Dzień za Dniem
WYDANIE NR 35 [148] z dnia 8 września 2004
Świebodzin. Wrócił temat miejskiego nazewnictwa
Emocje przy rondach
Ronda są doskonałym rozwiązaniem komunikacyjnym, ale sprawiają za to inne kłopoty. Aż czterech głosowań potrzebowali radni miejscy, by zaakceptować propozycje nazw zgłoszonych przez starostę - Ryszarda Szafińskiego.
Wyjaśnijmy, że pierwszy z inicjatywą wystąpił Świebodziński Związek Kresowian. Nawiązując do logo swojej organizacji, które zawiera dawne granice Polski na Kresach, proponował, by nazwy rond były upamiętnieniem Polaków przybyłych na świebodzińską ziemię z Wilna i Lwowa. Pomysłodawcy sugerowali więc rondo Wileńskie i Podolskie.
Przed trzema miesiącami starosta powiadomił gminę o propozycjach radnych powiatowych. Pomysłów na nazwy mieli wiele. Żadna nie odnosiła się do topografii miasta, do osób zasłużonych w jego wcześniejszej lub powojennej historii. Odwoływali się raczej do nazwisk wielkich Polaków. Proponowano nawet nazwy: "Starosty", "Powiatowe".
Ostatecznie starosta zaproponował, by skrzyżowanie ulic Sikorskiego i Konarskiego nazwać "Rondem Solidarności" , a u zbiegu ulic 1 Maja, Żymierskiego i Wałowej - "Rondem Wileńskim". Ostateczną decyzję pozostawił radzie miejskiej.
Na poniedziałkowej sesji, 30 sierpnia, trzy kolejne głosowania kończyły się następującym stosunkiem głosów: 9 za, 9 przeciw, 3 wstrzymujące. Dopiero w czwartym uzyskano rezultat 11:7. Przeciwni uchwale byli radni SLD. Nie zgadzają się, by nazwy, które nie wszystkim mieszkańcom mogą się podobać, były ustalane jedynie przez zarząd powiatu a nie radę. Radny Tomasz Domański postuluje wręcz, by wyboru dokonać demokratycznie, pozwolić wypowiedzieć się mieszkańcom.
Zdaniem starosty, "Rondo Solidarności" jest nazwą bardzo trafną. Przemawia za nią przyszłoroczna 25 rocznica powstania związku. Wileńskie ma być zaś nawiązaniem do kresowych korzeni wielu świebodzinian.
Nadawanie oraz próby zmian nazw ulic i obiektów budzą zawsze wiele emocji, najczęściej politycznych. Taka na przykład obecna ulica Piłsudskiego długo nazywała się po prostu Szeroką. Później zaczęto przy niej manipulować. I co wyszło?! Hindenburga, Hitlera, Stalina, 22 Lipca...
Także i tym razem rajcowie nie popisali się wyobraźnią. Chopin, Kopernik, Mieszko, Sikorski, papież, to jedyne, co przyszło im do główek. Tak, jakby w 700-letniej historii grodu, w tym półwiecza powojennej, nie było nikogo, kogo warto byłoby upamiętnić.
W mniemaniu niektórych radnych taki zaszczyt można by przyznać jedynie Niemenowi. Starosta zauważył, że rozwiązaniem bardziej godnym i adekwatnym dla upamiętnienia związków artysty ze Świebodzinem byłoby nazwanie jego imieniem domu kultury. Niektórym osobom jawiły się również pomysły, że godniejsze jest miejskie kąpielisko.
Tyle zamieszania o dwa małe skrzyżowanka. A spróbujmy sobie wyobrazić, jaka burza się rozpęta, jeśli kiedyś ul. Grottgera doczeka się asfaltu. Ciekawe czyje imię będzie nosił?
wruz