Z ziemi polskiej do ... polskiej.
II. Początek wojny po raz drugi
Po wejściu sowietów wróciliśmy do domu, ale tylko na kilka dni. Armia Czerwona wyrzuciła wszystkich mieszkańców osiedla kolejarskiego i zajęła osiedle na swoje potrzeby. Długo szukał ojciec jakiegoś lokum dla swojej pięcioosobowej rodziny. Udało się.
Ojciec wrócił do pracy do swojej poprzedniej nastawni, ale nie na długo. Szkolił Ukraińców, swoich następców. Nowi sowieccy zwierzchnicy kazali mu zdjąć „etu kuricu” i pokazywali na polskie godło. Nie posłuchał. Nie zdjął też na ich polecenie krzyża wiszącego na ścianie nastawni. Został zwolniony z pracy. Rozpoczął pracę w cegielni. Ciężka to była praca. Pamiętam, że pracowaliśmy tam wszyscy: moi rodzice, siostra, brat i ja. Dało to nam jakie takie utrzymanie. Brat miał wtedy 17 lat, siostra 15, a ja 7.
Już wkrótce po zajęciu Równego przez Armię Czerwoną zaczęły się szykany, aresztowania, wywózki na Syberię, do Kazachstanu. Nie wiem jak to się stało, że nas nie wywieziono. Mój ojciec przecież był hallerczykiem, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, pracował przez pewien czas w policji państwowej, a to były „przestępstwa”, które kwalifikowały do „rozwałki”, a przynajmniej do wywózki. Wszyscy byliśmy na to przygotowani. Każdy z nas miał przygotowany worek z najpotrzebniejszymi rzeczami i suszoną żywnością. Zadbała o to mama. Wywózek dokonywano w nocy. Co noc nasłuchiwaliśmy, czy walą w nasze drzwi, czy w drzwi sąsiadów. Udało się... Może nikt na ojca nie doniósł, a może nie znaleźli dokumentów potwierdzających te „przestępstwa wobec władzy radzieckiej”?
21 czerwca 1941 roku przyjaciel berliński napadł na swego przyjaciela moskiewskiego . Hitlerowi znudziła się przyjaźń ze Stalinem i zdecydował się na podbój Rosji. Wracaliśmy właśnie z kościoła, gdy na pogodnym letnim już niebie ujrzeliśmy ścigające się samoloty. Od czasu do czasu słychać było strzały.
- To nasze, radzieckie samoloty, odbywają się ćwiczenia – tłumaczył jeden z żołnierzy.
Nim doszliśmy do domu, posypały się bomby. Były to bowiem niemieckie samoloty. Sytuacja była dramatyczna. Moja mama bez przerwy modliła się. W pewnej chwili zawierzyła nasze życie Matce Bożej, a mnie postanowiła „oddać na księdza”, jeżeli ocalimy życie i przetrwamy wojnę. Po bombardowaniu znów ucieczka za miasto z tobołkami i suszoną żywnością. Tydzień mieszkaliśmy w jakiejś stodole pełnej takich jak my uciekinierów.
28 czerwca 1941 roku Niemcy wkroczyli do Równego. Ukraińscy mieszkańcy Równego i całego Wołynia witali ich entuzjastycznie. Liczyli, że Niemcy pomogą im w utworzeniu „samostijnoj Ukrainy”.
Do głosu doszły ukraińskie siły skrajnie nacjonalistyczne, umiejętnie przez hitlerowców podsycane w myśl starorzymskiej zasady divide et impera/dziel i rządź/. Władzę cywilną w mieście przekazali Ukraińcom. Szefem zarządu miejskiego został aptekarz, niejaki Polikarp Bulba. Jego zastępcą został przedwojenny nauczyciel gimnazjum, Iwan Sawiuk. Ukraińska policja w zwartych szykach maszerowała po ulicach miasta śpiewając „Szcze ne wmerła Ukraina”/Jeszcze nie umarła Ukraina/. Pod koniec sierpnia 1941 do władz kolaborujących z faszystami dołączyli jeszcze okulista Stepan Skripnik i partiarcha ukraińskiej cerkwi prawosławnej Mścisław. Baliśmy się ich, byli buńczuczni i widać było, że czują się pewnie, naszym zdaniem zbyt pewnie. Liczyli na pomoc Niemców w walce o wyzwolenie spod panowania Polski i ZSRR .
Stanisław Wyremba
Warszawa, 16 maja 2005 r.