[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Home > Gazeta.pl  

2005-09-12 14:45
Temat postu: Z³y mundur. Los ¶l±ski
ciachu


forum admin
postów: 823

http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34467,2912052.html?as=1&ias=6

Z³y mundur. Los ¶l±ski

Piotr Lipiñski 12-09-2005 , ostatnia aktualizacja 12-09-2005 12:28

Po wojnie pyta³em, czemu ten tata nie przychodzi, jak ju¿ inni wrócili


Im jest starszy, tym wiêcej my¶li o ojcu. Nigdy go nie widzia³ - tata zgin±³ na wojnie, kiedy on mia³ kilka miesiêcy.

Gdyby chocia¿ jako dziecko móg³ z dum± mówiæ: ojciec walczy³ na froncie. Ale w Polsce nie móg³ powiedzieæ, ¿e tata zgin±³ w mundurze Wehrmachtu.



Zdjêcie z gnoju

Pierwszy raz zobaczy³ ojca na zdjêciu wygrzebanym z gnoju za domem. Ma³o tych zdjêæ siê zachowa³o. By³ prostym ch³opem, ze wsi Bojszowy na ¦l±sku. Trzeba by jechaæ do Pszczyny, Bierunia albo Katowic, tam by³y fotosalony.

Ta zagrzebana w gnoju fotografia by³a w dzieciñstwie jedyn±. Kilka innych - po latach - syn zdoby³ od znajomych.

Tata na zdjêciu z gnoju by³ m³ody i przystojny. Zrobiono je w uroczystym momencie - kiedy przywdzia³ mundur, aby walczyæ za III Rzeszê.

Kiedy wojna siê skoñczy³a, matka schowa³a zdjêcie do s³oika i zagrzeba³a - za takie wspomnienie o mê¿u i ojcu mo¿na by³o straciæ ¿ycie.

By³e¶

"Wiem, ¿e by³e¶. Ora³e¶ ziemiê na Olszynkach, jesiennymi wieczorami zwozi³e¶ ziemniaki ze Starej Wsi, wozi³e¶ górnikom wêgiel z Giszewaldu. Cieszy³y ciê wieczory letnie, gdy twoje koniki hasa³y po zagrodzie. Radowa³a ciê nuta niedzielnych nieszporów, zapachy majowego kwiecia. Kocha³e¶ chor± matkê, jedyn± siostrê i m³odszego brata, a nade wszystko kocha³e¶ swoj± ¿onê - moj± matkê. I mnie. By³e¶ ".

Te s³owa Alojzy Lysko napisa³ kilka lat temu, kiedy przygotowywa³ ksi±¿kê o ¶l±skich ojcach, których wcielono do niemieckiej armii. Takich ojców jak jego na ¦l±sku by³o kilkadziesi±t tysiêcy. W Wehrmachcie czuli siê zapewne tak jak ich ¶l±scy koledzy w polskiej armii - obco.

Ginêli czasami naprzeciw siebie, tak jak pod Monte Cassino - po niemieckiej i polskiej stronie.

Przez kogo w³a¶ciwie zgin±³ ojciec?

- Mama mówi³a, ¿e przez pieruñskiego Rusa - opowiada Alojzy Lysko. - Ojciec zgin±³ na froncie wschodnim. A ja w m³odo¶ci my¶la³em: przecie¿ Rosjanie siê bronili przed Hitlerem, to zgin±³ raczej przez Niemców, którzy go zabrali do wojska.

Bardzo trudno przecie¿ ¿yæ z my¶l±, ¿e ojciec zgin±³ w z³ej sprawie.

Przez imiê siê zatraci³?

Mo¿e zgin±³ przez fatum?

Ojciec i syn mieli tak samo na imiê: Alojzy albo bardziej z niemiecka: Alojz. To imiê, i jeszcze Ludwik, chêtnie dawano na ¦l±sku podczas wojny - pasowa³y do polskiego i niemieckiego. Ale babce to siê od razu nie spodoba³o. Mówi³a: - Nie dawajcie takiego samego imienia synowi co ojcu, bo jeden siê zaraz zatraci.

I wró¿ba siê sprawdzi³a. Na froncie wschodnim, gdzie¶ na Ukrainie.

Na ¦l±sku pozosta³ kilkumiesiêczny syn. Alojzy Lysko najpierw zosta³ górnikiem, potem nauczycielem w szko³ach górniczych, dzia³aczem spo³ecznym szanowanym przez ¦l±zaków, dyrektorem szko³y.

- O swoim ojcu ludziom, którzy nie byli rodowitymi ¦l±zakami, nie mówi³em, bo nie wiedzia³em, jakie by³y ich do¶wiadczenia wojenne. Takie sprawy potrafi± zrozumieæ tylko miejscowi - opowiada.

Teraz Alojzy Lysko jest radnym ¶l±skiego sejmiku. Kilka razy proponowano mu, by startowa³ w wyborach do Sejmu. Nie chce. Prêdzej czy pó¼niej kto¶ wypomni mu ojca z Wehrmachtu. Ju¿ go i tak LPR z jego powodu atakuje.

Siedzimy w jego domu w Bojszowach, w dziedzinie - jak tu mówi±, czyli na dzia³ce - w której rodzina ¿yje od co najmniej czterystu lat.

Alojzy Lysko powycina³ wczoraj kartki. Na ka¿dej zanotowa³ kilka s³ów. Prosi, ¿ebym losowa³. Te kartki nazywa witra¿ami. Z nich kiedy¶ z³o¿y siê ksi±¿ka o ojcu, a na razie witra¿e poprowadz± nas przez wspomnienia.

- Nie by³o dnia w ¿yciu, ¿ebym nie pomy¶la³ o ojcu: kilka razy, dziesiêæ razy - opowiada. - S±dzi³em, ¿e z wiekiem bêdê my¶la³ coraz mniej, ¿e bêdê zapomina³ - tymczasem jest odwrotnie. Wszystko, gdziekolwiek jestem, konfrontujê z ojcem. Jestem w Katowicach i widzê ratusz Bogucic, dawny, bo dzi¶ tam jest Akademia Ekonomiczna. A na nim wyryty rok: 1912. My¶lê wiêc sobie: widzia³e¶ to, ojcze, czy nie? Do Che³mu je¿d¿ê z wielk± mi³o¶ci±, bo wiem, ¿e ojciec tam bywa³ na rekolekcjach - mam takie zdjêcie. Ja jestem z nim bez przerwy. Przy ka¿dej decyzji zastanawiam siê, co by powiedzia³ ojciec. Z matk± byli¶my razem do koñca jej ¿ycia, ale ona nie jest dzi¶ tak blisko mnie jak ojciec, którego nigdy nie zna³em.

Ale wiê¼ z ojcem istnieje byæ mo¿e dziêki matce. Mówi³a: - Ty nie wiesz, synku, ¿e on tu wci±¿ jest i siê przygl±da.

Kartka pierwsza: "Go¶æ Niedzielny"

Od wieków ¿yli z Bogiem. Na staro¶æ matka ojca ju¿ nie chodzi³a do ko¶cio³a przez chore nogi. Ale modli³a siê, a kiedy przychodzi³ Popielec, ojciec ze ¶wi±tyni przynosi³ trochê czarnego popio³u, przyciska³ czo³o do maminego i mówi³: - Pamiêtaj, cz³owiecze, ¿e¶ z prochu powsta³ i w proch siê obrócisz.

W niedzielê po ko¶ciele ojciec kupowa³ ukazuj±cego siê w Katowicach "Go¶cia Niedzielnego". Ok³adki by³y ³adne, kolorowane w sepii, a w ¶rodku papier gazetowy. Tata czyta³, a potem zszywa³ ze sob± kolejne egzemplarze.

Po latach na tych gazetach czytania uczy³ siê syn. Dzi¶ pieczo³owicie przechowuje je w teczce w szufladzie komody, na której stoj± krucyfiks i wizerunek ¦wiêtej Panienki Piekarskiej.

Kolejne zdjêcie, zdobyte po latach - u znajomych za sto³em, pod ¶cian± domu, siedz± panny uroczy¶cie ubrane. Jak siê bli¿ej przyjrzeæ, widaæ, ¿e zza okna popatruj± na nich panowie. Zdjêcie zrobiono jeszcze przed wojn±.

To by³ "wyszkubek". Kiedy siostra ojca szykowa³a siê do zam±¿pój¶cia, brat urz±dzi³ jej tradycyjn±, kilkudniow± uroczysto¶æ - dziewczyny z Bojszowów kilka dni dar³y pierze na po¶ciel dla panny m³odej. Dziadek ju¿ nie ¿y³, wiêc to ojciec musia³ wydaæ za m±¿ siostrê.

- To zdjêcie zrobiono ju¿ przed przyjêciem, na koniec uroczysto¶ci, wszyscy s± od¶wiêtnie ubrani, zaraz zasi±d± do sto³u, do jedzenia. Mój ojciec by³ dowcipny. Nie lubi³ ¿uru - jak mu babcia nawarzy³a, to nasuwa³ daszek na czapce. - ¯eby nie widzieæ, co jem - mówi³.

Kartka druga: czekanie

Ojcowie po wojnie wracali od strony stacji kolejowej. Ludzie godzinami patrzyli w tamt± stronê.

- Po wojnie pyta³em, czemu ten tata nie przychodzi, jak ju¿ inni wrócili z wojny. Siada³em na s³upku i patrzy³em pod las, czy nie widaæ taty. Pamiêtam starych dziadków, ojców, którzy siedzieli pod knajp± i patrzyli na Gostyniów, na stacjê kolejow±, czy stamt±d siê kto¶ nie zbli¿a. Niektórzy mieli szczê¶cie. Niestety, mój ojciec nie wróci³. A by³ taki przypadek, ¿e dziewczynka, jak jej powiedzieli, ¿e stamt±d przyjdzie jej tata, to posz³a do lasu i tam siê dziecko straci³o. Mo¿e w rzece? Mia³em wtedy trzy, cztery latka.

Pamiêtam p³acz mamy. I modlitwy babki, ona odmawia³a ró¿aniec, rzyka³a, ¿eby choæ jeden syn z wojny wróci³, najlepiej mój tata, bo przecie¿ ju¿ ma rodzinê. Ja to czasami s³ysza³em, ale nie rozumia³em jeszcze, na czym ten dramat polega. Ja wtedy jeszcze tak bardzo tego bólu nie odczuwa³em. Dla mnie by³o wa¿ne, ¿e mia³em rówie¶ników, z którymi mog³em siê bawiæ.

Bawili¶my siê w wojnê. Karabiny mieli¶my wystrugane z drewna. Babka mówi³a: - Wyciepcie te pieruñskie karabiny. Nie dzielili¶my siê w tej wojnie, kto Polak, a kto Niemiec. Nigdy mi do g³owy nie przysz³y takie podzia³y. Po prostu by³y dwie dru¿yny naprzeciw siebie.

Kiedy podros³em, jak gu¶larz przywo³ywa³em mojego tatê z dalekiej Ukrainy, gdzie zgin±³. Tak jak synkowie siê do mnie zwracaj±: tatusiu, tak ja swojego ojca nawo³ywa³em. Z moich ust czêsto wydobywa³o siê to s³owo. Lecz zawsze bieg³o w pró¿niê. Nie mia³em do kogo powiedzieæ: tato.

Ja swoj± mamê nawet namawia³em, ¿eby wysz³a za spotkanego na ulicy cz³owieka, bo on mnie pog³aska³ po g³owie.

- A czemu ty chcesz, ¿ebym ja wysz³a za tego Augusta? - Bo on jest dobry. A poza tym jak ty siê za niego wydasz, to jo bêdê móg³ jechaæ na kolonie. Jak kto¶ pracuje w fabryce, to jego dzieci je¿d¿± na kolonie. A ja zacz±³em je¼dziæ dopiero z m³odzie¿±, jak zosta³em nauczycielem.

Kartka trzecia: siano

- Mama przed wojn± pracowa³a u ¯ydów w Brzezince. Tam siê nauczy³a gotowaæ i ogólnie nabra³a og³ady, bo by³a prost±, wiejsk± dziewczyn±. Têskni³a za rodzinnymi Bojszowami.

Z Bojszowów do Brzezinki przyje¿d¿a³ ojciec. Je¼dzi³ po wêgiel albo wozi³ mleko, ale nie swoje, tylko od innego mleczarza. Dla matki by³ takim przeje¿d¿aj±cym kawa³kiem Bojszowów. Z ojcem poznali siê bli¿ej na jarmarku. I tak siê zaczê³a ta mi³o¶æ. ¦lub mieli braæ w 1940 roku.

Pyta³em mamê, kaj ja siê pocz±³. - A, takie g³upoty godosz - odpowiada³a. W koñcu kiedy¶, jak byli¶my sami, opowiedzia³a: "Suszyli my siano". Jeszcze mi dok³adnie nie powiedzia³a, a ja ju¿ wiedzia³em, o jakie to miejsce magiczne chodzi, zna³em je, lubi³em tam chodziæ i zawsze siê tam dobrze czu³em.

Gdy ojca Niemcy wys³ali na front, matce przydzielono Polaków do pracy na roli - czyli wywieziono ich na roboty do Reichu, bo Bojszowy to ju¿ by³a Rzesza. Polacy pilnowali gospodarki i przerzucali gnój - tam, gdzie potem matka zagrzeba³a zdjêcie ojca. Traktowa³a ich dobrze, po wojnie nie mieli ¿alu, nawet przyja¼nili siê.

Ja siê wychowa³em w dymach O¶wiêcimia, w prostej linii to st±d trzy kilometry. Nie wolno siê by³o poskar¿yæ na dymy z obozu. Esesmani je¼dzili i pytali, czy tu co¶ ¶mierdzi. - Ni, tu nic nie ¶mierdzi. I nie wolno by³o esesmanowi patrzeæ w oczy.



Kartka czwarta: ¶wiat w szufladzie

- Jako nastolatek pasjonowa³em siê demonologi±. Moi koledzy byli dzieæmi górników i je¼dzili w wakacje na kolonie, a ja p³aka³em. Kiedy¶ wygra³em w szkole konkurs "Twoja wakacyjna przygoda". Stworzy³em takiego ducha lasu, który straszy³ grupê ch³opców, kiedy w wakacje chodzili za jagodami, za owocami. My tu mieli¶my tak± oazê, inni koledzy w³a¶nie wyjechali na kolonie. Mia³em wtedy 13 lat. Moim królestwem by³ stolik w kuchni, a w nim szuflada. Jak mia³em wolny czas, to siada³em przy niej i grzeba³em - tam by³y ksi±¿ki, podrêczniki, takie rozmaite no¿yki, ca³y mój ¶wiat by³ w tej szufladzie.

Kartka pi±ta: volkslista

- Za tym wszystkim stoi niestety volkslista. Jak kto¶ jej nie podpisa³, to do Wehrmachtu nie szed³. Tylko ¿e coraz wiêcej tê volkslistê dostawa³o do podpisania, nawet najbardziej polscy ch³opcy z polskich rodzin. Coraz wiêcej ginê³o niemieckich ¿o³nierzy na froncie, to potrzeba by³o coraz wiêcej nowych.

W 1939 roku spali³a siê u nas stodo³a i zabudowania gospodarcze. Moja babka by³a chora, a siostra ojca doros³a i trzeba j± by³o wydaæ za m±¿. I miejscowym mówili tak: podpiszesz volkslistê, dostaniesz materia³y budowlane, dostaniesz chleba. Nie podpiszesz, nic nie dostaniesz.

Ojciec mia³ 27 lat, by³ m³ody, chocia¿ oczywi¶cie ju¿ ¶wiadomy, wiedzia³, co robi. Ukszta³towany by³ przed wojn± przez niemieck± szko³ê. Jak opuszcza³ szko³ê podstawow±, to Polska by³a dla niego czym¶ nieznanym. No i podpisa³ tê volkslistê.

Do wojska szli z pami±tkowymi chusteczkami wyszytymi przez narzeczone, szkaplerzami z zaszyt± przez ¿ony i matki komuni± ¶wiêt±, z fotografiami, obrazkami ze ¶w. Barbar±, Tadeuszem Jud± i Panienk± Piekarsk±.

Szli na nabo¿eñstwa, a po nich do karczmy, utopiæ smutek w winie lub piwie. Kiedy wychodzili z domów, ca³owali progi i mówili ¶l±skie: "Zostañcie z Bogiem". Nie ogl±dali siê do ty³u, tak kaza³ stary przes±d.

Ojciec chyba do armii szed³ bez przekonania. Inni w wiêkszo¶ci chyba te¿. Ale trudno mi wej¶æ w ich skórê. Choæ spotka³em siê z takimi opiniami, ¿e jak tu wkroczyli Niemcy w 1939 roku, to ka¿dy ch³opak chcia³ i¶æ do Wehrmachtu. Bo ci ¿o³nierze tak piêknie wygl±dali. Ale potem, jak poszli na Rusa, to siê im odechcia³o.

Tu, na ¦l±sku, do dzi¶ jest pe³na labilno¶æ narodowa. Szko³a uczy o rozbiorach. Ale potem cz³owiek sobie u¶wiadamia - a co to ma wspólnego ze ¦l±skiem? Tu nigdy nie by³o rozbiorów.

Podzia³y narodowe sz³y przez rodziny. Mój dziadek by³ powstañcem ¶l±skim, babcia by³a bardzo proniemiecka.

Kartka szósta: zazdro¶æ o partyzantów

- Kiedy¶ podczas k³ótni w internacie kto¶ przezwa³ mojego kolegê Szwabem. Co¶ we mnie podskoczy³o, poczu³em siê dotkniêty, rzuci³em siê do bójki. Potem dowiedzia³em siê, ¿e ojciec tego ch³opaka zosta³ rozstrzelany w czasie wojny. Ponoæ przez Wehrmacht.

Przysz³a Polska gomu³kowska i kult partyzantów. Wszyscy wspominaj±: tu by³ jaki¶ oddzia³, gdzie indziej te¿. Tu blisko jest D±browa, ale to ju¿ w³a¶ciwe inny kraik. Gdybym tam powiedzia³ o ojcu z Wehrmachtu, toby mnie pewnie zlinczowali. Niczego pewnie w ¿yciu tak nie zazdro¶ci³em jak tych ojców partyzantów, o których tyle pisano w podrêcznikach do historii.

Potem brak ojca silnie czu³em, jak mi ¼le by³o na kopalni. Kiedy skoñczy³em sztygarkê, pracowa³em dwa lata na dole. Jak któremu koledze ¼le by³o, to jego ojciec lata³ po wszystkich znajomych sztygarach - no to znajd¼ta jak±¶ robotê mojemu synkowi, bo on tam na tym przodku prêdzej czy pó¼niej ¿ycie z³o¿y. Wreszcie patrzê - synek, który siê o wiele gorzej ode mnie uczy³, ma teraz takie eksponowane stanowisko, a ja znowu nic.

Kartka siódma: front

- Najpierw tata trafi³ do jednostki w Alpach, 50 kilometrów od alpejskiej kwatery Hitlera. Potem byli w Holandii, nad morzem.

Mo¿e na pocz±tku to by³a przygoda romantyczna?

Proszê sobie wyobraziæ. Pochodzisz z Bojszowów i nagle jeste¶ w letniskowej, piêknej miejscowo¶ci. To czujesz siê wyró¿niony. A potem jedziesz nad pó³nocne morze, do Haarlemu. Dzisiaj to dzielnica narkomanów w Amsterdamie, ale wtedy to by³a taka pla¿owa miejscowo¶æ.

Zachowa³o siê piêæ listów z frontu: " Moja Ukochana ¯ono, niy pragnij tam du¿o, ino rób tela, bele by¶ z tym dzieckiem u¿y³a. Bo ja to ju¿ ¿odnego bogactwa niy pragna, ino Boga prosza, ¿ebych szczê¶liwie jeszcze do Wos powróci³, tak samo mój Brat.

Le¿a w ruskim polu, w dziurze i pisza tyn list z wielkim strachym, bo mi kule nad ³ebym gwizdajom. Niy gorsz siê, Moja ¯ono, ¿e Ci ma³o pisza, bo jo musza maszerowaæ ko¿dy dziyñ po 20 kilometrów, to mi siê na wieczór nic niy chce. Tela mnie ino cieszy, ¿e maszeruja bli¿yj cha³py. Jaki to moji ¿yci jest, tego Ci, Moja ¿ono, opisaæ niy idzie.

Jakby¶ mnie teraz widzia³a, to by¶ mnie niy pozna³a. Od bagna jest ¿ech parszywy jak ropucha. Myæ siê i goliæ niy ma kaj i czasu, bo nos goniom do zadku bez lito¶ci.

A teraz chca pozdrowiæ wszystkich w doma i wszystkich krewnych. Kochana ¯ono, wszystkiego najlepszego od Pana Jezusa mi³ego. Zostañ z Bogiem.

A ciebie, mój Alojzku, zasy³om kusika...".

- Policzy³em, ¿e 604 dni by³ w wojsku. My¶lê czêsto: ile nocy w ³ó¿ku przespa³, a ile w ziemi. Ile razy za nami zatêskni³, a ile razy przeklina³ wojnê. A ile razy zachwyca³ siê piêknem tamtejszej ziemi. Matce z Holandii, zamiast przysy³aæ pocztówkê z kwiatami, to przys³a³ z krowami, i pisa³: Wiktusia, bo mamusi by³o Wiktoria, jakie tu s± ³adne krowy. Bo tak ch³op pisa³. Mój ojciec kocha³ gospodarkê.

By³ na urlopie w 1942 roku. Szuka³ partyzantów w lesie, chcia³ do nich uciec z armii. Ale nie znalaz³. Potem zaszy³ siê u ciotki. Po kilku dniach powiedzia³a, ¿e przecie¿ mog³a przechowywaæ swoich synów, którzy te¿ byli w wojsku, a nie jego. Wróci³ do armii.

A na froncie wschodnim z armii ju¿ nie uciekali. Bo siê Rosjanie nie patyczkowali, rozstrzeliwali uciekinierów.

Nienawidzili siê z Petersenem, dowódc±. On by³ Niemcem spod granicy duñskiej. Nienawidzi³ Górno¶l±zaków. Chcia³ ojca zastrzeliæ, bo ten gdzie¶ zgubi³ broñ. Ci ¿o³nierze zamierzali nawet Petersena zlikwidowaæ. Jak on da³ komendê: feuer, ognia, to siê gdzie¶ traci³, kry³ i znajdowa³ siê dopiero na miejscu, które mieli wyznaczone do odwrotu.



Kartka ósma: ¶mieræ

- Jak mój ojciec umiera³? D³ugo czy krótko? S³ysza³em o ró¿nych ¶mierciach ¿o³nierskich. O ojcach p³on±cych na morzu. O wybebeszonych na polu bitwy. Do domu zwykle przychodzi³y listy, ¿e umar³ od kuli w g³owê. Potem siê rodziny pociesza³y, ¿e tyla w tym szczê¶cia i dobrego, ¿e ¶mieræ mia³ lekk±, bo ino kulka w g³owê. A w rzeczywisto¶ci by³o zupe³nie inaczej.

Jak po latach spotka³em jego kolegê z wojska, Sosnê, to on przypuszcza³, ¿e ojca rozjecha³ czo³g. Bo Rosjanie tak dobijali Niemców na froncie. Uganiali siê za nimi po polu i rozgniatali g±sienicami.

Pamiêtam takiego pana, co po wojnie gra³ na weselach na akordeonie. Nie mia³ nóg. Czo³g mu nogi rozjecha³. Ten mia³ szczê¶cie, bo by³ mróz, krew zamarz³a, znalaz³a go jaka¶ rosyjska dziewczyna, a ¿e by³ gryfny, czyli ³adny, to go wziê³a do cha³upy i podleczy³a.

Mój tata takiego szczê¶cia nie mia³, ¿eby straciæ tylko nogi.



Kartka dziewi±ta: jaskó³ki

- Kiedy¶ dziadek mi powiedzia³: - Wiesz, zmarli wracaj± na Wszystkich ¦wiêtych jako jaskó³ki. I ja kiedy¶, w jak±¶ listopadow± noc, nagle s³yszê, ¿e jaka¶ jaskó³ka trzepie siê za oknem. Ods³aniam zas³ony, a tam w oknie twarz ojca.

Zna pan s³ynn± rozmowê ksiêcia duñskiego z ojcem w lesie? Ju¿ by³em doros³y, to by³o w latach 80. Poszed³em kiedy¶ do lasu i mia³em wra¿enie, ¿e ojciec idzie za mn± w lesie. Ba³em siê odwróciæ, ¿eby serce nie pêk³o, gdybym go zobaczy³.

Ojciec czêsto przychodzi do mnie w snach. Raz mia³em nawet taki sen, w którym siê oddala³. Pomy¶la³em, ¿e pewnie to by³by dzieñ jego naturalnej ¶mierci - mia³by wówczas 86 lat.

Kartka dziesi±ta: inni

Alojzy Lysko policzy³:

Z Bojszowów podczas wojny do niemieckiej armii powo³ano oko³o 300 mê¿czyzn.

Tylko jeden zg³osi³ siê na ochotnika, resztê wcielono.

Jeden ukrywa³ siê w lasach i opuszczonych stodo³ach, schwytano go w 1944 roku i rozstrzelano.

Trzech po przysiêdze uciek³o: jeden podczas transportu, jeden nie wróci³ z urlopu, jeden uciek³ z linii frontu.

60 zginê³o na froncie. Od Stalingradu i Kaukazu po Normandiê.

Czterech uciek³o z niemieckiej armii podczas ofensywy Armii Czerwonej - dotarli na Górny ¦l±sk i ukryli siê w domach. Zadenuncjowali ich s±siedzi, a Rosjanie wywie¼li do ³agrów. Jeden nigdy nie wróci³.

42 powróci³o jako inwalidzi: trzech bez r±k, dwunastu bez nóg albo nogi, trzech psychicznie okaleczonych, trzech g³uchych, dziewiêciu ograniczonych ruchowo i z ubytkami cia³a - bez palców u r±k i nóg, bez stopy, z usztywnionym koñczynami, z ciekn±cymi z odmro¿enia ranami, oszpeceni, zatruci.

Siedmiu wkrótce po powrocie zmar³o w wyniku poniesionych ran (w ci±gu piêciu lat po powrocie).

Po zabitych i przedwcze¶nie zmar³ych pozosta³o 21 wdów i 35 sierot.

Wzglêdnie ca³ych i zdrowych powróci³o 180. Wielu trafi³o w sam ¶rodek rodzinnych tragedii: ukochana dziewczyna z dzieckiem po gwa³cie rosyjskiego ¿o³nierza, ¶mieræ ojca i matki, spalone albo obrabowane gospodarstwo, zaminowane pole, obce rodziny w domu.

Jako "Szwaby" w kopalniach mogli szukaæ pracy tylko jako halerzy, czyli górnicy przodowi, bo znali siê na materia³ach wybuchowych i zagro¿eniach. W fabrykach zatrudniano ich do produkcji dynamitu dla górnictwa. W rolnictwie przy p³ugu ci±gniêtym przez najgorsz± we wsi szkapê, najlepsze konie posz³y na wojnê.

Sieroty czu³y to samo co Alojzy Lysko. Inny osierocony syn, Ludwik Kapiasa z Bojszowów, opisywa³: "Mój ojciec - to by³ dla mnie idea³. Poszed³bym za nim na kraniec ¶wiata, byleby go tylko zobaczyæ, dotkn±æ, przemówiæ do niego. Chodzê po ¶wiecie od dziesi±tków lat i wci±¿ czekam na jego powrót, choæ dobrze wiem, ¿e to siê nie stanie. Mój ból poj±æ mog± tylko rówie¶nicy, którym wojna zabra³a ojców. Bo tylko sieroty znaj± tê straszn± gorycz samotno¶ci i têsknotê za rodzicem. Lgnêli¶my do ka¿dego mê¿czyzny, który by³ dobry dla nas jak ojciec, u¶miecha³ siê, g³aska³ po g³owie. Byli¶my jak psy przyb³êdy".

Kartka jedenasta: grób

- Cztery razy by³em w Zwi±zku Radzieckim. Dlatego ¿e z uczniami zwyciê¿ali¶my w olimpiadach wiedzy o Polsce i ¶wiecie wspó³czesnym, a nagrod± dla nauczyciela by³a wycieczka. Wycieczka przewa¿nie zaczyna³a siê albo koñczy³a w Kijowie lub Lwowie. Jecha³em wiêc przez pola, gdzie walczy³ mój ojciec. I gdzie zgin±³. W czasie tych wyjazdów my¶lenie o ojcu zamienia³o siê w ogromn± ranê.

Szuka³em miejsca, ¿eby pochowaæ ojca. Z tego wziê³o mi siê te¿ chodzenie po miejscowych cmentarzach i opisywanie grobów - napisa³em o nich ksi±¿kê. Co roku 1 listopada poszczê przez wzgl±d na pamiêæ mojego taty.

W czasie jednej takiej wycieczki pojecha³em kiedy¶ autobusem szukaæ miejsca, gdzie zgin±³. Ale ju¿ ba³em siê, ¿e nie zd±¿ê na poci±g powrotny do Polski, wiêc wysiad³em i tylko nazbiera³em ziemi gdzie¶ na ukraiñskim polu.

Jak mama zmar³a, to nasypa³em tej ziemi do jej grobu. Mia³em wiêc grób obojga rodziców. Napis, ¿e tu mama le¿y, i prochy poleg³ego taty. Bez dodatkowych szczegó³ów.

Piotr Lipiñski

--
C
U
S



emotikonki














Adresy stron internetowych jak i adresy e-mail zostan± automatycznie zamienione na linki. Dodatkowo mo¿esz u¿ywaæ kilku znaczników:
[b]...[/b] - pogrubienie
[i]...[/i] - pochylenie
[u]...[/u] - podkre¶lenie
[url]...[/url] - link
[cytat]...[/cytat]
[code]...[/code] - kod, np. HTML

dok³adny opis
imiê
e-mail
tytu³
tre¶æ
wpisz imiê nie¿yj±cego polskiego prezydenta:

 

Logowanie
Login has³o Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.094 | powered by jPORTAL 2