrze¶nia ¶ciêto, a cia³o ³amano ko³em. Wynika st±d niezbicie, ¿e jeszcze w pierwszej po³owie XVIII wieku ¦wiebodzin posiada³ w³asnego kata!

Obraz ówczesnego "wymiaru sprawiedliwo¶ci" nie by³by pe³ny, gdyby¶my nie wspomnieli o procesach czarownic. W XVII wieku by³y one do¶æ czêste w Zielonej Górze. Frankfurcie czy Gubinie. ¦wiebodziñski sêdzia miejski Gottfried Beißricht, nie chc±c u swoich prze³o¿onych uchodziæ za opiesza³ego, ¶ciga³ czarownice gdzie tylko siê da³o. Wy³apa³ ich a¿ 6 (2 ze ¦wiebodzina i 4 z O³oboku). Dwie pope³ni³y samobójstwo w wiêzieniu - win± za to obci±¿ono czarta, który jednej mia³ rzekomo przetr±ciæ kark, a drugiej pomóc w powieszeniu siê. 13 lipca 1662 roku p³onê³o 6 stosów (obie martwe czarownice te¿ musia³y zostaæ spalone) na o³obockim wygonie za trzecim wiatrakiem. Mieszkañcy ¦wiebodzina i okolicznych wiosek pod±¿yli tam t³umnie by radowaæ wzrok mêczarniami, z dzisiejszego punktu widzenia, ca³kiem niewinnych kobiet. Jak g³osi³a ówczesna fama, czarownice rzekomo rzuci³y kl±twê na sêdziego, który faktycznie nie prze¿y³ po egzekucji nawet czterech tygodni.

Tak wiêc wojny, d¿uma, cholera, po¿ary, topór katowski i stosy nieustannie towarzyszy³y ¿yciu mieszkañców ¦wiebodzina podobnie jak i mieszkañców innych miasteczek, i nie do wiary, ¿e by³o to stosunkowo jeszcze tak niedawno.

W³odzimierz Zarzycki


komentarz[0] |

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.008 | powered by jPORTAL 2