[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Home > U2// VERTIGO TOUR 2005  

2005-07-22 18:46
Temat postu: U2 - Vertigo Tour w Chorzowie
ciachu


forum admin
postów: 823

U2 - Vertigo Tour w Chorzowie


Prolog:

Jako¶ koniec czerwca. Dostajê wiadomo¶æ, ¿e kto¶ (pozdrawiam Justynko!) ma bilet na koncert U2 i... nie chce i¶æ! Wcze¶niej oczywi¶cie totalnie bez ¶wiadomo¶ci jak szybko rozejd± siê bilety nie zdo³a³em go kupiæ, potem na aukcjach internetowych ceny szybowa³y do kosmicznych sum, a organizator ostrzega³, ¿e i tak nie wpu¶ci z tak kupionym biletem na koncert, wiêc wygl±da³o, ¿e koncert obejrzê co najwy¿ej w telewizji (pó¼niej okaza³o siê, ¿e ¿adna stacja praw do choæby retransmisji nie kupi³a). I nagle szczê¶liwym splotem przypadków zdobywam bilet...

Bêdê na U2! AAAAAAAAA!!! =)


Dni do koncertu mijaj± wolno, rozczytujê siê w ró¿nych forach internetowych, bo nurtuje mnie kilka w±tpliwo¶ci. Okazuje siê, ¿e organizator zabrania wnoszenia aparatów na koncert. A ja tydzieñ wcze¶niej w³a¶nie sobie kupi³em fajn± cyfrówkê... i jak mam nie zrobiæ dla siebie kilku zdjêæ na pami±tkê?! Tocz± siê burzliwe dyskusje czy mo¿na czy nie, ostatecznie wnioskujê, ¿e bêdzie to kwesti± szczê¶cia i odpowiedniego przygotowania do przeprawy z ochron±. Pó¼niej dowiadujê siê te¿, ¿e ¿adnej wody nie wniosê na koncert (chore!!), wiêc pozosta³o kupiæ sobie kilogram zielonych jab³uszek :).
Dzieñ przed koncertem jestem ju¿ ³adnie spakowany (przecie¿ ja mam do Chorzowa godzinê drogi autobusem! :D), spaæ nie mogê za nic, a przecie¿ ¶pioch ze mnie straszny.
Rano uwijam siê ze wszystkim szybko oko³o 14 zjawiam siê pod bram± nr 7. T³umek ju¿ spory, ale wyobra¿a³em sobie wiêkszy :). Dopycham siê taktycznie gdzie¶ z boku. Czuje siê napiêcie. Kiedy ze stadionu p³yn± znane i tak oczekiwane melodie (tylko instrumenty) niektórzy z lekka przytupuj±, albo - co odwa¿niejsi - wykonuj± co¶ jakby delikatne kroki taneczne. T³um robi siê coraz wiêkszy, z ty³u widzê przemykaj±cy "oddzia³" ochrony (du¿o ich!).Atmosfera bardzo przyjazna, zawieram pierwsze znajomo¶ci, przy okazji zdobywaj±c now± wiedzê o koncertach i bramkarzach (pozdrowienia dla fana w czarnej d¿okejce i okularach!). Kto¶ nagle wstaje i - jak to w t³umie - wszyscy zaraz za nim. Do otwarcia bram zosta³o jeszcze ze 20 minut, ale wszyscy jak wstali tak stoj±, bo t³um zacz±³ napieraæ i g³owy przekrêciæ w bok nie mog³em o siadaniu nie wspominaj±c. Do tego ten ¿ar z nieba... zaczynamy ¶mierdzieæ niemi³osiernie. Gdy wszyscy zrozumieli, ¿e ¿adnej wody wnie¶æ siê nie uda, kto¶ wpada na genialny pomys³ by wylaæ j± w t³um. I tak co chwilê nad g³owami rozpryskuj± siê nam strumienie wody :))Otworzyli bramê. T³um p³ywa, ja tylko pod stresem, czy uda mi siê "przemyciæ" mój aparat... tak bardzo chcia³bym mieæ te kilka swoich zdjêæ! Docisn±³em siê jakim¶ przypadkiem do¶æ szybko do bramki. Ochroniarz sprawdza mnie do¶æ dok³adnie... ale odrobina psychologii, wcze¶niejszych przygotowañ i szczê¶cia sprawiaj±, ¿e udaje mi siê przej¶æ z aparatem! Zrobiê fotki!!!


Koncert:



Biegnê. Obok mnie biegn± te¿ inni. Zabawnie patrzeæ jak puszczaj± wszelkie opory - krzyczymy zupe³nie jakby bez powodu, kto¶ skacze wiwatuj±c... kto¶ w wieku conajmniej ca³kiem g³o¶no ¶piewa... Znajomo¶ci zawarte przed bram± oczywi¶cie nie maj± szansy kontynuacji. Przefruwam przez kolejne bramki i gdzie¶ mam, ¿e co chwila panowie w ¿ó³tych koszulkach upominaj±, ¿e mam nie biegaæ (co to, przedszkole? :D). Dostajê siê w okolice sceny. Nie wiem jakim cudem to siê sta³o, widaæ wpuszczaj± powoli, gdy¿ miejsca trochê jeszcze przy barierkach jest... A scena ogromna. By³em na kilku koncertach w ¿yciu, ale ten by³ pierwszym organizowanym z tak wielkim rozmachem (co oczywi¶cie w przypadku U2 jest normalne, ale ja po prostu nigdy na takim nie by³em). Dziesi±tki kolumn, telebimy i owalna "¶ciana" za scen± o bli¿ej nieokre¶lonym (do momentu koncertu) celu. Z góry za¶ scena wygl±da³a jak ogromne s³uchawki "wbijaj±ce siê" w widzów. Wykorzystuj±c fakt, ¿e jeszcze mo¿na wzglêdnie normalnie siê poruszaæ, postanawiam przedostaæ siê do wnêtrza "s³uchawek".
Uda³o siê, jestem ze dwa metry od samego ¶rodka sceny! Pó¼niej trochê mnie zepchnêli do ty³u, ale to nic. T³um gêstnieje, wszyscy czekamy, a przy okazji zawieram nowe znajomo¶ci :) (i tutaj pozdrowienia dla czwórki fanów z mojej okolicy oraz uroczej Michaliny i Arka!). Sêpiê wodê, zajadam jab³uszka i czekam, czekam, czekam... zjawia siê pierwszy suport, a wraz z nim deszcz. Zespó³ zwie siê The magic numers 5. Graj± co¶ co bym okre¶li³ jako muzyke country, choæ prawdê mówi±c trudno mi by³o okre¶liæ co to. Do klimatów U2 jako¶ ¶rednio pasowa³o i równie ¶rednio mi siê podoba³o. Pó¼niej jakie¶ pó³ godziny przerwy i na scenê wchodz± The Killers. Te¿ widzê i s³yszê o nich pierwszy raz. Muzyka - jak dla mnie - du¿o lepsza, choæ te¿ jako¶ tak bez pasji to by³o. Wokalista mia³ zdaje siê pomalowane rzêsy... dziwnie...
Deszcz pada ci±gle z ma³ymi przerwami. Wszyscy kln± na my¶l U2 grajacych pod jakimi¶ straganowymi namiocikami :\ Znów d³u¿±ca siê niemi³osiernie ju¿ przerwa....

Przesta³o padaæ kilkana¶cie minut wcze¶niej zanim siê zjawili. Wszyscy byli zaskoczeni, bo teoretycznie koncert mia³ siê zacz±æ jakie¶ 10 minut pó¼niej. Ale oto s±, bez zbêdnych ceregieli rozchodz± siê po scenie, Larry zasiada do perkusji, Adam i Larry bior± gitary, Bono chwyta mikrofon, chwila ciszy, pierwsze takty...


Uno, dos, tres, catorce!

Jej, jak to cudnie brzmi! Istne szaleñstwo na p³ycie, nie wiem czy robiæ zdjêcia, cieszyæ siê muzyk±, czy ratowaæ delikatny aparat przed tañcz±cym t³umem. Po chwili w±tpliwo¶ci mijaj± i skaczê razem z t³umem najwy¿e jak potrafiê, przekonuj±c siê przy okazji o niepoznanej dot±d sile w³asnego g³osu. Ju¿ przy drugim utworze (Elevation) Bono i Edge wykorzystuj± mo¿liwo¶ci sceny i po s³uchawkach wychodz± dalej do fanów - ¶wietny pomys³ z t± scen±! Ja oczywi¶cie niewiele teraz widzê stoj±c pod samym ¶rodkiem sceny, ale wykorzystujê ten fakt i focê na przemian Larry'ego i Adama. Wci±¿ skaczê jak zaczarowany zapominaj±c o bólu nóg po wielogodzinnym staniu. Gard³o ju¿ na pocz±tku zdarte, a przecie¿ trzeba siê staraæ, ¿eby ³adnie ¶piewaæ :D. W ogóle chyba przez ca³y koncert mo¿e ze 2-3 nowsze piosenki pozwolili¶my za¶piewaæ Bono samemu. Zaczynaj± graæ tak upragnione i oczekiwane New Years Day. Oczywi¶cie - co by³o do przewidzenia - nie wytrzymali¶my do umówionej wcze¶niej solówki gitarowej i ju¿ na pocz±tku zrobi³o siê wokó³ mnie czerwono. Mam za ma³o wzrostu, wiêc nie uda³o mi siê dojrzeæ czy na trybunach biel te¿ by³a, ale z pó¼niejszych zdjêæ w internecie jakie znalaz³em widaæ, ¿e flaga wysz³a nam przepiêknie! Bono by³ totalnie zaskoczony... spojrza³ na nas, widzia³em dos³ownie "opadniêt± szczenê"... pochyli³ siê do nas, nawet zdj±³ okulary, ¿eby lepiej zobaczyæ! :D Odwróci³ siê potem, by pokazaæ chyba reszcie zespo³u co¶my im przygotowali i zaraz potem wróci³ do nas i swoj± kurtkê wywróci³ na lew± stronê. Podszewka by³a czerwona! Nie s±dzê, ¿eby by³o to wcze¶niej zaplanowane, raczej przypadkiem mia³ tak±. Podszed³ do samego brzegu sceny i wiwatuj±cej czerwieni± i biel± widowni pok³oni³ siê g³êboko ze s³owami "dziêkujê". Po polsku! T³um oszala³ do reszty. Emocje nie pozwoli³y ju¿ zupe³nie siê pohamowaæ, sporo ludzi p³aka³o... Potem ju¿ wszystko sta³o siê jakby bardziej ¿ywio³owe, na³adowane pozytywnymi emocjami i a¿ czu³o siê t± wiê¼ widzów z zespo³em. Ka¿dy kolejny utwór starali¶my siê za¶piewaæ razem. Bono wykorzystywa³ te¿ kilkakrotnie nasz potencja³ i na przemian on a za nim my starali¶my siê powtórzyæ mo¿liwie czysto coraz wymy¶lniejsze tony. To wychodzi³o! Niektóre piosenki ¶piewali¶my tak g³o¶no, ¿e nie s³ysza³em wokalu Bono, a tylko gitary w tle :P. On zreszt± te¿ niejednokrotnie "oddawa³ nam" swój mikrofon obracaj±c go w nasz± stronê gdy ¶piewali¶my jak szaleni.

Od samego pocz±tku koncertu na telebimach po bokach sceny kamery pokazywa³y ró¿ne ujêcia zespo³u, ale sama "¶ciana" za scen± by³a w zasadzie niewykorzystywana. Pó¼niej dopiero, z czasem pokaza³a nam swoje mo¿liwo¶ci, najpierw têcz± mieni±cych siê barw (by³a wy³o¿ona chyba milionem maleñkich zmiennobarwnych lampek, albo czym¶ podobnym), a pó¼niej w kolejnych czê¶ciach koncertu okaza³o siê, ¿e potrafi ona wy¶wietliæ normalne obrazy, z U2 w rozmiarze XXXL, graj±cych w³a¶nie przed nami, w³±cznie. Czasem nie wiedzia³em ju¿ na co patrzeæ, bo oni w³a¶ciwie nie stali w miejscu, a owa ¶ciana z czasem odkrywa³a taki potencja³ mo¿liwo¶ci, ¿e szybko przesta³a byæ tylko mozaikowym t³em dla koncertu, daj±c bardzo efektowne mo¿liwo¶ci do przekazania manifestów jakie g³osz± i realizuj± U2. By³y motywy Afryki, s³ynne ju¿ logo Coexist, a nawet deklaracja praw cz³owieka odczytana na g³os i przyjêta gor±cym wiwatem. W miêdzyczasie U2 graj± utwory stworzone nawi±zuj±ce do tematyki problemów trzeciego ¶wiata, Bono biega te¿ po scenie w opasce z logo Coexist na g³owie. Roi³o siê od nawi±zañ i alegorii... mo¿naby powiedzieæ ¿e przez pewien czas z koncertu zrobi³ siê muzyczno - teatralny MANIFEST. Czu³o siê to w ka¿dym momencie bardzo wyra¼nie, co chc± nam przekazaæ.

Bodaj¿e przy "One" Bono wyci±gn±³ przy jednej ze "s³uchawek" jak±¶ fankê i ¶piewa³ ca³y utwór z ni± wtulon± w jego ramiê. Wygl±da³a jakby mia³a zemdleæ na miejscu =). Trochê pó¼niej, gdy mieli za¶piewaæ Miracle drug, poprosi³ by kto¶ pomóg³ mu, bo chce opowiedzieæ pewn± historiê i potrzebuje t³umacza. Wybra³ jedn± fankê, jednak emocje nie pozwoli³y jej (jak sama pó¼niej opisywa³a) zrobiæ tego o co prosi³... zdo³a³a powiedzieæ do mikrofonu tylko kilka urwanych s³ów, ogólnie wysz³o jakbyona nie zna angielskiego, ale to raczej chodzi³o o te emocje... Bono w miêdzyczasie mówi³ (po angielsku) ¿e chodzi o kogo¶ kto urodzi³ siê niedaleko st±d, kogo¶ kto podarowa³ mu ró¿ê i ukrad³ okulary... nie wszystko da³o siê zrozumieæ, ale na koniec, nim dziewczyna mia³a zej¶æ ze sceny wziê³a ten mikrofon od niego i powiedzia³a, ¿e chodzi o Jana Paw³a II. Bono chcia³ zadedykowaæ tê piosenkê w³a¶niej Jemu. Zaczêli¶my tak siê drzeæ, ¿e przez pewien czas nie s³ysza³em w ogóle niczego.
By³ jeszcze trzeci polski akcent - jako¶ pod koniec Bono wyj±³ flagê Solidarno¶ci i rozpostar³ j± na chwilê przed nami, a potem roz³o¿y³ na scenie. Znów wiwaty a¿ uszy pêkaj±. Bono - "dziêkujê, dziêkujê"... i my w odzewie, na ca³e gard³o, "DZIÊ-KU-JE-MY! DZIÊ-KU-JE-MY!"...

Dwukrotnie - co zauwa¿alne, ¿e by³o z góry przygotowane - grali na bis. W sumie ich rozumiem, bo nie pu¶ciliby¶my ich do rana gdyby siê da³o, a bez bisu te¿ byæ nie mog³o, wiêc w pewnym sensie musia³y one byæ przygotowane. ¯egnali siê z nami dwukrotnie i schodzili ze sceny, po czym wracali - Bono zawsze w nowym stroju. Kolejne utwory mijaj± b³yskawicznie, jakby trwa³y kilka sekund. Wygl±da trochê jakby¶my byli w jakim¶ anglojêzycznym kraju, ¶piewamy wszystkie piosenki, skandujemy te¿ te¿ po angielsku ("Come back, come back! ":D).
Na sam koniec zagrali jeszcze raz Vertigo, ale tym razem - co wydawa³oby siê niemo¿liwe - darli¶my siê ze dwa razy g³o¶niej ni¿ na pocz±tku koncertu. T³um skacze w amoku, ja ¶wiadomy, ¿e to bêdzie chyba ju¿ koniec usi³ujê robiæ ostatnie zdjêcia. W koñcu siê poddajê i zdzieram doszczêtnie gard³o.
Bono podziêkowa³ nam kolejny raz i, oczywi¶cie te¿ po polsku, na koniec powiedzia³ nam "dobranoc". Zeszli ze sceny, zaraz te¿ zjawili siê go¶cie z obs³ugi technicznej i rozb³ys³y ¶wiat³a stadionu do¶æ skutecznie gasz±c nasz bisowy zapa³.



Epilog:

T³um próbuje wyj¶æ. Stanowi to problem, gdy¿ jest nas du¿o, jakby za du¿o :D. Stojê od 10 minut w kolejce która niby ma siê posuwaæ przez tunel do wyj¶cia ale siê nie posuwa. Fakt rozgrzanej do czerwono¶ci koncertem publiki wykorzystuje kierowca karetki pogotowia - na u³amek sekundy w³±cza syrenê, co powoduje efekt wznosz±cego siê d¼wiêku... szybko podchwycili¶my o co chodzi i ca³y ten stoj±cy t³um znów jak wcze¶niej pod dyrygencj± Bono zacz±³ skandowaæ "oooOOO". Spogl±dam na niektórych - szcze¶liwi, ³zy w oczach, zero zmêczenia o jakimkolwiek znudzeniu nie wspominaj±c. A na p³ycie pe³no ¶mieci - jedyny, ale te¿ nieunikniony negatywny efekt naszej bytno¶ci na stadionie. Bo poza tym to przez ca³y koncert panowa³a pe³na kultura (nawet nas policja w TV pó¼niej chwali³a :P)!
Okazuje siê, ¿e bramkarze nie robi± problemu i mo¿na siê przedzieraæ przez "fosê" jaka dzieli widowniê od murawy stadionu podczas normalnych meczów. Trochê to trudne, ale wszyscy sobie pomagamy i oto stajê na trybunach. Jeszcze kilka fotek sceny i dalej do domku. Otoczyli¶my przystanek, ale MPK choæ mia³o dobre chêci trochê siê spó¼ni³o z tramwajami. Koniec koñców pojecha³o ich parêna¶cie chyba, a ¿e sprytnie ustawi³em siê przystanek wcze¶niej to i wsiad³em do pierwszego który przyjecha³ :). W tramwaju totalnie przyjacielska atmosfera, ¶piewamy, dzielimy siê resztkami jedzenia i napojów. Na ulicy korek jak w ¶rodku dnia. A to ju¿ zdrowo po pó³nocy =). W samych Katowicach okazuje siê, ¿e nie mam czym wróciæ do domu, bo tam autobusy jak i poci±gi które jad± przez mój Bêdzin startuj± gdzie¶ tak od 4 rano. Ekstra, noc na przystanku..?

Idê przy autostradzie przez wykopy - mo¿e jakiego¶ stopa z³apiê? Nigdy szczê¶cia do tego nie mia³em i teraz oczywi¶cie te¿ nic z tego nie wysz³o. W przeb³ysku inteligencji wykombinowa³em, ¿e gdzie¶ na prawo powinna byæ linia tramwaju nr 15 który widzia³em wcze¶niej, co dawa³oby szansê, ¿e mo¿e je¼dzi w nocy. Mocno ju¿ zmêczony docieram na jaki¶ przystanek, zasiêgu w komórce brak, tramwaj bêdzie jako¶ ko³o 2-giej, czyli za pó³ godziny. Siadam i dopiero teraz czujê jak bardzo wszystko zaczyna mnie boleæ. Podró¿ tramwajem oczywi¶cie w¶ród nielicznych ju¿ co prawda fanów wracaj±cych z koncertu. W Sosnowcu za¶ okazuje siê, ¿e dzieñ te¿ zaczynaj± gdzie¶ oko³o 4 rano, czyli jeszcze ze dwie godziny... pozosta³o wiêc wróciæ do domku z buta. Szed³em jak w transie... muzyka szumia³a w g³owie, przed oczami obrazy Bono w opasce Coexist na oczach, my machaj±cy czerwonymi t-shirtami, Larry z perkusj± na s³uchawce (kto¶ chyba próbowa³ mu tam wyrwa³ pa³eczki! =)... Docieram do domu jako¶ po 3 rano. SPAÆ!



By³ to pierwszy koncert U2 na jakim by³em i pierwszy tak du¿ego kalibru. Spodziewa³em siê pos³uchaæ na ¿ywo ¶wietnej muzyki i poszaleæ na koncercie. A wyszed³ z tego totalnie transowy (pozytywnie!) amok i widowisko jakiego nigdy w ¿yciu nie widzia³em. To by³o du¿o, du¿o wiêcej ni¿ tylko muzyka. I to nie tylko moje zdanie. Opisaæ siê nie da i zdjêcia te¿ nie oddadz± tego co siê dzia³o, ale na dzieñ "po" rozczytuj±c siê w ró¿nych portalach i forach przekona³em siê, ¿e moje wra¿enia nie by³y odosobnione. Pojawiaj± siê komentarze, ¿e by³ to chyba najlepszy koncert na dotychczasowej trasie Vertigo Tour, porównywano go ³adunkiem emocji z koncertem w Sarajewie, a nasza koncertowa flaga odbi³a siê echem po ca³ym ¶wiecie. U2 zadziwi³o nas, a my zadziwili¶my ich. I tak mia³o byæ!



POST SCRIPTUM

W jakim¶ wywiadzie gdy dziennikarze dopadli Bono jeszcze na lotnisku powiedzia³, ¿e te 8 lat od ostatniego koncertu u nas to za d³ugo. Pó¼niej na samym koncercie co¶ mrucza³, ¿e JESZCZE DO NAS WRÓC¡... trzymamy wiêc za s³owo!



Autorem tej koncertowej relacji jestem ja - czyli S³awek zwany Kapslem ;)



Raz jeszcze serdecznie dziêkujê wszystkim, z którymi tak ¶wietnie bawi³em siê na koncercie!

No i czekam na komentarze!

www.u2chorzow.blogspot.com

--
C
U
S



emotikonki














Adresy stron internetowych jak i adresy e-mail zostan± automatycznie zamienione na linki. Dodatkowo mo¿esz u¿ywaæ kilku znaczników:
[b]...[/b] - pogrubienie
[i]...[/i] - pochylenie
[u]...[/u] - podkre¶lenie
[url]...[/url] - link
[cytat]...[/cytat]
[code]...[/code] - kod, np. HTML

dok³adny opis
imiê
e-mail
tytu³
tre¶æ
wpisz imiê nie¿yj±cego polskiego prezydenta:

 

Logowanie
Login has³o Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.019 | powered by jPORTAL 2