Hubertus Gabriel (20.04.1942 - 19.06.2006)
Okolice Najbliższe
Wydanie 07-08 [113] lipiec-sierpień 2006 r.
Świebodzin stracił kolejnego, znanego i znakomitego lokalnego patriotę - Hubertusa Gabriela, który ogółowi mieszkańców znany był z pełnienia funkcji Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Świebodzinie.
Lek. med. Hubertus Gabriel urodził się 20 kwietnia 1942 r. w Skwierzynie, gdzie też ukończył naukę w szkole średniej egzaminem maturalnym. Studia na wydziale lekarskim w Akademii Medycznej w Poznaniu rozpoczął w 1959 roku kończąc je w sześć lat później uzyskaniem dyplomu lekarza medycyny. Pracę zawodową rozpoczął w Szpitalu Powiatowym w Świebodzinie na stanowisku asystenta oddziału chirurgii i oddziału dziecięcego, a od 1967 r. kierował laboratorium analitycznym Przychodni Obwodowej w naszym mieście. 2 listopada 1972 r. objął obowiązki Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Świebodzinie. Obowiązki te, z przerwą w latach 1984 - 1987 r. kiedy to był Państwowym Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym w Zielonej Górze, pełnił do dnia śmierci.
W latach 1982-1984 kierował także Terenową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Krośnie Odrzańskim. W trakcie pracy zawodowej uzyskał specjalizacje zawodowe II stopnia z analityki lekarskiej, medycyny sądowej oraz anatomopatologii. W roku 1986 odbył szkolenie dla Inspektorów Sanitarnych organizowane przez Ministerstwo Zdrowia w ZSRR.
Hubertus Gabriel zmarł 19 czerwca 2006 roku.
(mat.)
Wspomnienie doktora Hubertusa Gabriela
Wiadomość o śmierci świebodzińskiego lekarza dra Hubertusa Gabriela wywołała wśród dawnych mieszkańców powiatu sulechowsko-świebodzińskiego, a w szczególności wśród kierownictwa Heimatkreisu (Kręgu Ojczyźnianego) duże zaskoczenie. Dr Gabriel bowiem, począwszy od roku 1974, kiedy pierwszy autobus przybył z mieszkańcami Niemiec do ich starego kraju rodzinnego, oddał się natychmiast do dyspozycji jako tłumacz i zaoferował swoją pomoc w problemach z porozumiewaniem się, nie tylko dotyczącym języka, lecz również w pokonywaniu przeszkód urzędowych. Ostatnio był pomocny w trakcie fundowania kamienia pamiątkowego ku czci zmarłych w Sulechowie oraz przy umieszczaniu tablicy pamiątkowej świebodzińskiego badacza dziejów ojczystych Gustava Zerndta w Świebodzinie.
Ilekroć kierująca Heimatkreisem p. Ruth Schulz w ciągu 30 lat pracy nad polepszeniem wzajemnych stosunków polsko-niemieckich potrzebowała rady i wsparcia w jej różnorodnych akcjach humanitarnych i kulturalnych dr Gabriel był zawsze do dyspozycji, a swoimi pojednawczymi i dyplomatycznymi sposobami wielokrotnie usuwał istniejącą jeszcze nieufność i torował drogi ku porozumieniu.
Wraz z nadaniem srebrnej honorowej odznaki przez Ziomkostwo Berlina i Marchii Brandenburskiej (Związku Ojczyźnianego Berlina i Marchii Brandenburskiej) zostały docenione zasługi dra H. Gabriela dla współpracy polsko-niemieckiej. Heimatkreis Sulechów-Świebodzin zachowa dra Gabriela we wdzięcznej pamięci jako subtelnego adwokata porozumienia i wzajemnego szacunku.
W imieniu Heimatkreisu Sulechów-Świebodzin
Ruth Schulz
Siegfried Reimann
Niemcy o Hubertusie Gabrielu
Okolice Najbliższe
Wydanie 09 [114] wrzesień 2006 r.
O śmierci Hubertusa Gabriela, który od lat pełnił funkcją Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Świebodzinie, pisaliśmy w poprzednim numerze „Okolic”. Pomimo, że od jego śmierci minęły niemal trzy miesiące (zm. 16 czerwca) to ów fakt nadal budzi smutek J poruszenie. Krótkim wspomnieniem chcą go uczcić Niemcy z Heimatkreisu z którym współpracował przez wiele lat.
Wiadomość o śmierci świebodzińskiego lekarza dr Hubertusa Gabriela wywołała wśród dawnych mieszkańców powiatu sulechowsko-świebodzińskiego, a w szczególności wśród kierownictwa Heimatkreisu (Kręgu Ojczyźnianego) duże zaskoczenie. Dr Gabriel bowiem, począwszy od roku 1974, kiedy pierwszy autobus przybył z mieszkańcami Niemiec do ich starego kraju rodzinnego, oddał się natychmiast do dyspozycji jako tłumacz i zaoferował swoją pomoc w rozwiązywaniu problemów związanych z porozumiewaniem się, nie tylko dotyczących języka, lecz również w pokonywaniu przeszkód urzędowych. Ostatnio był pomocny w trakcie fundowania kamienia pamiątkowego ku czci zmarłych w Sulechowie oraz przy umieszczaniu tablicy pamiątkowej świebodzińskiego badacza dziejów ojczystych Gustava Zerndta w Świebodzinie.
Ilekroć kierująca Heimatkreisem p. Ruth Schulz w ciągu 30 lat pracy nad polepszeniem wzajemnych stosunków polsko-niemieckich potrzebowała rady i wsparcia w jej różnorodnych akcjach humanitarnych i kulturalnych dr Gabriel był zawsze do dyspozycji, a swoimi pojednawczymi i dyplomatycznymi sposobami wielokrotnie usuwał istniejącą jeszcze nieufność i torował drogi ku porozumieniu. Wraz z nadaniem srebrnej honorowej odznaki przez Ziomkostwo Berlina i Marchii Brandenburskiej (Związku Ojczyźnianego Berlina i Marchii Brandenburskiej) zostały docenione zasługi dr Hubertusa Gabriela dla współpracy polsko-niemieckiej. Heimatkreis Sulechów-Świebodzin zachowa dr Gabriela we wdzięcznej pamięci jako subtelnego adwokata porozumienia i wzajemnego szacunku.
W imieniu Heimatkreisu Sulechów-Świebodzin
Ruth Schulz, Siegfried Reimann
Wszystko co żyje umiera
Mijają lata, zmienia się w Świebodzinie krajobraz ludzkich twarzy. Ludzie się rodzą, uczą, pracują, umierają. Każda sytuacja życiowa jest jakimś wezwaniem Bożym. Także i ta szczególna sytuacja, jaką jest choroba. Każda choroba przypomina, że nasze przebywanie na ziemi jest czasowe.
Dziewiętnastego czerwca odszedł do krainy wieczności świebodziński lekarz-żeglarz - Hubertus Gabriel. A jeszcze nie tak dawno na sesji Rady Powiatu dyskutowaliśmy o "wodzie czystej i trawie zielonej na świebodzińskiej ziemi".
Wciąż mam w pamięci czerwiec 1980 roku, kiedy to poznałem w Inspektoracie Sanitarnym Doktora. Tamte chwile powracają jak bumerang. W Sanepidzie pracowało z doktorem Gabrielem wielu ciekawych i wartościowych ludzi: Ziuta Markowska, Romek Statkiewicz, Elżbieta Rzechówka, Rysiu Kliński, Renia Skipor, Roman Cieśliński, Danuta Panek - można rzec "rodzina Hubertusa".
Pamiętam tamte chwile gdy rozmawialiśmy o literaturze, sztuce, czy świebodzińskiej rzeczywistości. Dla mnie Doktor był "mistrzem pointy", gdy trzeba było coś sensownego powiedzieć.
Mało kto wie, że Hubertus Gabriel pracował w latach 60. XX wieku w Powiatowym Szpitalu w Świebodzinie na stanowisku asystenta oddziału chirurgii i oddziału dziecięcego. Pamiętam też naszą ostatnią rozmowę przed Ratuszem, gdy mówił do mnie jako radnego powiatu: "Szpitala nie waż się odpuszczać! Pamiętaj!".
Od 1967 roku Doktor kierował laboratorium analitycznym w Przychodni Obwodowej w Świebodzinie. A już od listopada 1972 roku na stanowisku kierowniczym w Państwowym Wojewódzkim Inspektoracie Sanitarnym w Zielonej Górze - Oddział Świebodzin.
Jedną z jego wielu życiowych pasji było żeglarstwo. Pamiętam te chwile na wodach jeziora Niesłysz przy "szantowych pieśniach". Doktor jako sternik jachtowy organizował wyprawy świebodzińskich żeglarzy na jachcie "Wojewoda Koszaliński" po wodach Morza Bałtyckiego. Do ilu to portów Szwecji, Estonii, Litwy dopływali świebodzińscy żeglarze: Tadziu Ożga, Jolanta Balawander, Mirek Olczak, Stasiu Kubiak, Leszek Leszczyński z doktorem Hubertusem. I w tym roku też mieli wypłynąć na rejs... Tylko, że prawa śmierci są bezwzględne. Do nieba idzie się nie dlatego, że nosiło się habit, kitel lekarski, czy pisało się mądre książki o Panu Bogu, ale dlatego, że miało się "hormon miłości" do drugiego człowieka, że było się dobrym jak chleb. Tak Jurek Borowski, sternik z Koszalina przy dźwiękach "żeglarskich szklanek" na cmentarzu w Poznaniu wysyłał na "wieczną wachtę" śp. sternika jachtowego Hubertusa Gabriela.
Na koniec moich wspomnień przytoczę słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, który tak mówił na Wawelu, stojąc u trumny romantycznego poety Juliusza Słowackiego, którego prochy kazał sprowadzić z Francji do Polski: "Gdy przed trumną stoję, mówić muszę o śmierci, o wszechwładnej pani wszystkiego co żyje. Wszystko co żyje umiera, a wszystko co umiera, żyło przedtem. Prawa śmierci są bezwzględne. Są, jak gdyby stwierdzić chciały prawdę, że co z prochu powstało, w proch się obraca. Gdy kamień na taflę spokojnej wody rzucamy, powstają kręgi idące wszerz i zamierające powoli. Tak żyją ludzie, gdy śmierci bramy przepastne przekroczą; kręgi powoli zamierają i nikną, pozostawiając po sobie pustotę, a nawet zapomnienie. Prawa śmierci i prawa życia, związane ze sobą są bezwzględne i bezlitosne. Żyło mnóstwo ludzi i wszyscy pomarli. Pokolenia za pokoleniami, żyjące codziennym życiem zwykłym lub niezwykłym, do wieczności przechodząc, pozostawiają po sobie jeno ogólne wspomnienia. Wspomnienia, gdzie imion nie ma i nie ma nazwisk. A jednak prawda życia ludzkiego daje nam inne zjawiska. Są ludzie i są prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują między nami."
Ostatnim życzeniem doktora Hubertusa Gabriela było, by jego prochy rozsypać po Morzu Bałtyckim.
Jan Edward Czachor
Pożegnalny rejs Doktora
Dzień za Dniem
Wydanie 35 [248] z dnia 6 września 2006 r.
Bałtyk. Rodzina i przyjaciele spełnili ostatnią wolę
W dniach od 8 do 22 lipca jacht "Wojewoda Koszaliński" odpłynął ku Zachodnim Fiordom Norwegii. Rejs zorganizował nieodżałowany świebodziński lekarz-żeglarz i społecznik - Hubertus Gabriel, ale nie doczekał wyprawy wśród żywych.
Rodzina zmarłego Doktora - małżonka Eleonora Gabriel i synowie z synowymi oraz załoganci jachtu, którzy zwykle z Nim uczestniczyli w morskich przygodach, przybyli, aby Go pożegnać i spełnić Jego ostatnią wolę.
Rejs, jak zwykle, prowadził kapitan Tadeusz Ożga, a płomienną mowę przed symbolicznym pochówkiem w morskiej toni, wygłosił szef Yacht-Clubu "Tramp" z Kołobrzegu, armator jachtu "Wojewoda Koszaliński" - Jerzy Borowski.
Wieniec z lampką pamięci zrzucili na wodę Stanisław Kubiak i Leszek Leszczyński. Wieniec przez wiele minut uparcie nie odbijał od jachtu, jakby nie chciał odpłynąć.
wuz
|