[Schwiebus.pl - Świebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Menu główne
strona główna
strona artykułów
strona newsów
forum
księga gości
katalog stron
family tree
schwiebus.2002
schwiebus.2004
Ostatnio dodane
Zamknięty ołtarz
Sukiennik świeb...
Portret miasta ...
Podróże Pekaesem ...
Spod przymkniętych ...
Los Sióstr ze Schwiebus
Tajemnice ...
Boromeuszki cd.
Historia zmian..
Sala Gotycka
Wernhera ścieżkami
Kreatywni inaczej ..
Od legendy do ..
Świebodzińska legenda
Inskrypcja z 1735
Jakub Schickfus
Obrazki z przeszłości
Publikacje..
Świebodzińskie lecznictwo
Szpital
Wokół Ratusza
Odkrycie krypty
Bibliografia
Plac w przebudowie
Najazd na Ratusz
Dekret mianowania
Nowa twarz rynku
Na bruk nie wjedziesz
Odnówmy kamienice
Konsultacje
Hubertus Gabriel
Robert Balcke
Ruch wokół ratusza
Czasowy zarząd
Przesiedleńcy 1945
Izba pamiątek
Wiekowe znaleziska
Spór wokół ratusza
Co dalej ze starówką?
Granit pod ratuszem
Kronika Schickfusa
Początki - podsumowanie
Początki oświaty
Najazd Zbąskiego
Maciej Kolbe
Świebodzińska "Solidarność"
Szczątki św. Jerzego
Pieniądze na ratusz
Początki oświaty
Granit w śródm..
Sulechów retro
Nowy Rok
Życie religijne
Odpolitycznianie ...
Ulice do poprawki
Wieża Bismarcka
Kościół pw. św. M.A.
Kościół pw. N.M.P. K.P.
Zamek ...
Eberhard Hilscher
Baron J.H. v. Knigge
Z życia mieszczan
Świadectwo urodzenia
Sukiennictwo w dziejach
Żary inwestują w starówkę
Strajk w Lubogórze w 1981 r.
Początki edukacji szkolnej
Pierwsze, szkolne lata
Kresy
Koniec niemieckiego panowania
Dramatyczne wydarzenia
Historyczne początki
Ratusz się sypie
Schwiebüssen Schwibus
Dialog a badania arche
Unikalne Cmentarzyska
100 lat temu - 1904 r.
100 lat temu - 1902 r.
Aktualizacje
Ogólniak
Cmentarz miejski
Dekomunizacja ulic
PKP chce likwidować..
Przesiedleńcy 1945
100 lat temu - 1906 r.
Spuścizna po Hilscherze
Dworzec z horroru
Piszczyński Zenon
M. v. Knobelsdorff
Archeologia okolic
J.K. Sobociński
Katalog C&Co.™
A.D. 2012
zbiór własny
katalog ulic
ostatnio dodane

2012-04-15
C&Co.™ 1208
C&Co.™ 1207
C&Co.™ 1206
C&Co.™ 1205
C&Co.™ 1204
C&Co.™ 1203
C&Co.™ 1202
C&Co.™ 1201
2012-04-05
C&Co.™ 1200
C&Co.™ 1199
C&Co.™ 1198
C&Co.™ 1197
C&Co.™ 1196
C&Co.™ 1195
C&Co.™ 1194
C&Co.™ 1193
C&Co.™ 1192
C&Co.™ 1191
C&Co.™ 1190
2012-03-30
C&Co.™ 1189
C&Co.™ 1188
C&Co.™ 1187
C&Co.™ 1186
C&Co.™ 1185
C&Co.™ 1184
C&Co.™ 1183
C&Co.™ 1182
C&Co.™ 1181
C&Co.™ 1180
C&Co.™ 1179
C&Co.™ 1178
C&Co.™ 1177
C&Co.™ 1176
C&Co.™ 1175
C&Co.™ 1174
C&Co.™ 1173
C&Co.™ 1172
C&Co.™ 1171
C&Co.™ 1170
C&Co.™ 1169
C&Co.™ 1168
C&Co.™ 1167
2012-03-22
C&Co.™ 1166
C&Co.™ 1165
C&Co.™ 1164
C&Co.™ 1163
C&Co.™ 1162
C&Co.™ 1161
C&Co.™ 1160
C&Co.™ 1159
C&Co.™ 1158
C&Co.™ 1157
C&Co.™ 1156
C&Co.™ 1155
C&Co.™ 1154
C&Co.™ 1153
C&Co.™ 1152
C&Co.™ 1151
C&Co.™ 1150
2012-03-12
C&Co.™ 1149
C&Co.™ 1148
C&Co.™ 1147
C&Co.™ 1146
C&Co.™ 1145
C&Co.™ 1144
C&Co.™ 1143
C&Co.™ 1142
C&Co.™ 1141
C&Co.™ 1140
C&Co.™ 1139
C&Co.™ 1138
C&Co.™ 1137
C&Co.™ 1136
C&Co.™ 1135
C&Co.™ 1134
C&Co.™ 1133
C&Co.™ 1132
C&Co.™ 1131
C&Co.™ 1130
C&Co.™ 1129
C&Co.™ 1128
C&Co.™ 1127
C&Co.™ 1126
C&Co.™ 1125
2012-03-03
C&Co.™ 1124
C&Co.™ 1123
C&Co.™ 1122
C&Co.™ 1121
C&Co.™ 1120
C&Co.™ 1119
2012-02-27
C&Co.™ 1118
C&Co.™ 1117
C&Co.™ 1116
2012-02-26
C&Co.™ 1115
C&Co.™ 1114
C&Co.™ 1113
C&Co.™ 1112
C&Co.™ 1111
C&Co.™ 1110
2012-02-25
C&Co.™ 1109
C&Co.™ 1108
C&Co.™ 1107
C&Co.™ 1106
C&Co.™ 1105
C&Co.™ 1104
C&Co.™ 1103
C&Co.™ 1102
C&Co.™ 1101
C&Co.™ 1100
2012-02-19
C&Co.™ 1099
C&Co.™ 1098
C&Co.™ 1097
C&Co.™ 1096
C&Co.™ 1095
2012-02-17
C&Co.™ 1094
C&Co.™ 1093
C&Co.™ 1092
C&Co.™ 1091
C&Co.™ 1090
C&Co.™ 1089
C&Co.™ 1088
C&Co.™ 1087
C&Co.™ 1086
C&Co.™ 1085
2012-02-13
C&Co.™ 1084
C&Co.™ 1083
C&Co.™ 1082
2012-02-12
C&Co.™ 1081
C&Co.™ 1080
C&Co.™ 1079
C&Co.™ 1078
C&Co.™ 1077
C&Co.™ 1076
C&Co.™ 1075
C&Co.™ 1074
C&Co.™ 1073
C&Co.™ 1072
2012-02-11
C&Co.™ 1071
C&Co.™ 1070
C&Co.™ 1069
C&Co.™ 1068
C&Co.™ 1067
C&Co.™ 1066
C&Co.™ 1065
C&Co.™ 1064
C&Co.™ 1063
C&Co.™ 1062
C&Co.™ 1061
Katalog C&Co.™
A.D. 2007
2007-03-12
C&Co.™ 1057
C&Co.™ 1056
C&Co.™ 1055
C&Co.™ 1054
C&Co.™ 1053
C&Co.™ 1052
C&Co.™ 1051
2007-03-11
C&Co.™ 1050
C&Co.™ 1049
C&Co.™ 1048
C&Co.™ 1047
C&Co.™ 1046
C&Co.™ 1045
C&Co.™ 1044
C&Co.™ 1043
C&Co.™ 1042
C&Co.™ 1041
C&Co.™ 1040
C&Co.™ 1039
C&Co.™ 1038
C&Co.™ 1037
C&Co.™ 1036
C&Co.™ 1035
C&Co.™ 1034
C&Co.™ 1033
C&Co.™ 1032
C&Co.™ 1031
C&Co.™ 1030
C&Co.™ 1029
C&Co.™ 1028
C&Co.™ 1027
C&Co.™ 1026
C&Co.™ 1025
C&Co.™ 1024
C&Co.™ 1023
C&Co.™ 1022
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1018
2007-03-08
C&Co.™ 1017
C&Co.™ 1016
C&Co.™ 1015
C&Co.™ 1014
C&Co.™ 1013
C&Co.™ 1012
C&Co.™ 1011
C&Co.™ 1010
C&Co.™ 1009
C&Co.™ 1008
C&Co.™ 1007
C&Co.™ 1006
C&Co.™ 1005
C&Co.™ 1004
C&Co.™ 1003
2007-03-06
C&Co.™ 1002
C&Co.™ 1001
C&Co.™ 1000
C&Co.™ 0999
C&Co.™ 0998
C&Co.™ 0997
C&Co.™ 0996
C&Co.™ 0995
C&Co.™ 0994
C&Co.™ 0993
C&Co.™ 0992
C&Co.™ 0991
C&Co.™ 0990
C&Co.™ 0989
C&Co.™ 0988
C&Co.™ 0987
C&Co.™ 0986
C&Co.™ 0985
C&Co.™ 0984
C&Co.™ 0983
C&Co.™ 0982
C&Co.™ 0981
C&Co.™ 0980
C&Co.™ 0979
C&Co.™ 0978
C&Co.™ 0977
C&Co.™ 0976
2007-03-02
C&Co.™ 0975
C&Co.™ 0974
C&Co.™ 0973
C&Co.™ 0972
C&Co.™ 0971
C&Co.™ 0970
C&Co.™ 0969
C&Co.™ 0968
C&Co.™ 0967
C&Co.™ 0966
C&Co.™ 0965
C&Co.™ 0964
C&Co.™ 0963
C&Co.™ 0962
C&Co.™ 0961
C&Co.™ 0960
C&Co.™ 0959
C&Co.™ 0958
C&Co.™ 0957
Inne
forum
kontakt
bannery
download
logowanie
rekomenduj nas
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
subskrypcja
informacje o zmianach na twój mail!
Artykuły > Wokół Ratusza... > W muzealnych murach
Renowacja w strefie A /2001/02
Rynek kwitnącej wiśni /2001/03
Ginący Ratusz /2001/05
Dziesięć kamienic na początek /2001/05
Kolorowe miasto /2002/02
Gabinet dla pisarza /2003/11
Ratusz się sypie /2004/01
Cisza na starówce /2004/08
Teraz ratusz /2004/09
Kosmetyka po latach /2004/12
Niewidzialne ciało /2005/03
Wspólnoty uradziły /2005/04
Przepisy dla naiwnych /2005/08
W Muzealnych murach /2000-2005/

Świebodzińska Gazeta Powiatowa
Wydanie 3 [99] - marzec 2000 r.
Muzeum źródło informacji o mieście i regionie

Nie każdy zwiedzający muzeum wie, że oprócz prezentacji wystaw i sprzedaży wydawnictw tego rodzaju placówki gromadzą, opracowują i udostępniają bogatą dokumentację archiwalną oraz umożliwiają korzystanie z wyspecjalizowanego księgozbioru podręcznego.

Właściwy zasób archiwalny trafia do archiwów państwowych, ale znaczna część „produkcji" rękopiśmiennej i drukowanej nie podlega tego rodzaju ochronie i wówczas najlepiej, gdy znajdzie się w muzeum. Świebodzińskie muzeum od lat gromadzi spuściznę po znanych i mniej znanych mieszkańcach miasta i okolic. Obecnie jest tych kolekcji kilkaset, część zebrana w czasie akcji w środowisku pionierów osadnictwa, kombatantów i nauczycieli, a część przekazana przez spadkobierców. Jest wśród nich znaczna grupa materiałów dotyczących przedwojennych mieszkańców regionu. Liczne są również dane na temat administracji lokalnej, organizacji społecznych i politycznych, stowarzyszeń, zakładów przemysłowych i firm usługowych. Dużą część muzealnego zasobu archiwalnego stanowią tzw. dokumenty życia społecznego, od prasy lokalnej poprzez foldery i informatory aż po afisze reklamowe i ulotki wyborcze. Nasze muzeum dysponuje we fragmentach tzw. kroniką prasową od roku 1945 po rok 1970 i prawie kompletem wycinków prasowych o regionie od 1970 roku po dzień dzisiejszy. Istotnym fragmentem tych zbiorów jest także dokumentacja fotograficzna.

Zebrana w przeciągu kilkunastu lat biblioteka muzealna zawiera oryginalne wydawnictwa lub kopie piśmiennictwa trudno dostępnego i raczej nie powiela zbiorów biblioteki miejskiej. Nastawiona jest ona głównie na publikacje regionalne oraz specjalistyczną literaturę naukową, ogarniającą krąg zainteresowań muzeum (historia, archeologia, biologia, historia sztuki, rzemiosło artystyczne, nauki pomocnicze historii). Są to zarówno wydawnictwa zwarte, jak i czasopisma. W naszym zasobie bibliotecznym znajdują się także rzadkie starodruki i druki XIX-wieczne, w większości dotyczące miasta i regionu.

Zbiory archiwalne i księgozbiór służą często osobom z zewnątrz, szukającym konkretnych informacji, piszącym referaty, prace zaliczeniowe i seminaryjne oraz prace dyplomowe. Z satysfakcją muszę stwierdzić, że z naszych zbiorów, mimo trudności organizacyjnych, skorzystało w ostatnich paru miesiącach kilkadziesiąt osób, zawsze znajdując odpowiedni materiał. Żeby nie być gołosłownym - powstają właśnie na WSP w Zielonej Górze prace dyplomowe na temat początków życia społecznego w powiecie świebodzińskim w latach 1945-1948, przemian politycznych w mieście latach 1975-95 i szkolnictwa w czasach nowożytnych, m.in. z naszych materiałów powstały dwie prace o mieście w niemieckim liceum w Neuzelle. Na Politechnice Poznańskiej i UAM napisano, w oparciu o materiały muzealne, prace zaliczeniowe nt. powiązań przestrzennych Świebodzina i kościoła pw. św. Michała. W opracowaniu są publikacje o dziejach militarnych Ziemi Lubuskiej, prasie lokalnej i rzeźbie kamiennej z Paradyża. Wielokrotnie z kwerend w naszym zasobie korzystają służby konserwatorskie. Dane uzyskane w muzeum posłużyły również jako materiał wyjściowy do przygotowania lekcji w ramach tzw. ścieżki edukacyjnej „dziedzictwo kulturowe".

Właśnie leży przede mną praca dyplomowa ks. Józefa Popielą o dziejach parafii katolickiej w Ołoboku oraz monumentalne opracowania dr S. Kubiak o znaleziskach monet średniowiecznych w Polsce, ze wzmianką o odkryciu w okolicach miasta denara z 2 pół. XIII w. To również rezultaty współpracy z muzeum.

Marek Nowacki




Świebodzińska Gazeta Powiatowa
Wydanie 5 [101] - maj 2000 r.
Sukcesy Muzeum Regionalnego

Muzeum Regionalne w Świebodzinie już blisko 30 lat służy mieszkańcom miasta i okolic przechowując i pielęgnując zabytki dotyczące przeszłości tych ziem, dawnych i współczesnych mieszkańców, upowszechniając historię i kulturę poprzez organizowanie wystaw oraz imprez. Zakres działalności muzeum jest szeroki, a tylko jego część wiąże się z doraźną prezentacją. Sporo zaś działań (zwłaszcza tych mało atrakcyjnych, jak opisy czy ekspertyzy zabytków) ma paradoksalnie charakter wybiegający w przyszłość i dotyczy, ogólnie rzecz ujmując, ochrony i zachowania dziedzictwa kulturowego tych ziem.

Rok ubiegły rozpoczął się historycznym dla Muzeum wydarzeniem - otwarciem nowej ekspozycji stałej pt. „Historia miasta i regionu". Nowoczesna ekspozycja urządzona została w dużej sali, którą Muzeum otrzymało po zmieniającej swoją siedzibę Bibliotece. W ten sposób możliwa stała się szeroka prezentacja dziejów Świebodzina z dużą częścią poświęconą powojennej historii miasta i jego mieszkańców. Wystawa jest bardzo dobrze oceniania przez zwiedzających; odbywają się tu lekcje muzealne na tematy z historii regionalnej.

W 1999 r. przygotowano 14 wystaw czasowych, w tym 5 w nowej formule „wyjazdowej". Do cieszących się największym zainteresowaniem należały: „Sezon archeologiczny na Ziemi Świebodzińskiej" (IV), „Świebodzin na dawnej pocztówce" (w okresie wakacyjnym) oraz „Dawne zegary" (XI), które mimo dość krótkiego czasu ekspozycji obejrzało ponad 1500 zwiedzających; odbyły się tu również lekcje muzealne nt. dawnego zegarmistrzostwa. Tradycyjnie dużą publiczność miały wystawy dziecięcych prac plastycznych - laureatów konkursów promowanych przez muzeum, tj. „Świebodzin w oczach dziecka" i „Przyroda moich okolic".

Bogata i cenna już dziś muzealna kolekcja dawnych kart pocztowych umożliwiła przygotowanie wystaw dla miejscowości Lubrza, Łagów, Sulechów i Kargowa.

W 1999 roku w Muzeum oprócz tradycyjnych wernisaży organizowano dodatkowe imprezy mające grono wiernych uczestników. I tak w styczniu odbył się wykład prof. J. P. Majchrzaka pt. „Świebodziński parnas literacki", w marcu rozstrzygnięcie konkursu „Świebodzin w oczach dziecka", w czerwcu uroczyste wręczenie nagród laureatom „Przyroda moich okolic", we wrześniu koncert „Historia i muzyka" w wykonaniu zespołu muzyki kameralnej z Berlina - Ensamble Polonaise. W grudniu zaś, wspólnie z Towarzystwem Przyjaźni Polsko-Francuskiej, zorganizowaliśmy prelekcje p. K. Łyczywek - artysty fotografika i tłumacza literatury francuskiej nt. Bretanii, połączoną z wystawy.

Muzeum Regionalne w roku ubiegłym wzbogaciło się również o kilka cennych zabytków. „Gazeta Powiatowa" szeroko informowała o pozyskaniu w całości ze środków miejscowych sponsorów kolorowanego miedziorytu - planu miasta G. Brauna z końca XVI w. Ponadto z dziedziny kartografii zakupiono kilka dawnych map z XVI, XVIII i XIX w. Wśród nich jest mapa Śląska z pół. XVI w. w opracowaniu S. Münstera, uważana jest za najstarsze samoistne przedstawienie prowincji śląskiej, gdzie nasze miasto występuje pod nazwą „Swibßen". Obecnie jest to również najstarsza mapa w zbiorach muzeum.

Znacznie wzbogacono kolekcję numizmatów. Tu szczególnie cenne są monety z rozproszonego, niestety, skarbu znalezionego w kwietniu '99 w Sieniawie. Zdeponowane tam monety pochodzą z końca XVI i I pół. XVII w. Wśród pozyskanych są m.in. nominały polskie, brandenburskie i śląskie. Po fachowej konserwacji i opracowaniu skarb będzie można obejrzeć na wystawie stałej. Uzupełniono również zbiór polskich monet okresu międzywojennego - cennym nabytkiem jest złota moneta - 10 zł z 1925 r.

Kontynuowano zakupy kart pocztowych, kolekcjonując rzadkie egzemplarze litograficzne z końca XIX w. Powiększono również zasoby archiwalne o oryginalne dokumenty dotyczące rodzin repatriantów z tzw. Kresów Wschodnich, materiały z okresu PRL i inne. Jak co roku do muzeum trafiały drobne przedmioty i pamiątki związane z przeszłością Świebodzina.

Trwałym efektem wydawniczej działalności muzeum jest zestaw ośmiu reprintów dawnych kart pocztowych z widokami Świebodzina, Łagowa i Sulechowa. Powodzenie tego przedsięwzięcia sprawiło, że w planach tegorocznych muzeum jest wydanie serii następnych reprintów i specjalnego albumu.

Danuta Miliszewska




"Wokół Ratusza" - w Muzealnych murach

Gazeta Lubuska
23 stycznia 2001 r.
Objąć cały powiat

Muzeum regionalne wchodzi w XXI wiek z budżetem blisko 250 tys. zł. Jak niemal każda tego typu placówka samo może zarobić niewiele. Mimo że muzeum spełnia statutowo funkcje municypalne, to jednak w rzeczywistości zakres jego działań obejmuje tak merytorycznie, jak i terytorialnie większe obszary. Zresztą nazwa ,,regionalne", funkcjonująca od samego początku istnienia w 1971 r., zobowiązuje.

Starostwo stara się zrozumieć tę rolę i m.in. dlatego dyrektor Marek Nowacki mógł przejąć w ub.r. nowego pracownika, na którego pensję wyłożył pieniądze budżet powiatowy. W zeszłym roku było to 16 tys. zł, w br. 21,5 tys. zł. Każdy powiat w Polsce ma wpisaną do obowiązków dbałość o ochronę dóbr kultury tłumaczy ten krok M. Nowacki. Pracownik ,,na etacie powiatowym" ma więc za zadanie roztaczać opiekę na obszarem kilku gmin.
Ale muzeum w Świebodzinie i tak chce wychodzić poza mury miejskie, i pomagać w ten sposób w edukacji kulturalnej społeczeństwa. Staramy się organizować wystawy nazywane umownie objazdowymi relacjonuje dyrektor. W zeszłym roku przez półtora miesiąca była takowa w szkole w Szczańcu, trzy miesiące trwała ekspozycja w Bukow pod Berlinem, zaś wcześniej z okazji 750-lecia Lubrzy cały rok w tejże miejscowości.
Wprawdzie nie występuje żadna podległość służbowa między dyrekcją muzeum regionalnego a innymi placówkami o podobnym charakterze, ale z racji wiedzy i doświadczenia pracownicy mogą pomagać np. izbom regionalnym. M. Nowacki widzi możliwość istnienia takowych w każdej gminie powiatu. Byłyby miejscem lokalnej edukacji, pobudzania patriotyzmu w stosunku do małych ojczyzn. Świebodzin chętnie wypożyczałby izbom eksponaty, pomagał przygotowywać ekspozycje. Czy jest na to szansa Różnie bywa, zazwyczaj są ,,ważniejsze" zadania, nie wystarcza pieniędzy...
- Chcielibyśmy pomóc izbie pamięci, która jest w szkole w Dąbrówce Wielkopolskiej przypomina sobie dyrektor. Idzie zwłaszcza o konserwację przedmiotów drewnianych typu kołowrotki, sprzęt rolniczy. Prosiliśmy Urząd Miejski w Zbąszynku o sumę... 200 zł na ten cel. Dziwne, ale nie zareagowano na tę ofertę.
Na rozmowach skończyła się sprawa powołania podobnej placówki w Łagowie. Miał powstać oddział świebodzińskiego muzeum, ale w efekcie ta piękna i zabytkowa miejscowość nie może się pochwalić profesjonalnie zorganizowanym miejscem ,,sprzedawania" swojej bogatej przeszłości. A szkoda...
Placówka na świebodzińskim rynku ma bogate plany. Wystawy czasowe są zamówione na trzy miesiące do przodu. A w przyszłym roku, obiecuje dyr. Nowacki, muzeum dopiero zaskoczy odbiorców i mieszkańców regionu. Za wcześnie jeszcze mówić o szczegółach, ale pretekstem będzie 700-lecie pierwszej pisanej wzmianki o mieście.

Eugeniusz Kurzawa




Gazeta Lubuska
13 sierpnia 2002 r.
Białe kruki do ratusza

W adaptację pomieszczeń ratusza na gabinet Ebercharda Hilschera zaangażowały się władze Landu Brandenburgii. Ten szanowany pisarz niemiecki zapisał miastu w testamencie swoją bibliotekę.

Parter z kulturą

Po urządzeniu gabinetu Hilschera cały parter ratusza byłby już wykorzystywany do celów związanych z kulturą. Piętro wyżej pozostanie wydział spraw obywatelskich i sala sesyjna.

Umowę między małżeństwem Hilscherów i władzami Świebodzina podpisano 11 września ub. roku. Ale już wcześniej cierpiący na białaczkę E. Hilscher, który urodził się w Świebodzinie 75 lat temu, sygnalizował wolę przekazania po śmierci rodzinnemu miastu zasobów swego gabinetu. To nie tylko licząca ponad 5 tys. tomów unikatowa biblioteka, ale także liczne antyki, meble, obrazy, manuskrypty, płytoteka... - Szukaliśmy odpowiednich pomieszczeń - relacjonuje dyrektor Muzeum Regionalnego Marek Nowacki. - Rozpoczęliśmy adaptację lokalu po byłej restauracji na parterze ratusza. Wydaliśmy ok. 15 tys. zł na prace instalacyjne.
Po skuciu tynków i założeniu instalacji prace jednak przerwano. Prowizorycznie wydzielono dwa pomieszczenia, z których jedno ma być dokładną repliką berlińskiej pracowni pisarza, a drugie magazynem. Pomieszczenia jednak nie są gotowe na ewentualne przyjęcie darów.

Bezcenne woluminy

E. Hilscher wziął na siebie załatwienie formalności dotyczących przekazania darów przez granicę. Jego biblioteka należy do dóbr kultury, ma ogromną wartość archiwalną. W wielu sprawach pisarzowi pomaga jego żona - Ute.
Miasto - na mocy porozumienia - zobowiązało się utworzyć w ratuszu miejsce pamięci pisarza. - Chcemy, by była to także pracownia udostępniona dla celów studyjnych i badawczych - mówi M. Nowacki. Zbiory są skatalogowane. Obejmują w większości dzieła w języku niemieckim, nie tylko literackie i z teorii literatury, ale także z filozofii, geografii...
Zdaniem dyrektora Nowackiego do najcenniejszych należy unikatowy zbiór 150 pozycji dotyczących Tomasza Manna. E. Hilscher był jego przyjacielem i dziś uchodzi za głównego badacza jego literatury. Obaj pisarze korespondowali i w świebodzińskich zbiorach znajdą się też ich listy. Byłaby to jedna z najcenniejszych kolekcji germaników w woj. lubuskim.
- Merytorycznie ocenić mógłby to jedynie germanista, materialnie sama biblioteka warta jest kilkadziesiąt tysięcy euro, ale z uwagi na niepowtarzalny charakter wielu woluminów, jest ona bezcenna - podkreśla M. Nowacki.

Sto lat dla pisarza

Tymczasem trwały poszukiwania sponsorów do zakończenia adaptacji parteru ratusza. - Sam Hilscher widząc, że nic się w tym kierunku tu nie dzieje, szukał kontaktów - podkreśla dyrektor. - Nam chodziło ewentualnie o pomoc jakiegoś innego muzeum.
W czerwcu za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego udało się zainteresować tą ideą ministerstwo nauki, badań i kultury Landu Brandenburgii z siedzibą w Poczdamie. Do Hilschera zwrócił się urzędnik tej instytucji Günter Greve. Na spotkaniu z pisarzem w Berlinie, wykazał wolę pomocy. Muzeum zaprosiło go do złożenia wizyty w Świebodzinie.
- Poszliśmy o krok dalej i sporządziliśmy już kosztorys inwestorski - mówi M. Nowacki. - Na całkowitą adaptację wystarczy 28 tys. zł.
Czy to zbyt duży wydatek jak na gminę? - Ten wydatek dotyczyłby przyszłorocznego budżetu, który będzie już zmartwieniem nowej rady - odpowiada burmistrz Dariusz Bekisz. - Uważam, że gdyby udało się pozyskać część pieniędzy od strony niemieckiej, to my na pewno się dołożymy. Ale nie chciałbym, by wyglądało na to, że czekamy z utęsknieniem kiedy te dobra do nas trafią. Przecież życzę panu Hilscherowi stu lat życia.

Michał Iwanowski




"Wokół Ratusza" - w Muzealnych murach

Gazeta Lubuska
9 października 2002 r.
Ukryty skarb

Około 5 tys. zł potrzeba na renowację monet odnalezionych przed trzema laty w okolicach Sieniawy. Wiosną 1999 r. podczas zalesiania pokopalnianych wyrobisk w okolicach Sieniawy pracownicy odnaleźli kilkaset srebrnych i prawdopodobnie złotych monet. Większość rozpłynęła się jak przysłowiowa kamfora, ale część zabezpieczył dyrektor świebodzińskiego muzeum Marek Nowacki.

– W ,,Gazecie Lubuskiej’’ ukazał się akurat artykuł o tym znalezisku – wspomina. – Zgłosiło się też kilka osób z prośbą o wycenę monet. Skojarzyłem fakty. Udało mi się przekonać właścicieli, żeby przekazali monety na rzecz muzeum. Przeszukaliśmy też miejsce, gdzie je odnaleziono skarb. Łącznie uratowaliśmy 80.
Dyr. Nowacki szacuje, że zabezpieczył 10-20 proc. monet, które kilkaset lat temu ukryto miedzy Sieniawą i Łagowem. Najstarsze pochodzą z XVI w., najmłodsze z połowy XVII w. Sieniawa i Łagów leżały wówczas na pograniczu Śląska, Wielkopolski i Brandenburgii. Skarb zakopał prawdopodobnie brandenburski kupiec, bo zdecydowaną większość monet wybito w niemieckich księstwach.
Monety zostały skatalogowane. Przechowywane są w archiwum placówki, choć – jak podkreśla dyr. Nowacki, mogłyby być ozdobą jej zbiorów. – Niestety, wpierw musimy je oczyścić. Koszt takiej operacji szacujemy na około 5 tys. zł, co przekracza możliwości finansowe naszej placówki.

(dab)




Dzień za Dniem
Wydanie 27 [89] z dnia 9 lipca 2003 r.
Świebodzin. Kolejny eksponat zakupiony dzięki hojności darczyńców
Prezent dla muzeum

Każdy dzień przynosi zmiany. Machina czasu nieustannie pracuje, wpędzając w ruch co raz to nowsze wydarzenia. Ruszając powoli do przodu próbuje zatrzeć niektóre pamiątki historii. Są jednak ludzie, którzy nie pozwolą, by tak się stało.

Wtorek 1 lipca to ważna data dla muzeum. Tego dnia odbyło się spotkanie, które miało na celu wyróżnienie darczyńców, osoby i instytucje, które wspierają muzeum w tak trudnych dla kultury czasach. Prezentem był obraz Roberta Balcke „Bosco Reale pod Wezuwiuszem” z 1930 roku. Obraz ten jest bardzo ważny dla muzeum, gdyż pozostałe trzy prace tegoż autora stanowią trzon kolekcji sztuki lokalnej, czyli widok miasta z końca XIX w i początku XX wieku.

- Staramy się zabiegać o różne rzeczy, pilnować ofert - mówi dyrektor muzeum Marek Nowacki. - Zdarzyło się tak, że w tym roku prawem serii dostaliśmy trzy oferty zakupu obrazów Balckego, najbardziej znanego malarza świebodzińskiego. Po negocjacjach ostatecznie wybrany został ten oto obraz. Spośród 50. instytucji i podmiotów na nasz apel zareagowało tylko pięć. Jest gorzej niż przed rokiem, ale cieszymy się, że są osoby, które rozumieją nasze problemy.

Po raz drugi muzeum ma okazję podziękować sponsorom. Niedawno firma „Słomiński” z Kaszczora zafundowała muzeum odbitkę miedziorytu F. Hogenberga i G. Brauna. Przedstawia on plan miasta Świebodzina z końca XIV wieku. Za ostatni eksponat szczególne podziękowania należą się staroście Ryszardowi Szafińskiemu, zarządowi powiatu oraz Elżbiecie Primus (Intermarche), która była nieobecna na spotkaniu.

- Obowiązek wyposażania muzeum w różne eksponaty wynika z tego, że muzeum ma charakter powiatowy - powiedział starosta R. Szafiński. - Promuje powiat, a zatem pełni funkcję pozamiejską. Staramy się, aby w naszym muzeum były historyczne przedmioty codziennego użytku, ale także wspaniałe dzieła sztuki. Dlatego dołożę wszelkich starań, aby była możliwość powiększania kolekcji. Zaznaczam, że nie jest łatwo.

M. Nowacki podarował w czasowy depozyt nowo zakupiony obraz R. Balcke’go. Ma on również nadzieję, że wyróżnienie i docenienie darczyńców poruszy serca i kieszenie innych.

Kama




Gazeta Lubuska
26 listopada 2003 r.
Gabinet dla pisarza

Trwa remont sali w Muzeum Regionalnym.

Prace zaczęły się w 2000 r. Przebudowa sali uzgodniona z konserwatorem zabytków jest już na ukończeniu. Stanie się ona gabinetem Eberharda Hilschnera, niemieckiego pisarza, honorowego obywatela miasta. Biurko twórcy, unikatowe książki, rękopisy, listy oraz recenzje trafią do muzeum po śmierci pisarza. Dzieła najbardziej cenne dla niemieckiej literatury zostaną zdeponowane w bibliotece berlińskiej. Umową między miastem a E. Hilschnerem została już zawarta. – Otrzymamy około 4 tys. tomów książek, listów i notatek. M.in. cenną bibliografię Thomasa Manna – informuje dyrektor muzeum Marek Nowacki. W efekcie w Świebodzinie będzie jedna z największych w kraju bibliotek literatury niemieckiej. – Tak cennych zbiorów nie ma żaden z uniwersytetów – zapewnia M. Nowacki.
Spis dostępnych książek zostanie wprowadzony do komputera i w pełnej postaci znajdzie się w Bibliotece Narodowej. Zbiory będą mogli wykorzystywać studenci zajmujący się literaturą niemiecką. Wszelkie sprawy związane z transportem unikatów wziął na siebie E. Hilschner. – Na przekazanie zbiorów zgodziła się również jego żona – dodaje dyr. Nowacki.
E. Hilschner urodził się w 1927 r. w Świebodzinie. Uczęszczał tam do ewangelickiej szkoły dla chłopców i szkoły średniej. W latach 1945-46 był jeńcem obozu amerykańskiego. W latach 1948-52 studiował germanistykę, pedagogikę i geografię na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. Od 1953 r. jest niezależnym pisarzem, znanym pisarzem, eseistą i krytykiem literackim.

Piotr Jędzura




Dzień za Dniem
Wydanie 16 [129] z dnia 24 kwietnia 2004 r.
Świebodzin. Rozmowa z Danutą Miliszewską, historykiem sztuki
Kustosz z powołania

Danuta Miliszewska pochodzi z Pomorza. Urodziła się w Grudziądzu i tam mieszkała do ukończenia liceum. Na studiach w Poznaniu poznała swojego męża, świebodzinianina, i po zakończeniu nauki przeniosła się wraz z nim w jego rodzinne strony. Pierwszą pracę podjęła w Muzeum Regionalnym w Świebodzinie, gdzie z pełnym zaangażowaniem pracuje ósmy rok

Dlaczego historia sztuki?
To się kształtowało od wieku dziecięcego. Byłam aktywna plastycznie, twórczo. Uczestniczyłam w różnych konkursach, zdobywając nagrody. Uczęszczałam na zajęcia do domu kultury i to mnie doprowadziło do poszukiwania sposobów przedstawiania sztuki w dawnych wiekach. Powoli zbliżałam się do tematów historycznych, do stylów, motywów. Podjęłam studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wybrałam historię sztuki.

Udało się pani dostać po studiach etat w swoim zawodzie. Tylko pogratulować. Na czym polega pani praca?
Jest to małe muzeum o charakterze ściśle regionalnym. Jestem kustoszem działu sztuki. Przede wszystkim zajmuję się zbiorami z dziedziny malarstwa, rzeźby, rzemiosła artystycznego, a także numizmatyką. W praktyce jednak opiekuje się prawie wszystkimi obiektami muzealnymi.

Z jakich zbiorów jest pani najbardziej dumna?
Chlubą naszego muzeum są najstarsze zbiory pochodzące od czasów prehistorycznych. Mamy także trochę unikatowych zbiorów średniowiecznych i wreszcie nasza perełka - widok Świebodzina z początków XVII wieku. Piękny miedzioryt prezentowany na wystawie stałej. Ostatnio wykonaliśmy jego barwne reprodukcje. Ciekawostką jest, że album, w którym zamieszczono ten miedzioryt w początkach XVII wieku, stanowił wówczas prestiżowe wydawnictwo. Mieściły się tam widoki ówczesnych najpiękniejszych miast Europy, a wśród nich niewielki, położony na peryferiach Świebodzin.

A inne zbiory? Jak bardzo są wiekowe?
W naszym muzeum można oglądać zbiory przede wszystkim z drugiej połowy XIX wieku, a także z XX wieku. Staramy się powiększać - naszą kolekcję o eksponaty pochodzące z czasów po II wojnie światowej. Dokumentujemy życie kulturalne i artystyczne polskiego Świebodzina. Wybiegając w przyszłość, gromadzimy obrazy przedstawiające miasto i powiat z myślą o większej wystawie, która również stałaby się ekspozycją stałą. Dodatkową działalnością jest udostępnianie naszej bogatej biblioteki studentom, doktorantom. Cenne starodruki stają się bardzo przydatne w pisaniu prac. Wielu studentów korzysta z naszych materiałów archiwalnych, co stanowi doskonałą promocję regionu.
Czasami mieszkańcy dopytują się o sprawy związane z historią.
Nasze zbiory przydatne są również przy remontach starych domów. Często udaje nam się odnaleźć dany budynek na dawnych fotografiach bądź kartach pocztowych, które są w naszym posiadaniu. Współpracujemy w tym zakresie z konserwatorem zabytków.

W jaki sposób pozyskiwane są eksponaty? Jak docieracie do potencjalnych ofiarodawców, bądź sprzedawców?
To sprawa bardzo skomplikowana, nie można ich nabyć w markecie, z półki. Świadomie poszukujemy rzeczy dotyczących regionu w antykwariatach, na aukcjach, a także w internecie. Oprócz tego zgłaszają się oferenci. Proponują często przedmioty z własnych strychów, które dla nas mają wielką wartość - historyczną.

Nie wszystkie eksponaty mieszczą się w salach muzealnych?
Około 60 procent zbiorów jest prezentowanych w ramach ekspozycji stałej, ale ze względu na szczupłość miejsca nie jest możliwe jej powiększanie. Staramy się w ramach wystaw czasowych pokazywać jak najwięcej rzeczy z magazynów.

Jak często trzeba odrestaurowywać te najbardziej nadszarpnięte zębem czasu?
To zależy od stanu zachowania. W większości staramy się kupować przedmioty, które mają co najmniej dobry stan. Konserwowanie jest bardzo kosztowne, szczególnie archiwaliów, papierów. Wiele zabytków musi czekać na swoją kolej bardzo długo. Jednak staramy się, by ich stan przynajmniej nie ulegał pogorszeniu.

Nabywacie zbiory z internetu. Nie zdarzyła się oferta kradzionego przedmiotu? Jak to jest sprawdzane?
Dotychczas nigdy takiego problemu nie mieliśmy. Bezpośrednio z ministerstwa otrzymujemy dane na temat kradzieży najcenniejszych dzieł. Przy każdym zakupie sporządzamy akt sprzedaży, w którym zaznaczamy, kto jest właścicielem i w jaki sposób wszedł w posiadanie przedmiotu.

Raz w miesiącu prezentowane są prace wybranych twórców. Co decyduje o ich wyborze?
Nasze muzeum nakierowane jest przede wszystkim na spełnianie potrzeb i oczekiwań lokalnej społeczności. W pierwszej kolejności staramy się więc pokazywać najciekawsze zjawiska z naszego miasta, czy regionu. Z drugiej strony staramy się wystawiać prace z zewnątrz, oryginalne, które mogą zainteresować nasze środowisko. Przygotowujemy również wystawy tematyczne ze zbiorów muzealnych, w oparciu o własne eksponaty, a także wypożyczane z innych muzeów. Te wystawy wymagają wielomiesięcznych starań, szczegółowego opracowania scenariusza, ale cieszą się zawsze dużym powodzeniem. Zwykle takim ekspozycjom towarzyszą fachowe wykłady, a dla młodzieży prowadzone są tzw. lekcje muzealne. Promujemy także dzieci uzdolnione plastycznie. Temu służą dwa konkursy, które muzeum prowadzi wspólnie z Publiczną Szkołą Podstawową nr 7 pod hasłem: "Świebodzin w oczach dziecka" i "Przyroda moich okolic".

Jakie plany zawodowe ma kustosz w najbliższym czasie?
Na wakacje mamy zamiar zorganizować dużą, mam nadzieję, interesującą wystawę archeologiczną związaną z szerszą działalnością muzealną. W ubiegłym roku prowadziliśmy wykopaliska w Jordanowie i Glińsku. Udało nam się pozyskać wspaniałe eksponaty z unikatowego cmentarzyska Gotów. Myślę, że w skali ogólnopolskiej jest to odkrycie bardzo cenne i ważne. Dlatego też cieszę się, że będziemy mogli to wszystko pokazać. Inwestowanie w przeszłość jest inwestowaniem w przyszłość. Zwłaszcza teraz, kiedy weszliśmy do Unii. W tym zalewie kultur będzie się liczyła odrębność i indywidualizm.

Kamilla Bourguois




Gazeta Lubuska
29 maja 2004 r.
Desenie z klocków

W muzealnej gablocie można oglądać dawne klocki farbiarskie do zdobienia materiałów.

Ręcznie rzeźbione klocki z XVIII i XIX w. służyły do upiększania tkanin. Najpierw maczało się je w odpowiednim kolorze farby, potem odciskało na materiale. Powstawały w ten sposób wzory na tkaninach Na niektórych klockach są jeszcze widoczne małe gwoździki powbijane tak, by tworzyły odpowiedni kształt. Zdobieniem zajmowali się prawdopodobnie pracownicy warsztatów sukienniczych. Możliwe też, że istniały osobne warsztaty, których rolą było tylko kolorowe ozdabianie materiałów. Dziś klocki są już nadjedzone przez korniki. Ale obsługa muzeum zadbała, żeby nie ulegały dalszemu zniszczeniu. W placówce są również zaprezentowane kawałki materiałów zdobionych za pomocą klocków. Zostały wypożyczone z archiwum państwowego.
Klocki farbiarskie znajdowały się w zbiorach przedwojennego Heimat-Museum. Dziś placówka nie istnieje, pozostały tylko widokówki. Stąd wiemy, że muzeum było przy dzisiejszej ul. Okrężnej.

Piotr Jędzura




Gazeta Lubuska
5 czerwca 2004 r.
Zastawa z widokiem

Szukając regionalnych staroci muzeum trafiło na porcelanowe naczynia z XIX w. – z widokami Łagowa, Myszęcina i Świebodzina.

Każdy kto przyjdzie do muzeum regionalnego i dokładnie przypatrzy się solniczce stojącej w jednej z gablot dostrzeże widoczek z Myszęcina. Obok skarbonka i puzderko, na których widać Łagów. Malunki są kolorowe i bardzo dobrze wykonane. Zadbano o szczegóły. Obrazki na porcelanie z XIX w. nie były jednak rysowane ręcznie. Zostały wykonane metodą doskonale znanej już wtedy kalkomanii. Nanoszono je i powielano na naczyniach.
Porcelana pod koniec XIX w. stała się bardziej dostępna. Nie była już bardzo droga, dzięki masowej produkcji na jej zakup mogli pozwolić sobie mniej zamożni mieszkańcy miasta. O jej rozpowszechnianiu oraz dostępności świadczy fakt, że była zdobiona widokami Świebodzina oraz okolicznych miejscowości. – Naczynia, które dziś znajdują się w gablocie spełniały funkcję typowo ozdobną i pamiątkarską – mówi Danuta Miliszewska z muzeum. – Porcelana pochodzi z Niemiec z okolic Bawarii lub Saksonii. Występowały tam bogate złoża gliny potrzebnej do jej produkcji.
Jak naczynia znalazły się w muzeum? Zostały zakupione do muzealnych zbiorów. – Przeszukujemy sklepy z antykami w poszukiwaniu przedmiotów typowo regionalnych – dodaje D. Miliszewska.

Piotr Jędzura




Gazeta Lubuska
28 czerwca 2004 r.
Przesyłka z prośbą

List do księdza Teodora Warmińskiego można przeczytać w muzeum regionalnym. Jest prośbą o ułożenie mowy z okazji 50-lecia seminarium paradyskiego.

Po kasacji zakonu w Paradyżu w 1835 r. w jego murach powstało królewskie katolickie seminarium nauczycielskie. – Kształcono w nim nauczycieli szkół powszechnych – wyjaśnia dyrektor muzeum Marek Nowacki. Klasztor stał się również tajną ostoją polskości. Ksiądz Teodor Warmiński przez pewien czas był dyrektorem katolickiego seminarium. Zarzucano mu, że nie dbał o polskość. Było inaczej.
– Starał się wprowadzać elementy polskie do seminarium – mówi M. Nowacki. Mówiło się nawet, że wycieczki po Paradyżu były organizowane osobno dla Polaków, a osobno dla Niemców. Wszystko po to, żeby nie zanikała polskość. Te działania z czasem zwróciły na seminarium uwagę władz pruskich. Prawdziwe problemy ks. Warmińskiego rozpoczęły się podczas obchodów 50-lecia istnienia seminarium. Władze doszukały się w organizacji i przeprowadzaniu święta zbyt dużo polskich elementów. W związku z tym T. Warmiński został odwołany – jak napisano – za działalność polską. List jest jednym z dowodów działań ks. Warmińskiego. Niejaki Magnuszewicz prosi w nim T. Warmińskiego o napisanie kilku słów przemowy, jaką Magnuszewicz ma wygłosić podczas jubileuszu seminarium. W muzeum znajduje się kopia tego listu. Oryginał prawdopodobnie jest w archiwum paradyskim.

Piotr Jędzura




Gazeta Lubuska
31 lipca 2004 r.
Druk dla „polactwa”

W Niemczech w okresie międzywojennym ukazywały się czasopisma przygotowane specjalnie z myślą o Polakach.

„Młody Polak w Niemczech” i „Polak w Niemczech” to tytuły czasopism drukowanych w Berlinie. – Najciekawsze, że były one tłumaczone na język niemiecki, ponieważ cenzura zabraniała czytania po polsku – mówi Adam Gonciarz z muzeum regionalnego. Przetłumaczone na niemiecki gazety dla „polactwa”, jak mówili Niemcy, trafiały do czytelni publicznych. Interesujące, że w wydawnictwach tych były przedruki polskich dzieł. Wiadomo, że przetłumaczono powieści Henryka Sienkiewicza czy Władysława Reymonta. W muzeum jest kilka oryginalnych wydawnictw oraz bardzo dużo ich kopii. Osoby zainteresowane mogą skorzystać ze zbiorów. Pamiątki zgromadzone w placówce pochodzą z Dąbrówki Wlkp. Była to miejscowość z bardzo silnym naciskiem na kultywowanie polskości. W muzealnych zbiorach są również ciekawe fotografie oraz dokumenty dotyczące Polaków mieszkających w Niemczech. Podobne ośrodki pielęgnowania polskości znajdowały się w Nowym Kramsku, Podmoklu Małym i Międzyrzeczu.

Piotr Jędzura




Dzień za Dniem
Wydanie 37 [150] z dnia 22 września 2004 r.
Gildenhall (Niemcy). Wyróżnienie dla dyrektora muzeum
Srebrna igła

Podczas jednego z ostatnich spotkań członków Związku Ojczyźnianego Berlina i Brandenburgii oraz koła byłych mieszkańców powiatu sulechowsko-świebodzińskiego "Srebrną igłą honorową" wyróżniony został Marek Nowacki - dyrektor Muzeum Regionalnego w Świebodzinie.

Odznakę wręczył przewodniczący związku Hans-Joachim Wangnick, podkreślając w swoim wystąpieniu wytrwałe i skuteczne angażowanie się M. Nowackiego w porozumienie i współpracę między Polakami i Niemcami. Wyróżniony "Igłą" uczestniczył w spotkaniach niemiecko-polskich, na których opracowywano i omawiano tematy kulturalno-historyczne.

- To dzięki pana inicjatywie - mówił H. Wangick - broszura z programem Muzeum Regionalnego w Świebodzinie uzupełniona została w języku niemieckim i udostępniona jest dla zwiedzających z ich byłej małej ojczyzny. W logicznej konsekwencji umieścił pan w swoim muzeum opisy eksponatów również w wersji niemieckiej. Przede wszystkim jednak - wskazywał przewodniczący związku - zajął się pan badaniem wieloletniej historii miasta Świebodzin i okolic i przekazał pan obecnym mieszkańcom, swoim rodakom w piśmie i słowie.

M. Nowacki przyjął wyróżnienie wyrażając nadzieję, że gest ten świadczy o realnym porozumieniu i pojednaniu między Polakami i Niemcami. Gospodarzom przekazał do zbiorów "Domu Brandenburskiego" w Fürstenwalde ostatnie reprezentatywne publikacje muzeum. Były to: kolorowy widok Świebodzina z końca XVI wieku z atlasu Brauna/Hogenberga i zbiorek świebodzińskich kart pocztowych znanej lipskiej firmy Dr. Trenkler Co.

wuz




Gazeta Lubuska
8 października 2004 r.
Miasto z lotu ptaka

Najpierw musisz pokonać ponad 100 stopni. Ale potem czeka cię atrakcja – możesz z góry podziwiać Świebodzin.

Żeby dostać się na górę, trzeba wspiąć się krętymi schodami w ciasnym korytarzu. Ale po trudach jest nagroda – stojąc na dużym tarasie widokowym można oglądnąć panoramę miasta. Jest możliwość wypożyczenia lornetki.
Nie każdy może jednak wejść na wieżę. – Nie wpuszczamy dzieci bez opieki osób dorosłych – informuje pracownik muzeum Elżbieta Kudzia. Niepełnoletni mogą oglądać miasto z ratuszowej wieży tylko pod opieką osoby dorosłej. I obsługa zapewnia, że przestrzega zakazu, nie robiąc żadnych wyjątków.
Wieżą opiekuje się Muzeum Regionalne. Można na nią wejść we wtorki w godz. 8.00-16.00 i od środy do soboty w godz. 9.30-16.00. Bilet wstępu kosztuje tyle samo, co wejście do muzeum – 3,50 zł.

Piotr Jędzura




Gazeta Lubuska
14 lutego 2005 r.
W samo południe

Być może codziennie z ratuszowej wieży w Świebodzinie będzie rozbrzmiewał miejski hejnał. Melodia została skomponowana w 1975 r.

- Uznaliśmy, że odgrywanie hejnału to doskonały pomysł, więc przygotowujemy projekt uchwały dotyczącej tej sprawy – mówi radny Mirosław Algierski. W magistracie pomysł też się spodobał. Burmistrz Dariusz Bekisz zapewnia, że zabiegi w sprawie wykorzystania miejskiej melodii trwają od dawna. – Docieramy do członków rodziny autora hejnału, chcemy, aby wszystkie sprawy związane z prawami autorskimi zostały jasno załatwione – podkreśla szef miasta.
Hejnał byłby odgrywany w czasie miejskich uroczystości i codziennie w południe rozbrzmiewałby z wieży ratuszowej. Ale to wiąże się z wydatkami. Trzeba kupić sprzęt, który codziennie (najlepiej automatycznie) odtwarzałby muzykę, potrzebne są też głośniki.
- Ostateczna decyzja będzie należeć do radnych, ale nie powinno być problemów – uważa burmistrz.
Hejnał skomponował w 1975 r. Edmund Wilgocki. Utwór powstał z okazji obchodów pierwszomajowych. Rodzina zmarłego kompozytora nie ma nic przeciwko odtwarzaniu dzieła przez miasto. – Przecież mąż już raz przekazał go na oczach setek ludzi, więc magistrat jest jego właścicielem – mówi żona twórcy hejnału Helena Kwiatkowska-Wilgocka. Melodia powstała specjalnie dla miasta. Pierwszy raz orkiestra odegrała hejnał obchodząc dookoła centrum, a potem grając przed ratuszem. Następnie o melodii zapomniano i nuty na wiele lat trafiły do szuflady.

Piotr Jędzura
324 88 13
pjedzura@gazetalubuska.pl




Gazeta Lubuska
1 czerwca 2005 r.
Sensacyjna wieczerza

Naukowcy z Torunia uznali, że „Ostatnią wieczerzę” malował śląski malarz Michał Willman, a obraz poprawił wrocławski twórca Frans de Baker.

Muzeum w Świebodzinie dostało już ekspertyzę obrazu wykonaną przez specjalistę malarstwa nowożytnego dra Jacka Tylickiego z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. – Potwierdziły się przypuszczenia, że dzieło pochodzi z 60. lat XVII wieku i wyszło spod pędzla Michała Willmana – mówi kustosz Danuta Miliszewska. Wiadomo, że po M. Willmanie ktoś obraz poprawił. Toruńscy naukowcy pod pierwszą warstwą dzieła znaleźli drugą – na spodniej widać postać z ręką, która ma sześć palców, na wierzchniej błędu już nie ma. Przemalowana została również góra płótna. – Z ekspertyzy wynika, że obraz poprawił prawdopodobnie Frans de Baker – dodaje D. Miliszewska.
Obraz „Ostatnia wieczerza” trafił przed laty do świebodzińskiego muzeum. Został kupiony w antykwariacie. Sensację odkryto, gdy trafił do toruńskiego uniwersytetu na konserwację. Po prześwietleniu rentgenowskimi promieniami okazało się, że pod najnowszą warstwą kryje się o wiele starszy tajemniczy obraz.

Piotr Jędzura




Gazeta Lubuska
6 czerwca 2005 r.
Dwa miejsca zbiorów

Pierwsze muzeum w mieście powstało w 1931 r. przy ul. Wałowej. Istniało do 1945 r. i nazywało się Heimat Museum.

Przed wojną mieszkańcy zgromadzili zbiór przedmiotów zebranych w mieście i okolicy. Stał się on zaczątkiem otwartego w 1931 r. Heimat Museum. Pomysłodawcami jego uruchomienia byli regionaliści Max Hilscher i Gustaw Zerndt. Pierwszy był zamiłowanym archeologiem, drugi archiwistą opisującym dzieje miasta i okolicy. Muzeum funkcjonowało do końca wojny. W 1945 r. placówka została zamknięta, a jej zbiory rozgrabione lub wywiezione.
Dziś niewiele osób wie, że przy ul. Wałowej była tego typu placówka. W budynku mają teraz siedzibę firmy handlujące materiałami budowlanymi.
Przez 26 lat w mieście nie było żadnego muzeum. – Aż do 22 maja 1971 r. – wspomina Adam Gonciarz z muzeum regionalnego. Placówka od tamtej pory do dziś ma siedzibę w ratuszu. Początkiem zbiorów były dary mieszkańcy, którzy oddali swoje pamiątki. – Dziś rzadko zdarza się, że ktoś przynosi do nas jakiś eksponat. Gromadzenie polega głównie na zakupach – dodaje A. Gonciarz.

Piotr Jędzura





Historia ołówkiem pisana

Świebodzińska Gazeta Powiatowa
Wydanie Nr 11[119] 2001

Wśród licznych przedmiotów gromadzonych przez Muzeum Regionalne w Świebodzinie, jest wiele takich, które niemal cudem dotrwały do naszych czasów. Jednym z takich przedmiotów jest niewielki ołówek, który trafił do nas w tym roku. Przedmiot tak mały i powszechny, że dla wielu ludzi nie ma praktycznie żadnej wartości. Jednak ołówek, o którym mowa jest inny.

Ale zacznijmy od początku. W drugiej połowie XIX w. przybyła do Świebodzina, pochodząca z Berlina rodzina Misgajskich. Była to rodzina katolicka, mająca zapewne polskie korzenie. W roku 1880 powstała w Świebodzinie firma odzieżowa Josefa Misgajskiego. Nie znamy jej początkowej siedziby. Około roku 1900 na rogu Rynku i ulicy l Maja (wtedy Krzyżowej), w miejscu dawnego domu podcieniowego, powstał nowy, duży budynek, którego właścicielem był J. Misgajski. Na parterze mieściła się jego firma, powyżej zaś było mieszkanie prywatne. W kamienicy znajdowały się także mieszkania czynszowe. Dom handlowy J. Misgajskiego (później prowadzony przez jego syna Franza) zajmował się wyrobem i sprzedażą odzieży męskiej. W ofercie były m.in. garnitury, płaszcze, kurtki; także szyte na miarę. Z reklam dowiadujemy się, że był to również wyłączny przedstawiciel firmy odzieżowej Bleyle'a. Z dostępnych nam źródeł fotograficznych wiemy, że firma J. Misgajskiego istniała aż do 1945 r. Niestety, budynek nie przetrwał do dziś.

No dobrze, ale co to ma wspólnego ze wspomnianym ołówkiem? Otóż jest to płaski ołówek z metalowym etui, na którym umieszczono reklamę firmy J. Misgajskiego. Można go było zawiesić na sznurku lub łańcuszku, aby był zawsze pod ręką. Dziś już nie da się ustalić, czy służył do robienia notatek, czy do sporządzania szablonów krawieckich. Faktem jest, że przetrwał. Dzięki przypadkowi. Został znaleziony w starym domu w Chociulach na framudze drzwi, gdzie zostawiono go prawdopodobnie w czasie jakichś prac remontowych. Przeleżał tam zapomniany kilkadziesiąt lat, aby w końcu trafić do muzeum. Można go będzie tutaj zobaczyć jako świadectwo historii ludzi i miejsc, których już nie ma.

Adam Gonciarz


komentarz[0] |

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.

0.01 | powered by jPORTAL 2