[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Home > U2// VERTIGO TOUR 2005  

2005-08-09 20:15
Temat postu: Stuck In A Moment Of Vertigo – czyli U2 Pielgrzymka sekunda po sekundzie w oczach U2roopy
ciachu


forum admin
postów: 823

http://f.heh.pl/ftopic4671-0-asc-120.html

Stuck In A Moment Of Vertigo - czyli U2 Pielgrzymka sekunda po sekundzie w oczach U2roopy.

"When love comes to town
I want to jump THAT train"
Poniedzia³ek, godzina 16, dworzec PKP Wroc³aw G³ówny. Pierwszy lekki dreszcz, na my¶l o tym co siê bêdzie dzia³o ju¿ za kilkadziesi±t godzin. Zgodnie z umow± wspólnie z innymi wroc³awskimi (i nie tylko:) fanami z The Joshua Forum mamy kupiæ bilety na poci±g pospieszny do Katowic. Godzinê odjazdu wybrali¶my sobie godn± prawdziwego wielbiciela U2:), bo 2.05 w nocy. Wraz z moj± Ukochan± Ann± wchodzimy do hali g³ównej, niepewnie siê rozgl±damy i nawi±zujemy kontakt wzrokowy. "Tak, to na pewno Oni":). U¶ciski d³oni, wyczuwa siê lekkie napiêcie panuj±ce przed jutrzejszym dniem. Robin Hood, Bartek, Wire wraz z Siostr± no i my. Rozmowy o pogodzie na jutro, Live8, aparaty fotograficzne. Czekamy jeszcze oko³o 30 minut na kolejnych fanów maj±cych dotrzeæ. Na wszelki wypadek Robin prezentuje wszystkim zebranym w hali g³ównej wysoko uniesiony t-shirt U2:). Niestety nikt ju¿ siê nie zjawi³. Nie pozostaje nic innego jak tylko udaæ siê do kasy po bilety. Potem jeszcze szczegó³y dotycz±ce ustawki w nocy na dworcu (1.30). Rozchodzimy siê...

Resztê poniedzia³ku spêdzi³em na dumaniu czy braæ aparat czy nie. Postanowi³em podj±æ decyzjê w ostatniej minucie przed wyj¶ciem. "A niech siê dzieje co chce - BIORÊ!!!!".

Wpadamy na dworzec, wszyscy ju¿ czekaj±. Dodatkowo, do³±czaj± do Nas Dzoana 8_85 i Mike(y) ob³adowani rzeczami na dalsze po koncertowe podró¿e. Spotykamy innych fanów, rozmawiamy o emocjach i oczekiwaniach zanim podje¿d¿a poci±g. I wreszcie jest - podje¿d¿a:). Optymistyczny sms od Wire, która wraz z Siostr± wsiad³a wcze¶niej. Zajê³y ca³y przedzia³. A wiêc w sam raz. Jest Nas o¶mioro. Z tym, ¿e w Brzegu ma wsi±¶æ jeszcze Marti z Ch³opakiem. Niestety po raz kolejny wychodz± niedoskona³o¶ci PKP. Mimo, ¿e stanowili¶my grupê nie mogli¶my zarezerwowaæ np. dwóch przedzia³ów. Poci±g stoi jeszcze jaki¶ czas. W miedzy czasie za oknem mignê³a Nam grupka z WIELK¡ flag± (U2// Vertigo'05 Tour Wroc³aw).



Jak siê potem okaza³o flaga by³a jeszcze nie do koñca wyschniêta wiêc zastosowano naturalne metody suszenia za oknem "pêdz±cego" poci±gu:). Flagowicze do³±czaj± do Nas i ju¿ s± kolejne dwie osoby do sk³adu. Tak jak wcze¶niej napisa³em w Brzegu wsiada Marti z Ch³opakiem. Trochê mi by³o g³upio, ¿e nie mieli gdzie usi±¶æ. Gdyby by³o Nas wiêcej pewnie uda³oby siê opanowaæ dwa przedzia³y. Niestety..
Podró¿ up³ywa Nam na rozmowach, próbach zamkniêcia okna, które na oko by³o otwarte gdzie¶ od 1994 roku;). Dodatkowo co jaki¶ czas zbiera³em informacje na temat liczebno¶ci ludzi pod bram±. Uk³ony dla Stepnicka, który pojawi³ siê pod stadionem na d³ugo, d³ugo przed Nami. Wracaj±c do przejazdu poci±giem. Oczywi¶cie przedzia³ dalej trafi³a siê grupa panów jad±cych gdzie¶ na ¦l±sk do pracy. Panowie byli w stanie wskazuj±cym i jako¶ nie mogli zrozumieæ o co chodzi z t± flag± i ogólnie patrzyli na nas podejrzanie. Na szczê¶cie wszystko skoñczy³o siê dobrze i szczê¶liwie wysiedli¶my na dworcu w Katowicach. W ostatnich minutach jazdy "zachwalali¶my" sobie rze¶kie, ¶l±skie powietrze;).

"I`m ready
Ready for what's next
Ready to duck
Ready to dive..
I'm glad to be alive"
Katowice, Katowice - po raz pierwszy tego poranka (od czasu gdy dowiedzia³em siê o koncercie w Polsce, a potem wybieg³em ze sklepu z biletami) czuj±c pod stopami katowick± ziemiê ogarnê³a mnie wielka fala jutowej rado¶ci. Wreszcie nadszed³ ten wielki, wielki dzieñ. Dla wszystkich polskich fanów U2. Wracaj±c do relacji. Ruszyli¶my dwunastoosobow± ekip± do hali g³ównej gdzie mieli¶my czekaæ na KuKu. Co tu du¿o mówiæ - gdyby nie Ona, jeszcze d³uuuugo by¶my siê zastanawiali w któr± stronê i¶æ, czym jechaæ i jaki kupiæ na to co¶ bilet (to ostatnie naprawdê nie nale¿a³o do najprostszych czynno¶ci:). Korzystaj±c z chwili czasu zakupi³em "Gazetê Wyborcz±", która podczas czekania przed bram± cieszy³a siê naprawdê du¿ym powodzeniem. O tym bêdzie potem. KuKu zjawi³a siê na dworcu o 5.20 i mogli¶my ruszyæ w drogê na stadion. Jeszcze na dworcu widzieli¶my pierwsze grupki fanów z Polski i zagranicy. Szkoda by³o tych drugich, o których chyba organizatorzy zapomnieli. Zapewne nie mieli obowi±zku pamiêtaæ ale mo¿na by³o ustawiæ ma³e stanowisko z ulotkami w jêzyku angielskim jak naj³atwiej dostaæ siê na stadion. Nie ka¿dy jecha³ przecie¿ samochodem.
Wsiedli¶my w tramwaj, zdaje siê, ¿e by³a to linia 11. Chcia³bym te¿ wspomnieæ, ¿e panowie z miejskiej komunikacji byli bardzo komunikatywni. Udzielili Nam informacji na temat dodatkowej linii tramwajowej, która mia³a zacz±æ je¼dziæ od godzin wieczornych. Ogólnie by³o jako¶ tak sympatycznie. Jad±c tramwajem podziwia³em katowick± architekturê. Brakowa³o mi tylko pilota "Po lewej stronie mamy...";).



Doje¿d¿aj±c do stadionu zauwa¿y³em os³awion±, wytrwa³± grupê fanów (Brama 1) o której dzieñ wcze¶niej pisa³ Onet i wspomina³a Zetka. Wysiedli¶my i ruszyli¶my w stronê obranej wcze¶niej bramy 1.



Ulokowali¶my siê, jak siê wydawa³o, blisko bramek. Rozpoczê³y siê d³ugie godziny czekania. Chyba ju¿ od pocz±tku by³em w jakim¶ amoku, bo nie zauwa¿y³em Ewy siedz±cej kilka metrów ode mnie. Chwilê potem pojawi³ siê jak zwykle u¶miechniêty The Fly:) (Genialna flaga!!!!). Ile¿ znajomych ludzi tego dnia zobaczy³em w jednym miejscu. Nie zliczê ile osób pozna³em wreszcie osobi¶cie:). Pod t± sam± bram± czeka³ równie¿ nasz dzielny The Joshua Forum Moderator - Krzysiek, MoFo (u2.pfd.com.pl), Odrzu2owiec, WERSYFIKATOR z tego co pamiêtam te¿ sta³ pod jedynk± (Wielka pi±tka za genialn± koszulkê Stary:), Poplemon. W okolicach stadionu, a nawet w hipermarkecie pobliskim spotka³em ludzi z u2pl:). Tego dnia ca³e to centrum handlowe powinni nazwaæ U2MART;). Byli¶my wszêdzie. Opanowali¶my Chorzów.
Tymczasem godziny up³ywa³y leniwie. Powoli otwiera³ siê sklepik z pami±tkami U2 (Ceny, ceny, ceny:o). Pozdrawiam "mi³ego" pana, który dowodzi³ owym sklepikiem. Wczu³ siê na tyle w klimat, ¿e stwierdzi³, ¿e przed otwarciem nie bêdzie udziela³ informacji, innych straszy³ odpowiedzialno¶ci± za ewentualne szkody spowodowane - chyba zbyt bliskim staniem przy ladzie. Oj weso³o by³o, weso³o... Powoli szykowa³y siê liczne stanowiska dla wielbicieli piwka. Rozmawiali¶my, czytali¶my gazety, jedli¶my, obmy¶lali¶my ewentualny plan wniesienia aparatów. ¦wit zamienia³ siê w dzieñ...



A wracaj±c do mojej "Gazety Wyborczej". Pocz±tkowo s³u¿y³a g³ównie jako ¼ród³o informacji - zw³aszcza ta czê¶æ o U2. Potem jednak rozpocz±³em szeroko zakrojon± akcjê wydawania poszczególnych kartek na siedzenia;) i... prze¶cierad³a. Chocia¿ niektórzy i tak woleli asfalt:). My¶lê, ¿e warto wspomnieæ o "Bono", który nagle wy³oni³ siê z czasów "Achtung Baby":). Potem przeprowadzano z nim nawet wywiady. Wzbudza³ ogóln± sensacjê - ludzie robili sobie z nim zdjêcia, brali autografy. Có¿, podobieñstwo by³o naprawdê uderzaj±ce. A i same ruchy by³y niczym "Mysterious Ways":).



"There's too much confusion,
I can't get no relief"
W momencie najwiêkszego rozprê¿enia (dwie godziny przed otwarciem bram) sytuacja zmieni³a siê o 180 stopni. Jako¶ tak siê porobi³o, ¿e nagle z wroc³awskiej ekipy zosta³em chyba tylko ja. Nagle wszyscy ludzie za mn± zaczêli siê podnosiæ i pêdziæ do przodu. Za cholerê nie wiedzia³em kiedy to siê sta³o. Wszystko trwa³o góra 10 sekund. Prze¿y³em szok, bo ludzie biegli po plecakach, po jedzeniu, browarach, innych ludziach. Jak siê potem okaza³o podnosz±c siê b³yskawicznie zbiera³em z ziemi wszystko co popad³o. Mia³em plecaki, ubrania, jab³ko w siatce, które wcale nie by³o moje. Brzmi to ¶miesznie ale sytuacja by³a bardzo ciê¿ka. Przez chwilê my¶la³em, ¿e ju¿ wpuszczaj± ludzi. By³em mocno wkurzony, bo nie ukry³em aparatu, a pozatym nie wiedzia³em gdzie jest reszta Ekipy. Jak siê okaza³o ochrona na dwie godziny przed otwarciem bram stanê³a przy barierkach. Mo¿na by³o przeprowadziæ to na dziesiêæ ró¿nych sposobów. Fosa mia³a samochody, quady, ³±czno¶æ a nie mieli g³upiego megafonu przez, który powiedzieli by ludziom o tym, ¿e maj± zamiar stan±æ przy barierkach i by zachowaæ spokój. Dziêki komu¶ inteligentnemu, ch... trafi³ czekanie od 6 rano. Potem ju¿ na p³ycie widzia³em masê ludzi, którzy przyszli o wiele pó¼niej a mieli o wiele lepsze miejsca. Nastêpnym razem bêdê wiedzia³, ¿e nie ma sprawiedliwo¶ci w pewnych sytuacjach. Wroc³awska ekipa czê¶ciowo siê odnalaz³a ale ju¿ nie stali¶my tak blisko siebie jak to by³o na pocz±tku. Nastêpne dwie godziny spêdzili¶my wszyscy w wielkim ¶cisku. Jak na z³o¶æ zrobi³o siê maksymalnie gor±co. Na maksa ciê¿ko by³o w drugiej godzinie tego czekania. Rozlane browary, pot, do tego inteligenci pal±cy fajki w t³umie (brawa dla dziewczyny, która sta³a za mn± i nie mia³a skrupu³ów, pêdz±c ich za to jaranie:) i pierdz±cy magnetofon, z którego lecia³ koncert U2 do którego pi³owa³o mordê czterech podpitych kolesi. Przez pierwsz± godzinê by³o zno¶nie ale potem naprawdê mia³em dosyæ ca³ej sytuacji. Jak na z³o¶æ baterie im trzyma³y w tym magnetofonie nadzwyczajnie d³ugo - do samego koñca.

Moment zanim zaczêli wpuszczaæ ludzi przeci±ga³ siê maksymalnie d³ugo. Ochrona kaza³a siê cofn±æ ale za cholerê nie by³o gdzie siê cofaæ, bo za plecami mia³em ¶cianê ludzi. W ostatniej chwili wepchn±³em do butów baterie od cyfrówki owiniête w foliê. Tak w razie gdyby mieli wykrywacze metalu. Aparat schowa³em w kieszeni na kaptur kurtki przeciwdeszczowej. Wrzuci³em g³êboko do plecaka. Ale tak naprawdê kiedy zobaczy³em co siê dzia³o chwilê pó¼niej by³em pewien, ¿e nie bêd± w stanie dok³adnie sprawdziæ choæby ma³ej czê¶ci plecaków. Zaczê³o siê... Wpuszczaj±. Momentalnie ty³ i boki zaczê³y napieraæ na bramki. Zrobi³o siê do¶æ dramatycznie. Kto¶ obok piszczy, kto¶ bluzga by ty³ siê wycofa³. Nic z tego. Zaczê³a siê walka o wej¶cie. My¶lê sobie, ¿e w takich chwilach momentalnie wychodz± na wierzch wszelkie organizacyjne b³êdy. W tym wypadku przy zewnêtrznych bramkach powinny byæ ustawione prostopadle zapory. Stworzy³o by to korytarz kolejkowy. Tymczasem osoby, które przysz³y sobie o godzinie 13 czy 14 stawa³y z boku i bezczelnie wpycha³y siê w stronê bramek. Bezmy¶lno¶æ niestety... Zbli¿ali¶my siê do bramek. Ros³a mi adrenalina - aparat, aparat, muszê go wnie¶æ. Po drodze do wej¶cia pojawi³y siê oczywi¶cie fale tzw. omdleñ. Na oko dwa by³y autentyczne. Reszta to jak nic - ¶ciema. Panna mdleje, robimy jej miejsce a tu za ni± ca³e stado "ratowników". Praktycznie przy samym wej¶ciu spotykam KuKu, która pod naporem t³umu napotyka jakie¶ ¿elastwo. Na szczê¶cie nic siê nie sta³o. No i wreszcie. Pierwsza wchodzi moja Ania. Nurek rêkami w plecaku - zamkniêta, nowa woda l±duje na ziemi. Przesz³a... Chwilê wcze¶niej jakiemu¶ kolesiowi przechwycili na bramce cyfrówkê. Niestety nie wiem co siê z nim dalej sta³o. No i wreszcie czas na mnie. Bilet w zêbach, baterie w butach, w plecaku specjalnie niechlujnie z³o¿ona flaga Polski, dwie kurtki. Podszed³em z szeroko otwartym plecakiem. Powiedzia³em, ¿e mam dwie kurtki. I to by³ koniec kontroli. Ufff. No i w tym momencie pope³ni³em wielki b³±d. Gdybym w tym momencie kupi³ napoje zamiast biec z wrzaskiem debila na dó³, na p³ytê to z pewno¶ci± nie musia³bym potem ponownie wychodziæ. Cz³owiek uczy siê na b³êdach...

"You're the real thing
Yeah the real thing
You're the real thing
Even better than the real thing"
Nawet dok³adnie nie pamiêtam jak zbieg³em na dó³. Podobno zostawi³em Aniê gdzie¶ daleko w tyle. Je¶li tak to mi cholernie wstyd. I o dziwo zapomnia³em o bateriach w butach. A wiêc zbieg³em, pierwsze spojrzenie na scenê. Potê¿na, piêkna, symetryczna. Robi wra¿enie. Zw³aszcza te rzêdy g³o¶ników w pasy. Czu³em siê strasznie podniecony. Cholera - to ju¿ teraz. By³em tam. Do tej pory zastanawia³em siê jak to bêdzie zobaczyæ U2 na ¿ywo. By³o to co¶ strasznie nierealnego i niewyobra¿alnego. A jednak - realnego. Sze¶æ godzin pó¼niej siê o tym przekona³em.
Razem z Ani± idziemy w stronê sektora dla tych, którzy przyszli najwcze¶niej (powiedzmy, ¿e tak by³o;) czyli pod scen±. Bardzo prawdopodobne, ¿e zamieszanie pod bram± 1 spowodowa³o, ¿e 7 zaczêli wcze¶niej wpuszczaæ. Lub zwyczajnie pod 7 wszystko sz³o sprawniej. By³o w tym co¶ dlatego, ¿e zdecydowanie za du¿o ludzi by³o ju¿ pod sam± scen± i miêdzy s³uchawkami, kiedy zeszli¶my na dó³. Niewspó³miernie do podwójnej ilo¶ci ludzi jak± mia³em przed sob± przed wej¶ciem (rozumuj±c, ¿e zaczêto wpuszczaæ równocze¶nie). Potem, kiedy spotka³em w tramwaju Olive, równie¿ stwierdzi³a, ¿e ich zaczêli wcze¶niej wpuszczaæ. Weszli¶my do zamkniêtego sektora i udali¶my siê w stronê s³uchawek. "O! S± nasi" - wroc³awska Ekipa by³a ju¿ rozlokowana. Widzia³em te¿ Fly'a, Krzy¶ka - tych, którzy stali pod jedynk±. No i tu nast±pi³ problem. Ania posz³a w stronê wroc³awskiej Ekipy, ja w stronê Fly'a gdzie wydawa³o siê byæ wiêcej miejsca. Nie sposób by³o spêdziæ oddzielnie koncertu wiêc wycofa³em siê w stronê WrocLOVE Crew. Tam jednak sytuacja by³a ciê¿ka. Czê¶æ ludzi usiad³a, inni stali, znowu inni zaczêli wychodziæ po napoje. Wychodzili i wracali, wychodzili i wracali. I to spowodowa³o najwiêksze spiêcia. Gdyby zamknêli s³uchawki ludzie pewnie umarli by z pragnienia ale nie skakali by sobie do garde³. Tymczasem nie by³o sposobu na tych krêc±cych. Starali¶my siê blokowaæ ¶cie¿ki ale nic to nie dawa³o bo ludzie ³azili nam po nogach. A¿ w koñcu z Ani± postanowili¶my siê wycofaæ. Mimo sprzeciwów WIRE i innych wycofali¶my siê na zewnêtrzn± stronê prawego wybiegu. Niestety by³o ju¿ tu sporo ludzi. Gdyby¶my usadowili siê od razu po wej¶ciu po zewnêtrznej stronie mieliby¶my miejsca bardzo blisko barierek. A tak - byli¶my lekko zawiedzeni. No có¿.. Ania zajê³a miejsce a ja uda³em siê w drogê po napoje. Okaza³o siê, ¿e aby dostaæ opaskê trzeba mieæ przy sobie bilet. Musia³em siê wracaæ ale na szczê¶cie jaki¶ mi³y go¶æ zaj±³ mi w kolejce miejscówkê. Dosta³em opaskê, stempel na ³apie, potem fistaszek na bilecie. W¶ród zbiegaj±cych ludzi pi±³em siê ku górze. Tu by³o ju¿ widaæ pierwszych "trybunowców". Spacerowali, popijali napoje... Przez ma³a chwilkê ¿a³owa³em, ¿e nie mia³em miejsca na trybunach. Tylko przez chwilkê. Stan±³em w d³uuugiej kolejce po napoje, w tej samej spotka³em WERSYFIKATORA. Docieram do lady, drogo ale przecie¿ trzeba co¶ piæ. Wracam na dó³. Kiedy przechodzi³em przez bramki do strefy pod scen±, te dla nowych by³y ju¿ zamkniête. Pozosta³y im miejsca w drugiej czê¶ci p³yty. I zaczê³y siê kolejne godziny oczekiwania... Niewygodna nawierzchnia wbija³a siê w rêce ale jako¶ uda³o mi siê u³o¿yæ w miarê wygodnie. Obok Nas sympatyczne Czeszki:).



Muszê przyznaæ, ¿e pod wzglêdem organizacji przemieszczania siê ju¿ po wej¶ciu wszystko sz³o naprawdê dobrze. Brawo Dla Fosy. Potem tak¿e widzia³em czê¶ciowo jeden, jedyny incydent przy którym równie¿ ochrona momentalnie zareagowa³a. Jaki¶ podpity go¶æ chcia³ chyba dostaæ siê do tej pierwszej strefy na p³ycie lub kogo¶ zaczepia³. Dok³adnie nie wiem. W ka¿dym razie widzia³em moment powalenia zawodnika na ziemiê i wyprowadzenia go. Ochrona dosta³a po tym du¿e brawa:).
Mija³y kolejne godziny i wreszcie co¶ siê zaczê³o dziaæ. Pojawili siê techniczni. Zaczêto przygotowywaæ sprzêt pod The Magic Numbers.

The Magic Numbers - sympapapapatycznie..
Potê¿ne o¿ywienie wst±pi³o we wszystkich, kiedy wreszcie zapowiedziano pierwszy zespó³. The Magic Numbers. S³ysza³em ich album i nie by³em specjalnie zachwycony tym, ¿e mieli zagraæ. Na ich miejscu widzia³em Myslovitz, b±d¼ inny polski zespó³. Pozosta³o pogodziæ siê z losem. Zaczê³o siê. Muszê przyznaæ, ¿e zespó³ robi niesamowicie sympatyczne wra¿enie. Pasowali mi na pierwszy support. Dodatkowo na ¿ywo ich kawa³ki nabra³y trochê drapie¿no¶ci ("Mornings Eleven", "Forever Lost", "Long Legs"). A mo¿e to ¶wiadomo¶æ, ¿e wreszcie co¶ zaczê³o siê dziaæ na scenie? No nie wiem:). Wolê pozostaæ przy my¶li, ¿e zrobili na mnie dobre wra¿enie. I muszê Wam powiedzieæ, ¿e w³±czam sobie czêsto ich kawa³ki. Ile¿ zyskuje wykonawca w oczach s³uchacza je¶li daje siê poznaæ na koncercie z dobrej strony:). Du¿o, du¿o!!!!
Szkoda tylko, ¿e zacz±³ przeszkadzaæ im deszcz, którym jednak siê nie zrazili. Za co dodatkowe brawa! By³ te¿ fajny moment kiedy wokalista powiedzia³, ¿e czekaj± Nas tego wieczora jeszcze wspania³e dwa zespo³y. "The Killers" i oczywi¶cie "U2". I wtedy kto¶ krzykn±³ "and The Magic Numbers!!!!!!":). Wokalista za¶mia³ siê serdecznie.
Nie mo¿na, nie wspomnieæ o pi³ce, która nagle zaczê³a skakaæ po publiczno¶ci. Nawet ochrona siê w³±czy³a:).



Brawa dla The Magic Numbers za maksymalnie o¿ywiaj±cy koniec seta:). Nie mo¿na powiedzieæ - dali z siebie wszystko. W miêdzyczasie zgromadzona publika rozpoczê³a walkê z deszczem. Nad g³owy posz³y flagi, torby foliowe. Przed Nami grupa ludzi stworzy³a nad sob± wielki namiot z ró¿nych foliowych elementów:).



W sumie trochê by³o mi szkoda, bo do U2 by³o jeszcze trochê czasu i ma³o optymistyczna by³a wizja ca³kowitego przemoczenia. Dodatkowo w kieszeni mia³em aparat, który jakby nie patrzeæ - za deszczem nie przepada. Potem by³o mi ju¿ wszystko jedno, stara³em siê tylko chroniæ aparat. Rozpoczê³o siê oczekiwanie na kolejny support...

The Killers - "Another Time, Another Place"
Muzycznie najs³abszy punkt tego wieczora. Po przes³uchaniu p³yty mia³em nadziejê, ¿e koncertowo zrobi± wiêksze wra¿enie. Niestety.. Je¶li zespó³ nie wk³ada ca³ego serca w set, to momentalnie to widaæ. Tak by³o w tym przypadku. Byæ mo¿e zniechêci³ ich deszcz, byæ mo¿e problemy techniczne niemal przy ka¿dym utworze. Moja ukochana stwierdzi³a, ¿e w scenicznym zachowaniu wokalisty jest "co¶".



Ja tego "czego¶" nie znalaz³em. Widzia³em raczej faceta miotaj±cego siê po scenie, brak nawi±zania kontaktu z publiczno¶ci± i lekko pozowany brak zainteresowania 70 tysi±cami ludzi. Z pe³n± odpowiedzialno¶ci± mówiê, ¿e nie mia³bym nic przeciwko temu gdyby tego wieczora przed U2 wysz³y tylko Magiczne Numerki. W sumie z seta Killersów pamiêtam góra dwa, trzy kawa³ki. Tymczasem s³uchaj±c teraz w domu Numbersów, ich set sk³ada mi siê niemal w jedn± ca³o¶æ.

Koniec seta Killersów przyj±³em z ulg±. Jak kto¶ wcze¶niej wspomnia³ na Forum, panowie sp³ynêli ze sceny w dos³ownym tego s³owa znaczeniu. Niebo tego dnia by³o ³askawe tylko dla Panów z Irlandii. Rozpoczê³o siê ostatnie czekanie tego wieczora. Najwa¿niejsze i najbardziej emocjonuj±ce. Oni byli ju¿ tak blisko!!!!!!!! Publiczno¶æ przed U2 by³a ju¿ tak rozpalona, ¿e brawa otrzyma³a ekipa technicznych. Mijaj± minuty...



Na trybunach meksykañska fala, za któr± wszyscy "trybunowcy" dostaj± brawa z p³yty.
Rozpoczyna siê "rozgrzewanie" sprzêtu U2. W oddali dostrzegam Dallasa pracuj±cego nad sprzêtem Edge'a:), trwa narada techników, kto¶ niesie s³ynn±, zielon± gitarê Bono, inni sprz±taj± wybiegi i zrzucaj± ze sceny litry wody.



Jest w tym co¶ magicznego. Mamy przed sob± ekstraklasê je¶li chodzi o organizacjê koncertów. U2 maj± wokó³ siebie prawdziwy wielki zespó³ profesjonalistów.

Nagle pustoszeje scena. Zostaje tylko Dallas... I oto jest!!!!!!! Zaczynaj± siê DWIE GODZINY W NIEBIE!!!!!!!

"Beautiful Country, Beautiful Day..."
W g³o¶nikach s³ychaæ pierwsze takty kawa³ka na, który tego wieczora bardzo czeka³em. Arcade Fire "Wake Up". Wiele razy s³uchaj±c go, wyobra¿a³em sobie jak to bêdzie, co bêdê w tym momencie czu³. To by³o co¶ niesamowitego. Wielu ludzi wokó³ jeszcze nie wiedzia³o. Ja ju¿ wiedzia³em:). Po chwili owacje w grupie ludzi zgromadzonych w s³uchawkach. Te¿ ju¿ wiedzieli:). Krzyczê "Po tym kawa³ku wychodz±!!!!", zaczynam biæ brawo i ¶piewaæ. Emocje, emocje, emocje! Przez chwilê mam stracha, bo Dallas ci±gle dopieszcza sprzêt Edge'a. Czekam na s³ynne "Everyone...". Czekam, czekam i przegapiam moment pierwszego pojawienia siê zespo³u na scenie:). Tym razem bez "Everyone".

"Vertigo" - b³yskawicznie rozpoczynaj± "Vertigo". Szok, wielki, wielki szok. Przed oczami mam Facetów, którzy nieprzerwanie towarzysz± mi od 8 lat. Wci±¿ nie wierzê. "Hello, Hello":) - witamy siê wszyscy z
Zespo³em. Podnoszê wysoko flagê Polski - w my¶lach tylko jedno - "Panowie, witamy w Domu:)". To by³o pewne. Ten koncert to nie bêdzie kolejne show na trasie. To bêdzie wyj±tkowy wieczór i dla Nas i dla Nich. "All of this, all of this can be yours" - wskazujê na Bono:). Koñczy siê zawrót g³owy. Bonias piêknie wymawia "Dziêkujê". Publika szaleje!!!!!



Potem graj± "I Will Follow". Zmieniam mój ulubiony fragment na ten jaki Bono ¶piewa³ na E.Tour. "Amazing grace, I Was Lost, I am Fouuuund".

"The Electric Co" - Bo¿e, dlaczego nie mogê byæ bli¿ej Edge'a. Szkoda, ¿e nie widzê z bliska co wyprawia z gitar±. Mia³em nadziejê, ¿e Edge pojawi siê na "moim" wybiegu. Niestety... Kurczowo trzyma³ siê do koñca lewej burty (z perspektywy widza). Stadion bawi siê wspaniale:). Czekam na moj± ukochan± koñcówkê "I can see for miles and miles and miles..."

"Elevation" - nawet nie wiecie jak bardzo chcia³em by po wystêpie w San Diego wypieprzyli ten kawa³ek na setlistowy ¶mietnik. Jednak po us³yszeniu wersji z Brukseli gdzie ludzie niemal rozbili stadion w proch g³o¶nym "E-l-e-v-a-t-i-o-n" chcia³em to us³yszeæ w Chorzowie. Genialny pocz±tek ze wstawk± w stylu Bono. P³yta zaczyna miarowe, wysokie "Oooooo" na którym mój g³os ju¿ nie wyrabia tak jak powinien:). I wreszcie jest - "E-L-E-V-A-T-I-O-N" - s³ychaæ nas w ca³ej Polsce. Ludzie chyba nie mog± spaæ;). Genialne, rockowe pieprzniêcie. I znowu ¿a³ujê, ¿e Edge jest tak daleko.

Nie wiem czy kto¶ z Nas spodziewa³ siê co bêdzie po "Elevation". Ja by³em zupe³nie zaskoczony. "New Year's Day" - nie czeka³em do solo, szybka reakcja od pierwszych taktów - wyjmujê flagê z za paska plecaka. Sk³adamy j± z Ani± na pó³ i energicznie machamy czerwon± stron±. Po kilkunastu chwilach wyci±gam aparat i robiê zdjêcia.



To siê naprawdê uda³o!!!!! Trybuny faluj± na bia³o, a p³yta zamienia siê w wielki, czerwony, ruchomy m³yn. Zapiera mi dech w piersiach - JESTE¦MY JEDNO¦CI¡... Reakcja Bono by³a powalaj±ca. Zdejmuje okulary - chyba sam nie wierzy w to co widzi. 70 tysiêcy ludzi sprawia, ¿e bêdzie to najprawdopodobniej najwa¿niejsze wykonanie tego kawa³ka "na ¿ywo" w jego ponad dwudziestoletniej historii. Przewrócenie kurtki na lew± stronê wywo³uje pora¿aj±ce wra¿enie. Pe³na interakcja: publika - Zespó³.

"Beautiful Day" - piêkne podziêkowanie dla Nas wszystkich. "Beautiful Country, Beautiful Day...". S³yszê g³o¶ne "Beautiful Daaaay" w refrenie wokó³. Ci wszyscy ludzie prze¿ywaj± swoje wielkie ¶wiêto. Obok "New Year's Day" by³ to tego dnia Nasz wspólny hymn. W oczach mojej Ukochanej ³zy, chocia¿ tak naprawdê powiedzia³a mi o tym dopiero po koncercie:). Na koniec piêkny, melodyjny "Sgt. Pepper's..."

"ISHFWILF", "All I Want Is You" - pierwsze powa¿ne zaskoczenie je¶li chodzi o set. Po tych dwóch utworach mog³o siê wydarzyæ praktycznie wszystko. I to by³o piêkne uczucie. Oba kawa³ki piêknie zagrane. No i oczywi¶cie przy tym drugim ¿al w sercach wszystkich pañ zebranych na stadionie tego wieczora i rado¶æ tylko w tej jednej, jedynej - wybrance Boniasowych oczu:). Ta dziewczyna chyba do dzisiaj p³acze po nocach...

"City Of Blinding Lights" - czeka³em na ten numer. Dzieñ przed koncertem widzia³em teledysk w telewizji i czeka³em a¿ ekran powali mnie na kolana. Tak te¿ siê sta³o.



Znika gdzie¶ moja niechêæ do natarczywego pianinka w intro, za którym tak nie przepada³em. Wy¶mienita zabawa w refrenie. ¦wietnie wykonany kawa³ek. Po raz kolejny The Edge jest o wiele za daleko.

"Miracle Drug" - "SYCMIOYO" - zaczê³o siê oczywi¶cie od t³umaczenia historyjki Bono:) przez jak±¶ damê. Sytuacja siê przeci±ga ale i tak w koñcu wiadomo dla Kogo dzi¶ brzmi "MD". Wy¶mienita zabawa z publiczno¶ci± w echo pod koniec "Miracle Drug". W tym momencie koncertu operowa³em ju¿ naprawdê resztk± g³osu:).
Kiedy Bono dedykuje "Sometimes" Ojcu stadion milknie. Piêkne to by³o. Bono pojawia siê (mo¿liwe, ¿e wcze¶niej te¿ by³ ale zwyczajnie nie pamiêtam kiedy pojawi³ siê po raz pierwszy) na "naszym" wybiegu. Jak w ka¿dym "Sometimes" targaj± nim emocje. Odrzuca okulary. Cudowny moment koncertu.

"Love And Peace Or Else" - jak to powiedzia³y Drogie Panie na Forum - "w³±cz mi odkurzacz;)". Nawet nie wiem kiedy na "naszym" wybiegu pojawi³ siê bêbenek dla Larrego. Totalne "Mysterious Ways";). No I jest nasz Pan Larry "Co ja tu robiê?" Mullen Jr. Jak zawsze emocje uzewnêtrznione do granic mo¿liwo¶ci. Patrzê sobie na Niego, bo niestety tylko w tym kawa³ku mam szansê widzieæ go a¿ tak blisko. Potem oczywi¶cie bêbenek przechodzi w rêce Bono. Larry zapiernicza po wybiegu by zd±¿yæ na fina³ kawa³ka.

"Sunday Bloody Sunday" - wielki, wielki utwór. Ze wspania³ym fina³em. Niesamowit± wersjê opracowali na Vertigo Tour. Jestem pod olbrzymim wra¿eniem do ostanich chwil. Czekam z aparatem na "CoeXisT".



"Bullet The Blue Sky - Please - The Hands.." - genialne wykonanie. "When Johnny Comes Marching Home.." brzmi niesamowicie dramatycznie. I to solo Edge'a. Jedno z najwspanialszych jakie s³ysza³em. W czasie jego trwania podnoszê rêce do góry i zamykam oczy. Muzyka przenika mnie do ko¶ci. I tak jakby realizatorzy sterowali równie¿ pogod±. Czujê jak owiewa mnie wiatr. Cholernie to wszystko do siebie pasowa³o. Nie potrafiê tego opisaæ. Kosmos...

"Running To Stand Still" - bardzo na to czeka³em. Jeden z cudów tej trasy. Wspaniale, ¿e do tego wrócili. Brzmi zupe³nie inaczej ni¿ na "ZooTv". Czeka³em zw³aszcza na chórki Edge'a ("The Edgeeeee!!!"-nie mog³em siê powstrzymaæ na koniec). Na koniec oczywi¶cie "Still Running" i "Hallelujah". Cudowne.

"Pride", "Where The Streets Have No Name" - s³ysza³em ju¿ wiele bootlegów ale jeszcze nigdy nie s³ysza³em by gdziekolwiek fani na koniec "Pride" tak d³ugo ¶piewali "Ooooooo". My¶lê, ¿e pobili¶my rekord ¶wiata. Jak policzy³em by³o to ponad pó³torej minuty bez przerwy. Wysoko podnoszê do góry flagê Polski.
Je¶li chodzi o "Streets" to znalaz³em siê ponad niebem w którym ju¿ by³em. Jak dobrze, ¿e o ten kawa³ek nie trzeba siê martwiæ na ¿adnej setli¶cie. Nie ma piêkniejszej podró¿y ni¿ ta z "WTSHNN". Skaka³em tak wysoko, ¿e flaga co chwilê l±dowa³a na ziemi. I te niesamowite wizualizacje... No i oczywi¶cie Adam na "naszym" wybiegu.



Totalny sza³. Mia³em nadziejê, ¿e u¶miechnie siê w nasz± stronê ale niestety. Nie wa¿ne - wa¿ne, ¿e siê pojawi³!

"One" - jedna z najpiêkniejszych wersji. Echo z publiczno¶ci±, FLAGA SOLIDARNO¦CI, kolejne "Dziêkujê" Bono i Nasze d³ugie "DZIÊKUJEMY". £zy w oczach... Setki telefonów komórkowych id± w górê. Nigdy tego nie zapomnê. NIGDY!!

"Zoo Station", "The Fly" - Cofamy siê w stronê rockowego czadu pocz±tku lad dziewiêædziesi±tych. "Zoo Station" prawie w ca³o¶ci po "naszej" stronie. Bono w stroju U2 Armii.



"The Fly" powala. ¦wie¿o¶æ i funkowe brzmienie czyni± cuda. Plus oczywi¶cie bezb³êdne solo Edge'a:). Niesamowite wizualizacje. By³o na co popatrzeæ. Tylko czy przypadkiem Bono nie za pó¼no zacz±³ ¶piewaæ? Takie odnios³em wra¿enie.

"With Or Without You" - robi siê nastrojowo. Ca³y kawa³ek mocno przytulam moj± Drug± Po³owê. Oboje mamy zamkniête oczy. Potê¿na dawka emocji. W powietrzu pachnie mi³o¶ci±...

"All Because Of You" - "Yahweh" - "Vertigo" - "ABOY" by³o czym¶ w rodzaju ko³owania nad pasem startowym na którym mieli¶my wyl±dowaæ. Czad ale zegarek wskazywa³, ¿e trzeba by³o powoli ¿egnaæ siê z U2. Potem piêkne "Yahweh" (Edge w chórkach:) i "Vertigo" na otarcie ³ez (z tajemniczym "Happy Birthday" na koniec). W sumie do koñca mia³em nadziejê, na "Bad" i "40" ale có¿. I tak by³o piêknie. Nie czu³em niedosytu. W koñcu Ich zobaczy³em.

"Dziêkujê. Dobranoc" - ostatnie s³owa Bono do publiczno¶ci.



Ekipy rozmontowuj±ce scenê niczym mrówki wpad³y tak szybko, ¿e ju¿ nie op³aca³o siê ¶piewaæ "How Long...". Za³o¿ê siê, ¿e ju¿ na "Yahweh" odkrêcali ¶rubki pod wybiegami;). Koñczymy "Ooooo" z "Vertigo" i wycofujemy siê do wyj¶cia. Ochrona otwiera wej¶cia na trybuny dziêki czemu sprawnie docieramy do wyj¶cia.

Piêkna noc. Jedna z najpiêkniejszych w moim ¿yciu. By³o pewne, ¿e to bêdzie jak magia, jak sen, który b³yskawicznie minie. Tak te¿ by³o. Ale uczucia pozostan± na zawsze. DVD z tego koncertu by³oby prawdziwym ukoronowaniem ale za du¿o by by³o tego dobrego jak na jeden wieczór.

"Last Night On Earth"
Po koncercie w lekko okrojonym sk³adzie udali¶my siê do "City Rock Cafe" (pyszne jedzenie tam maj± - pizza z jajkiem mnie zabi³a!!). I w tym miejscu przepraszam Wszystkich, bo po koncercie wpad³em w jaki¶ dziwny letarg po³±czony ze zmêczeniem. Ju¿ nawet nie dostrzega³em znajomych ludzi siedz±cych w knajpie. Przepraszam Evê, WERSYFIKATORA i z pewno¶ci± nie tylko Ich. Przepraszam równie¿ Virusa, którego nie wy³owi³em z siedz±cych ludzi mimo, ¿e dzwoni³ po koncercie. Mam nadziejê, ¿e nadrobimy stracony czas na Zlotach. Po koncercie by³em totalnie "Out Of Control".

Na dworzec docieramy piechot±, ju¿ tylko w czwórkê. Ania, Robin, Bartek i ja. Po drodze napotykamy przeszkody architektoniczne i roboty drogowe ale dajemy radê:). Dodatkowo wielkie dziêki za skierowanie Nas na dworzec przez miejscowych napotkanych po drodze. Dworzec tej nocy opanowali Fani U2. Byli wszêdzie. Tak samo z poci±giem jad±cym przez Wroc³aw. Równie¿ opanowany przez fanów. Na szczê¶cie znajdujemy miejsca w przedziale. Kiedy wysiad³em we Wroc³awiu mog³em z miejsca wzi±æ udzia³ w filmie "W¶ciek³o¶æ i Brud" o Sex Pistols. Ze wskazaniem na "brud":). Emocje jeszcze d³ugo nie opada³y. ¯al by³o zdejmowaæ opaskê dla widzów z sektora pod scen±. Có¿.. Wszystko co piêkne trwa tylko chwilkê.

Podziêkowania:

Moja Ania - cieszê siê, ¿e mogli¶my tam byæ razem:),

KuKu - za prawdziw± uczynno¶æ i go¶cinno¶æ w ¦l±skich stronach (Dziêki, ¿e przejê³a¶ Nas na Dworcu!!!), za chêæ do dzia³ania i za znalezienie wspania³ego lokalu na czas po koncercie gdzie mo¿na by³o siê po¿ywiæ:),

WrocLove Crew (i okolice)/The Joshua Forum- Wire wraz z Siostr±, Robin Hood, Bartek, Dzoana 8_85, Mike(y), Marti wraz z Ch³opakiem, dzielni Flagowicze, których imion nie pamiêtam (Wybaczcie!!) - za to, ¿e mogli¶my siê poznaæ, wspólnie jechaæ na koncert, czekaæ na niego, a potem bawiæ siê na nim. Mimo, ¿e na p³ycie stali¶my oddzielnie to jednak my¶lê, ¿e czuli¶my to samo:). Liczê, ¿e spotkamy siê jeszcze nie raz i nie dwa.

Zbych - pomys³odawca wiadomej Akcji i Wszyscy którzy przy³±czyli siê do Niej. Za niezapomniane wra¿enia, które pozostan± na zawsze. To by³o Nasze Wspólne ¦wiêto!!!

Pozdrowienia:
Serdeczne dla Wszystkich napotkanych Forumowiczów z The Joshua Forum: Odrzu2owca, WERSYFIKATORA, Poplemona i Wszystkich pozosta³ych,

Evy, The Fly'a, Krzy¶ka,

Wszystkich U2plowiczów, których spotka³em w Chorzowie: Olive, Lady Ann, Vendy, Karoli, MoFo. Wszystkich, którzy stworzyli tego dnia tak wspania³± atmosferê.

Do zobaczenia na Zlotach i (miejmy nadziejê) kolejnych koncertach:)!!!

U2ROOPA

--
C
U
S



emotikonki














Adresy stron internetowych jak i adresy e-mail zostan± automatycznie zamienione na linki. Dodatkowo mo¿esz u¿ywaæ kilku znaczników:
[b]...[/b] - pogrubienie
[i]...[/i] - pochylenie
[u]...[/u] - podkre¶lenie
[url]...[/url] - link
[cytat]...[/cytat]
[code]...[/code] - kod, np. HTML

dok³adny opis
imiê
e-mail
tytu³
tre¶æ
wpisz imiê nie¿yj±cego polskiego prezydenta:

 

Logowanie
Login has³o Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.022 | powered by jPORTAL 2